1

1.2K 41 7
                                    

- O cholera ... - patrzyłam właśnie na grupę trzydziestu chłopców. Samych chłopców. - Nie, nie to jakiś chory żart Thomas !? - wrzasnęłam a chłopcy odskoczyli. Po chwili przemyślałam swoje słowa. Obym go nie wkopała 

Spojrzałam jak jeden z chłopaków wskakuje do klatki. Podchodzi. Odruchowo zasłaniam Chucka który mocniej się wtula. 

- Witajcie świeżynki. Pomogę wam wyjść - podał mi rękę. Spojrzałam na niego nieufnie - Nic wam nie zrobimy. Chodź młoda 

- Żadna młoda debilu ! Annabeth - powiedziałam a zdziwienie na jego twarzy bardzo mnie zaskoczyło - Przeliterować czy o co chodzi że się tak gapisz ? 

- No.. to ten. Fajnie Annabeth a ten dzieciak to kto? 

- Podobno jestem Chuck - mówi nieśmiało chłopak i powoli zaczyna się wspinać ku górze

- Podobno ? - zapytał ktoś z góry. Chłopiec wgramolił się i usiadł zdyszany na krawędzi a ja zaczęłam wchodzić puszczając mimo uszu pytanie.  

- No Annabeth tak powiedziała. Bo ja nie pamiętam w sumie to nic nie ... - nagle ktoś mu przerwał 

- Jak to do cholery ona ci powiedziała !? - powiedział brązowooki blondyn 

- No normalnie - powiedziałam wzruszając ramionami. Stałam otoczona grupą śmierdzących i spoconych chłopaków. Musiałam się stąd wyrwać i znaleźć Maksa. Na szczęście po moich słowach wybuchłą jedna wielka kłótnia. Delikatnie wymsknęłam się z kółka i ruszyłam biegiem

- EJ! Laska ucieka - usłyszałam krzyk za sobą. Biegłam dalej. Obejrzałam się i to był mój błąd. Potknęłam się w za dużych butach i z rozpędem pokoziołkowałam po ziemi. Bolały mnie całe plecy. Och będą siniaki . Skuliłam się i próbowałam podnieść kiedy nagle coś ciężkiego upadło na mnie. Ból przeszył moją rękę. Wrzasnęłam i próbowałam zrzucić z siebie chłopaka który na mnie wpadł ale on nie chciał ze mnie zajść. Przytrzymał mnie twarzą do ziemi i usiadł na plecach. Bolało. Znów krzyknęłam nie wiem czy z bólu czy z bezradności.

- GALLY ! Debilu złaź z niej. Zrobisz jej krzywdę - powiedział chyba blondyn - To DZIEWCZYNA 

Ciężar zmalał a ja ze stęknięciem obróciłam się na plecy przyciskając bolącą rękę do klatki piersiowej. Otworzyłam oczy i zobaczyłam blondyna.

- Warto było uciekać ? - zapytał ze śmiechem 

- Spadaj na drzewo - powiedziałam i podniosłam się. Zdrową ręką wytrzepałam trawę z ubrania i włosów.  Byłam dalej w mundurze który był dość niewygodny. Powoli zaczęłam go ściągać nie zwracając uwagi na chłopaków. Zrzuciłam mundur i zostałam w swoich bojówkach i bordowej koszulce. Buty też zdjęłam. Spojrzałam na chłopaków. Kilku już odeszło. Została może z dziesiątka która uważnie lustrowała mnie wzrokiem.

- Na co się gapicie ? Dziewczyny nie widzieliście ?

- Tak się składa że nie - powiedział blondyn. Czy to jakiś żart?  - Niektórzy od trzech lat ... - powoli podchodził do mnie a ja przerażona cofałam się do tyłu. Oczywiście potknęłam się o stertę ubrań i upadłam na zimie. Cicho jęknęłam. Zaraz mnie zgwałcą i zabiją. Cholera ja to mam pecha 

- Ej nic ci nie zrobimy - powiedział chłopak - Newt 

- Annabeth - przedstawiłam się i wstałam. Rozejrzałam się i wtedy zauważyłam że jestem otoczona murami. Dużymi, wysokimi murami. Cicho zaklęłam pod nosem - Cholerny Thomas. A ja mu zaufałam 

- Co mówisz ? - zapytał Newt 

- Gdzie jestem !? - zapytałam wkurzona - Co ja tu do cholery robię !? Nie powinnam była tam wchodzić. Gdyby nie Max nie weszła bym. Szlag! 

