Rozdział 8

312 27 40
                                    

Levi

Poszliśmy do pokoju. Nie do końca rozumiałem co chciał ze mną robić, nawet mi się nie pozwolił przebrać...

-Eren? Więc co będziemy robić? -zapytałem w końcu

-Jak to co? Układać puzzle! Mam całą szafe puzzli! Na pewno ci się spodoba!

-Zaraz co? Typie ile ty masz lat? Puzzle chcesz układać?

-No, a co innego mam z tobą robić? Chyba, że...

Niebezpiecznie blisko podszedł i się nade mną nachylił. Zaczął mnie wąchać co było jeszcze dziwniejsze. On jest głupi czy głupi?

-Co ty odwalasz znowu? -powiedziałem odpychając go

-Skoro nie chcesz układać puzzli, to może się poruchamy?

-CO? JAK MOŻESZ BYĆ TAKI BEZPOŚREDNI?! ROZMAWIASZ Z KOBIETĄ!

-Kobietą? Levi, to że masz na sobie sukienkę nie sprawia, że jesteś kobie...

-Zamknij się! Zboczeniec! Pomocy! Molestowanie seksualne nieletniej dziewczynki!

Eren

Odsunąłem się i przyglądałem jak Levi wymachiwał rękami krzycząc o pomoc. Czy on już do reszty oszalał? Zaproponowałem mu tylko seks, co w tym złego? Przecież jest dorosły, jak nie chciał mógł powiedzieć. Teraz Bóg wie co sobie o mnie sąsiedzi pomyślą...

-Już, już Levi spokojnie nikt cię nie gwałci, a ty nie jesteś nieletnią dziewczynką. Spójrz na mnie.

-Dupek! Nawet mnie na kolacje nie zabrałeś, a już ci ruchanie w głowie! -zarumienił się

-Uspokój się, jeżeli tak ci zależy to możemy gdzieś razem wyjść. Aczkolwiek jak widzisz pogoda w tym mieście nie sprzyja więc pozostaje nam udanie się do jakiejś pobliskiej knajpki.

-Obiecujesz? -spojrzał na mnie oczami szczeniaczka

-Ech, tak. Teraz idę ogarnąć robotę, bo jeszcze pracuję w tej przeklętej firmie i muszę odwalać całą pracę za szefa. Zajmij się czymś, mam sporo książek, komputer, telewizor, rób co tam chcesz tylko cicho.

-Okej, a mogę się przejść do starego "domu"? Chcę wziąć kilka rzeczy.

-Idź.

Poszedłem do pokoju zająć się papierami. Ciekawe co dzisiaj ciekawego szef wykombinował. Mam nadzieję, że się wyrobie do wieczora, bo chciałbym trochę czasu spędzić z Leviem...

Levi

Przebrałem się w miarę normalne ubrania i wyszedłem z domu. Muszę zabrać ubrania i kilka ważnych dla mnie rzeczy. Mam tylko nadzieję, że nikt mi tego nie zabrał.

Deszcz padał jak codzień, niestety zapomniałem zabrać parasolki. To miasto było naprawdę specyficzne. Przez cały rok, bez względu na porę roku padał deszcz. Ciężko tu przeżyć ludziom bez dachu nad głową, na szczęście poznałem Erena...

Wkradłem się do starego miejsca zamieszkania, nie było łatwo, ponieważ kręciły się tu jak zwykle typy spod ciemnej gwiazdy. Trochę musiałem się naszukać, ale ostatecznie znalazłem to czego szukałem. Szybko spakowałem wszystko do reklamówki i ruszyłem w stronę domu Erena.

Nieźle zmokłem, lało się ze mnie jak z kranu. Połowę drogi biegłem, ale w końcu udało mi się wrócić do domu. Tak, od kiedy mieszkam z Erenem to także mój dom. W końcu mam ciepły dom w którym nikt nie będzie próbować mnie zabić, ani okraść. To jest coś na co czekałem całe życie.

Wszedłem do środka i od razu pomaszerowałem do łazienki aby się przebrać i wysuszyć. Skoro nie planowałem już nigdzie wychodzić mogłem ubrać samą koszulke i gacie, bo kto zabroni.

Kiedy skończyłem, poszedłem do salonu i włączyłem jakiś serial. Był w cholere nudny, jakieś tytany co ludzi żrą, co za badziewie. Niedługo po rozpoczęciu oglądania zasnąłem.

Time skip

Obudził mnie Eren. Najwidoczniej już skończył pracę. Przyniósł mi kolację i sam zaczął jeść. Zrobił jakieś coś co przypominało spaghetti, ale nim nie było. W sumie dobre.

-Więc Levi, co zabrałeś stamtąd?

-A no te moje ciuchy i kilka pamiątek z młodości.

-Pamiątek? Pokażesz mi je? -zapytał z nadzieją

-No nie wiem, nie jestem dumny z ich pochodzenia.

-Przecież wiem kim byłeś do tej pory. Nie przeszkadza mi to. Poza tym mam nadzieję, że już nie będziesz musiał kraść aby przeżyć, ze mną źle ci nie będzie.

-No dobra, to po kolacji.

Kończyliśmy jedzenie w ciszy. Starałem się grać na zwłokę, ale to zauważył i zaczął mi wciskać na chama jedzenie. Co za gbur.

-Dobra więc poczekaj chwilę, pójdę po to.

Wyszedłem do swojego pokoju i wziąłem reklamówkę ze stołu. Potem wróciłem i poczułem dziwne ukłucie jakby w sercu. Czy to już zawał?

-Okej więc tak. -wysypałem wszystko na stół - To jest pluszak mojej starej przyjaciółki. Dała mi go kiedy wyjeżdżała i od tamtej pory jej nie widziałem. To z kolei jest naszyjnik, który zajebałem jakiejś starej bogatej babie. To jest but mojego kumpla, tyle mi po nim zostało, bo został zabity przez jakiś gang. Kolejną rzeczą jest mój smoczek, który ssałem do ósmego roku życia. Reszta to jakieś śmieci.

-Nic nie mówiłeś o tym swoim przyjacielu.. Na pewno bardzo ci przykro było po jego, no wiesz

-Nie do końca. Faktycznie był dobrym kumplem, ale wpakował się w gówno i chciał też mnie w to wciągnąć. Zadłużył się i proszę, rozwalili mu łeb.

-Teraz dopiero widzę różnice między moim życiem, a twoim i myślę, że twoje było 100 razy ciekawsze.

-Nawet nie wiesz ile razy ocierałem się o śmierć. To cud, że jeszcze żyje, no ale dobra koniec z przeszłością. Jeśli pozwolisz pójdę już spać, jestem zmęczony i coś mnie serce boli.

-Serce cię boli? Może lepiej jechać do szpitala?-powiedział zmartwionym głosem

-Nie ma takiej potrzeby. To ja idę, dobranoc.

-Dobranoc.. Śpij ze mną...

-Co?

-Nie, nic.

|Ereri| Opowieść o pewnym słodkim włamywaczu, który zmienił moje życie. |Ereri| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz