Rozdział 3

453 44 2
                                    

Eren

Szliśmy powoli po schodach. Szczerze, trochę przeraża mnie myśl mieszkania z facetem, który chwilę temu chciał mi okraść dom, ale kogo to obchodzi? W końcu nie będę sam.. Te ostatnie kilka lat mojego, w miarę spokojnego i nudnego życia nabiera jakiegoś tempa.

Co kilka stopni oglądałem się za siebie sprawdzając czy Levi aby na pewno idzie za mną. Szatyn jednak całą drogę szedł za mną dotrzymując mi kroku.

-Emm, Levi? -Przerwałem ciszę.

-Tak? -Odpowiedział po chwili.

-Masz może jakieś ubrania na zmianę? Moje będą na ciebie o wiele za duże...

-Mam tylko dwie bluzy, jeżeli o to ci chodzi. Oczywiście gacie też, ale mają już trochę. Nie marw się, jakoś sobie poradzę.

-Czyli musimy iść na zakupy. Jestem świadomy, że nie masz zbyt wiele pieniędzy, ale ja mam i to całkiem sporo. Mieszkam sam, nie jadam jakichś wytwornych dań, a rachunki nie przychodzą zbyt duże więc sporo oszczędzi..

-Nie trzeba. Jak tylko uda mi się znaleźć pracę to sobie coś kupię. Jak narazie będę chodzić w tym co mam.

-Dlaczego nie chcesz abym ci pomógł? To chyba lepsze niż okradanie sąsiadów..

-Słuchaj, nie znasz mnie, nie wiesz nic o mojej przeszłości. Może ty miałeś wszystko podane na tacy, ale ja musiałem polegać na sobie.

-Przepraszam.. -Powiedziałem o wiele ciszej niż wcześniej.

-Uh, nie to ja przepraszam, poniosło mnie. Nie lubię moich wspomnień..

-W takim razie nie rozmawiajmy o tym, jak będziesz chciał porozmawiać na ten temat to sam go rozpoczniesz.

Nim się zorientowałem byłem już na końcu schodów. Otworzyłem drzwi i wszedłem na korytarz, zaraz za mną wszedł Levi.

-Chodź. -Powiedziałem i poszedłem do jednego z wolnych pokoi.

Szatyn niepewnie szedł za mną rozglądając się na wszystkie strony. Nie wiem co ma w głowie, mam nadzieję, że nie kolejną kradzież..

Levi

Myślałem, że ten facet jest bezmózgim bogaczem. Jednak teraz widzę, iż nie jest to prawdą. Ma duży dom, owszem, ale mimo tego nie wydaje bezsensownie pieniędzy.

Zatrzymaliśmy się pod drzwiami, które najprawdopodobniej prowadziły do pokoju, w którym mam mieszkać.

-Okej, jesteśmy. -Powiedział.

Niepewnie otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Pokój był dosyć duży, ładnie umeblowany. Ku mojemu zdziwieniu stało tam duże łóżko, spodziewałem się zwykłej kanapy, ale skoro tak.. Nie będę narzekać.

-Rozgość się. Jeżeli chcesz iść po swoje rzeczy, nie informuj mnie o tym, muszę się skupić na pracy. Szef mi daje w dupe ostatnio (jak to brzmi XD), codziennie przesyła dziesiątki plików, a ja jak ten idiota to wszystko uzupełniam za niego. No nic, idę do siebie. -Powiedział i wyszedł.

Usiadłem na łóżku, poczułem, że robię się śpiący. Przez ostatnie kilka nocy mało spałem, mogę spokojnie powiedziec, że wcale.

-Chyba pora spania, dobranoc jełopie. -Powiedziałem sam do siebie.

-Dobranoc. -Odpowiedział głos zza drzwi.

|Ereri| Opowieść o pewnym słodkim włamywaczu, który zmienił moje życie. |Ereri| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz