Minęły już dwa tygodnie mojego pobytu w strefie. Chłopcy mi zaufali a ja ufam im. Zakumplowałam się z Tobym i Benem. Spędzałam z nim dość dużo czasu. Nauczyłam ich gry w karty która nauczył mnie jeszcze mój ojciec. Starałam się unikać Newta. Nie wiem dlaczego ale coś kazało mi się trzymać od niego z daleka. Na szczęście on nie prosił się konkretnie o moją uwagę. Nie jestem już z nim w pokoju więc widzimy się dość rzadko.
Dostałam własny pokój z małą łazienka na strychu bazy. Nie jest on za duży bu ledwo mieści się tam materac i prowizoryczna szafka ale jest to mój własny pokój.
Za tydzień przyjeżdża kolejny świeży Njubi. Nie wiem dlaczego ale Stwórcy w coś tygodniowej dostawie dorzucili coś dla mnie. Dostałam zestaw kosmetyków : szampon, odżywkę, mydło i nowa szczoteczkę do zębów i do włosów oraz kilka kompletów ubrań. Zaskoczyło mnie to bo o nic ich nie prosiłam a wręcz byłam intruzem w ich cudownym i wielkim eksperymencie.
Ubrana w zwiewną błękitna koszulkę i cimne bojówki ruszyłam do Patelniaka.
- Wiatam szefa - powiedziałam uśmiechnięta do kucharza
- Wiatam moją królową - odpowiedział teatralnie się kłaniając. Jako jedyny w Strefie mówił do mnie nie imieniem. Reszta używała raczej skrótu Beth niż całego imienia.
- Co dziś robimy? - zapytałam związując włosy by żadne nie wpadł do potrawy. "Może je zetnę? "
- W mam ochotę na pierogi ale to będzie strasznie dużo lepienia
- Możemy spróbować. Najwyżej zjedzą sam farsz - zaśmiałam się.
Zabraliśmy się do roboty której było naprawdę dużo. Lepienia a lepienia. Byłam cała w mące ale Patelniak nie wyglądał lepiej. Widząc że pierwsi streferzy już wchodzą chłopak wpadł na genialny pomysł odcedzenia pierogów bo po co je wyławiać. Moim zadaniem było trzymanie durszlaka. Chłopak przechylił garnek a ja wrzasnęłam czując gorąca ciecz na dłoni.
- Cholera! Przepraszam - odłożył szybko garnek
- Zajmij się jedzeniem a ja idę do plastra - powiedziałam starając się powstrzymać łzy - Nic się nie stało. Nie przejmuj się
Chłopak był jak widać przejęty ale kiwną głowy i podszedł wyciągnąć jedzenie dla chłopaków. Wyszłam z kuchni i ruszyłam do budynku medycznego. Po drodze wpadłam na Newta "Super. Teraz będzie się martwił "
- Co ci się stało? - zapytał patrząc na poparzona rękę
- Wypadek w pracy.
- Chodź pomogę Ci - złapał mnie za zdrowa rękę i poprowadził do szpitala - siadaj - wskazał krzesło
- Czy to nie ja jestem przypadkiem Plastren?
- Jesteś ale potrzebujesz pomocy - popatrzył mi w oczy "Boże jakie piękne oczy... STOP! Ogarnij się!"
-Yhyy dzięki
- Nie ma problemu. Ktoś musi cie ratować
Zbliżył się do mnie i delitatnie posmarował mi dłoń maścią. W miejscu gdzie jego ręka nakładała maść przeszedł mnie lekki, przyjemny dreszcz
"OGARNIJ SIĘ!" Krzyczał mój mózg a serce kręciło się ze szczęścia. Podobał mi się dlatego go unikałam bo nie jest czas i miejsce na romanse i zaurocznia.
Chłopak skończył i popatrzył w moje oczy. Zamarłam i zatopiłam w jego czekoladowych oczach.
- Jak mnie uderzysz to trudno - nie zrozumiałam o co mu chodzi. Nagle chłopak przybliżył się i pocałował mnie w usta. Motylki w brzuchu wybuchły. Siedziałam bez reakcji ale oddałam pocałunek. Jego ręka powędrowała na tył mojej głowy.
“ PRZESTAŃ! " Odsunęłam się od chłopaka. Patrzyliśmy w swoje oczy w milczeniu.
- A to za co? - zapytałam starając się uspokoić rozdrgany od emocji głos. Nie udało się.
- Za to jaka cudowna i piękna kobieta jesteś - powiedzila gładząc mój policzek - Beth. Siedzisz w mojej głowie od kiedy pojawiłaś się w pudle. Nie czułem takich uczuć do nikogo kogo pamiętam...
- Newt nie możemy - odsunęłam się od chłopaka i ruszyłam do wyjścia
- Dlaczego? - zapytał
- Popatrz - wskazałam ręka wokół siebie - zobacz gdzie jesteśmy. To chory eksperyment. Kto wie czy nie jest to tylko test. Może ktoś cie kontroluje
- Nie mów tak to nei możliwe. Ja bym wiedział - był załamany
- Newt. Rozpracunemy to na razie zostańmy przyjaciółmi. Ogey? - moje serce się krajało ale musiałam to zrobić.
- Dobrze - odpowiedział i wyszedł. Zostałam sama. Ruszyłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku.
Muszę coś zrobić.
Jorge muszę się z nim skontaktować.
Mieliśmy tajna linie komunikacji i szyfr ale nie wiem czy w strefie mam z czego zbudować radio. Myślałam.
Żukolce!
Wstałam ucieszona realizacja swojego pomysłu. Wyszłam szukając małych robotów pełzających po strefie.
Wzięłam urlop trzydniowy w pracy i cały ten czas spędziłam na rozwalaniu i montowaniu prowizorycznego radia.
Porozmawiam z Albym ale musiałam mu powiedzieć że buduję radio by słuchać muzyki. Jeśli stworcy ich kontrolują to przeszkodzą jej znając jej plany.
Oczy już mi się zamykały ze zmacznia. Radio działało ale nie za dobrze. Co chwilę było słuchać trzaski i stuko. Ustawiłam częstotliwość na której miał albo chociaż powinien być Jorge.
Rozpoczęłam śpiewać jedną z piosnek która była ustalonym sygnałem. Zmęczona ciągłym powtarzaniem uslyszlam nagle głos przyjaciela
- Halo? Czy to moja ulubiona piosenkarka? - słyszał mnie
- Tu twoja piosenkarka czy mój asystent jest u ciebie? - chodziło o Maksa
- Oczywiście opowiada mi o twoich zasługach. Zaśpiewaj mi coś na rozweselnie - wiedziałam że chodzi mu o podanie gdzie jestem
- Dobrze. Raz. Edmund. Szedł. Z. Czajnikiem. - byla to zaszyfrowana wiadomość która w całości brzmiała DRESZCZ. Labirynt. Uratuj
- Cudowny kawałek - powiedział. Wiedział o co chodzi. Uratuje mnie. Uratuje wszystkich. Radio zaczęło strzelać gdyby ktoś blokował sygnał
- Muszę kończyć audycje. Zapraszam na następną.. - nagle radio wybuchło - Nie, nie, nie! Działaj!
Zła rzuciłam szczątkami żukolcow o ścianę. Byłam zła ale i szczęśliwa. Udało się go odnaleźć.
Rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę - na progu staną Newt. Popatrzył na szczątki radia
- Nie udało się?
- Nie. Przez chwilę działało ale później bum i już nie działa
- Szkoda. Chcesz się przejść?
Kiwnęłam potakująco głową. Wyszłam z chłopakiem i udaliśmy się nad jeziorko.
- Słuchaj myślałem o tym co mówiłaś że stworcy mogą nas kontrolować. Myslisz że mamy jakiś Chip w głowie
- Możliwe ale ja się nie znam na technologi
- A możesz spojrzeć czy nic tam nie mam? - wskazał ręką swój kark. Podeszłam i spojrzałam
- Nic tam nie ma.
- Może gdyby rozciąć... - nagle zamilkł a jego oczy zamglily się. Upadł na ziemię. Doskoczyłam do niego i zobaczyłam jak proboje złapać oddech ale coś ewidentnie go blokuję
- Newt? Uspokuj się! - dusił się
- Wyjmij....to... z... mojej... głowy... - wycharczał siniejac na twarzy. Chłopak mdlał z niedotlenienia. Nie myśląc długo wyjęłam nóż robić nacięcie na jego karku. Znieruchomiał.pov Ava
- Zakluccie transmisję! Już! - krzyczałam słysząc głos dziewczyny i jakiegoś mężczyzny w przechwyconym przekazie radiowym. Nadawała w jakimś szyfrze którego nie mogłam rozgryść. Śpiewała zwyka piosenkę. Po chwili transmisja została przerwana. Dziewczyna zaczyna burzyć mój eksperyment.
- Pani kanclerz obiekt A5 proboje pozbyć się kontrolera - powiedzila jeden z mojej załogi
- Coooo? - byłam wściekła - Przejmijcie kontrolę.
- Zrobione. Walczy. Jak długo mamy wstrzymywać odruch oddechu?
- Aż się obiekt się udusi i tak nie jest odporny więc jego udział w eksperymencie się już skończył
- Dobrze zaraz go stracimy. 30 sekund... 20 sekund...10 sekund... W mózgu obiektu zaszły nieodwracalne zmiany. Ogłaszam zgon obiektu A5.
CZYTASZ
Z innego świata [TMR]
FanfictionCo by się stało gdyby w strefie pojawiła się dziewczyna. Ale nie zwyczajny obiekt badań DRESZCZu tylko odporna ze zniszczonego świata ? DRESZCZ nie może jej kontrolować. Co zrobi Ava? Jak zareagują streferzy? Czy ONI zaufają jej i czy ONA zaufa i...