Eren
Długo szukałem tego przeklętego oddziału. Nie wiem jak oni mogli go tak ukryć, aby się tam dostać musiałem iść przez jakiś jebany labirynt złożony z łóżek i pokoi. Dlaczego na korytarzach jest tak dużo łóżek? Może jakiś wypadek.
Niestety nie miałem pojęcia gdzie jest Levi więc znowu musiałem iść do RECEPCJI. Podszedłem ostrożnie aby w razie ataku móc szybko zareagować.
-Dzień dobry, szukam mojego męża. -zacząłem
-Dzień dobry, a jak nazywa się pański "mąż"? -spojrzała na mnie jakby chciała mnie zabić
-Levi Ackerman.
-Ach, pan Ackerman ma teraz badania. Proszę usiąść na ławeczce i poczekać. Jak zakończą się badania to pana powiadomie.
-Dobrze, dziękuję. -grzecznie usiadłem na ławce
Ten dzień był okropny. Najpierw Levi ma jakiś atak serca czy cholera wie co, potem wredna baba, a teraz mordercza baba. Ten dzień się dobrze nie skończy.
Time skip
Obudziłem się w swoim pokoju. Byłem cały mokry i ciężko oddychałem. Co za popierdolony sen, ale to nawet lepiej, że to tylko sen. Spojrzałem na zegarek, było po dziesiątej. No nieźle sobie pospałem, dobra trzeba coś zjeść.
Wstałem z łóżka i chciałem iść do kuchni, ale drzwi nie chciały się otworzyć. Chciałem krzyczeć, ale nie mogłem, nagle pokój zaczął się zapadać, a wszystko wokół zniknęło.
Obudziła mnie ta przeklęta baba z recepcji.
-Czy wszystko w porządku? Strasznie pan krzyczał przez sen -powiedziała stojąc nade mną.
-A więc to się dzieje naprawdę? Cholera już sobie narobiłem nadziei.
-Echm, pana mąż już skończył badania. Jest na sali nr. 230, może pan teraz do niego iść.
-Co? A tak, tak. Dziękuję bardzo i przepraszam za problem.
Jak najszybciej stamtąd uciekłem. Kiedy ja zasnąłem? To było pojebane. Dobra, teraz najważniejszy jest Levi.
Jego pokój nie był tak ukryty jak ten cały oddział. Szybko go znalazłem. Wszedłem do środka i się rozpłakałem.
Levi leżał na łóżku podłączony do jakiegoś ustrojstwa, do tego miał podłączoną kroplówkę.
-Hej Levi...-powiedziałem wycierając łzy o rękaw.
Patrzył na mnie, ale się nie odzywał. Ta cisza była taka przytłaczająca.
Wziąłem krzesło i usiadłem obok niego. Podał mi rękę i delikatnie się uśmiechnął. Znowu chciało mi się płakać, co za zjebany dzień.
-Jak się czujesz? -zapytałem w końcu.
-Bywało lepiej. -burknął
-Wiedzą już co ci jest?
-Nie, ale mają podejrzenia.
-Martwiłem się, do tego spotkałem wredną babe i zabójczą babe. Nigdy więcej nie chcę z nimi gadać.
-Co? Zresztą nieważne. Jak ci się udało tu dostać? Nie jesteśmy rodzi... -zakryłem mu usta i się rozejrzałem dookoła.
-Cicho, powiedziałem, że jesteśmy małżeństwem.
-CO ZROBIŁEŚ?! CZY TY JESTEŚ GŁUPI?!
-Może i leżysz w szpitalu, ale energii to ci nie brakuje... Jesteś głodny? Kupić ci coś? Może chcesz pić?
-Nie, nic mi nie trzeba. Chociaż przydałby mi się koc, strasznie tu zimno.
-Okej, jak tylko otworzą sklepy pójdę i ci kupię najbardziej miękki koc jaki tylko znajdę. Aaaa teraz, TULIMY!-przykleiłem się do niego.
Nie był na początku zadowolony i nawet walnął mnie trzy razy w łeb, ale po chwili sam się do mnie przytulił.
Po chwili Levi stwierdził, że póki co mogę udawać, że jestem kocem. Położyłem się więc na nim. Oczywiście nie obyło się bez cierpienia Levia, bo go trochę zgniotłem. Kiedy już się ułożyłem było nawet wygodnie.
-Mam pytanie. -powiedziałem jeszcze bardziej się do niego przyklejając.
-Słucham.
-Co to za dziadostwo? -powiedziałem i wskazałem palcem jakieś wielkie coś
-A, to ma mierzyć chyba ciśnienie i prędkość bicia serca. Nie pytaj mnie jak to działa, później lekarz przyjdzie i zobaczy czy wszystko jest dobrze.
-A właśnie, mówiłeś że mają jakieś podejrzenia co to tego co ci jest. Więc?
-No generalnie mogę mieć nieleczone nadciśnienie, które może doprowadzić do zawału. W zasadzie to gdybyś nie zadzwonił na pogotowie to pewnie bym tego zawału dostał.
-Co za gówno... Wiedziałeś, że masz nadciśnienie?
-Nie, podobno to jest dziedziczne, a ja nie znałem rodziców.
-Wiesz co, chyba idę spać, dobranoc.
-Ejże, nie śpij na mnie, Eren!
-Mmmmmmm...
Zasnąłem.
CZYTASZ
|Ereri| Opowieść o pewnym słodkim włamywaczu, który zmienił moje życie. |Ereri|
FanficSamotność bywa uciążliwa dla większości ludzi. Co więc może czuć młody mężczyzna zamknięty w czterech ścianach?