- Uspokój się kobieto - chłopak położył mi rękę na ramieniu ale moja reakcja sprawiła że szybko ją zabrał - Ogey. Nie mam pojęcia o czym ty mówisz ale musisz się uspokoić i pójść do Plastra bo coś ci się stało w rękę 

- JA Z  WAMI NIGDZIE  NIGDY  NIE  PÓJDĘ! - zaintonowałam każde słowo. Zobaczyłam jak zza Newta wychodzi Chuck 

- Annabeth nie bój się. Ja chyba im ufam ty też powinnaś - powiedział podchodząc do mnie - Chodź do tego miejsca gdzie on - wskazał na Newta - powiedział.

- Chuck. Ty nie rozumiesz... - powiedziałam - Mnie tu nie powinno być. Ja mam dziecko i muszę do niego wrócić - chłopiec popatrzył na mnie zaskoczony. Nagle mnie przytulił.  Odsunęłam go - Ja muszę stąd wyjść. Pozwólcie mi ! - powiedziałam do reszty chłopaków i zaczęłam się cofać w kierunku wyrwy w murze

- Jeff teraz ! - krzykną Newt a ja poczułam jak coś wbija mi się w rękę. Strzykawka. Niski chłopak wcisną tłok i coś we mnie wstrzykną i szybko się odsuną 

- Co to do cholery .. - świat zaczął mi wirować a oczy zamykać. Nie zasypiaj. Musisz walczyć . Poczułam jak upadam ale ktoś mnie w porę łapię. " Przepraszam" to było ostatnie co usłyszałam.


pov. Thomas 

Byłem zły że posłali Chucka wcześniej. Nie mogłam ni zrobić. Napisałem do niej list z przeprosinami i radami po czym schowałem w kieszeni Chucka. 

Siedzę teraz w obserwatorium i widzę jak są przerażeni. Wiem że jej nie powinno tam być. Nagle drzwi otwierają się i wchodzi dwóch strażników i pani kanclerz

- Thomas ! Coś ty najlepszego zrobił? - zapytała podchodząc do mnie 

- Nie wiem o czym pani mówi.. - powiedziałem i poczułem ból na policzku. Uderzyła mnie!

- Nie kłam! Ja ci zaufałam. Wydałeś nas! Zdradziłeś DRESZCZ! - była wściekła - Prawe ramie zaatakowało nasze stacje ! Jak myślisz skąd wiedzieli !? 

- Ja nie... - znów ból na policzku 

- Nie kłam ! A ta dziewczyna w labiryncie!? Kto to? 

- Ja jej chciałem pomóc - mówię a łzy wylatują z moich oczu 

- I co ? Pomogłeś zniszczyć kolejny eksperyment! Nie mamy nad nią kontroli! Głupi dzieciaku za miesiąc ty jedziesz do labiryntu do tego czasu zamknąć go - mówiąc to dwóch strażników wyciągnęło mnie z pokoju - A co do dziewczyny. Zlikwidować !

- Nie ! Nie róbcie jej krzywdy ! - krzyczałem ale drzwi się już zamknęły. Zostałem wepchnięty do swojego pokoju. Podbiegłam do nich ale były już zamknięte 

- CHOLERA ! - krzyknąłem i wybuchłem płaczem - NIE NAWIDZĘ WAS I TO CO NAM ZROBILIŚCIE! DRESZCZ JEST ZŁY!!!

Osunąłem się na podłogę chowając twarz w dłoniach. Przepraszam Annabeth. Przepraszam za wszystko. Mam nadzieję że nic ci nie będzie... 

pov. Ava 

Zabrali i zamknęli tego zdradzieckiego dzieciaka. Podeszłam do panelu i spojrzałam na kamery w labiryncie. Intruz właśnie był zanoszony do szpitala. Spojrzałam na wyniki fal mózgowych obiektów.

- Ciekawe ... - wyniki były bardzo ciekawe i dawały nowe wzory. Może dziewczyna nie jest aż taka zła ? 

- Pani kanclerz? Buldożerca gotowy by zaatakować i zabić dziewczynę. Wykonać? - zapytał jeden z psychów.

- Nie. Wstrzymajcie się. Spójrzcie na wyniki obiektów A5, A13, A31 i reszty - pokazałam im monitor - ten ostatni wysłany obiekt A31  już daje obiecujące wyniki przez więź jaką nawiązał z nową. Nie możemy jej kontrolować ale możemy tak uprzykrzyć życie że sama będzie chciała umrzeć  

- Co pani proponuje? - zapytał 

- Na początku niech jej zaufają - powiedziałam - Możecie użyć do tego implantów. Później niech przeżyją parę przyjemnych chwil a na koniec - uśmiechnęłam się - zróbcie jej takie piekło że pożałuje że nie zginęła na pogorzelisku. 

Cały zespół popatrzył z iskra radości na swoją szefową i zabrał się do obserwowania obiektów oraz obmyślanie planu jak zabić intruza.

Z innego świata [TMR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz