EPILOG

812 35 7
                                    

 - Nie znajdziemy ich, Jorge miną już ponad tydzień. Zapasy powinny im się skończyć. Patrz na poprzednie dzieciaki. Cudem udało się że je znaleźliśmy a byli na skraju wygłodzenia.

- Musimy ich znaleźć. Jak nie żywych to chociaż ciała by godnie pochować - powiedział hardo Jorge - Pokaż mapy 

Mark podał mężczyźnie mapę zabraną z DRESZCZu. Jorge winił się że wysadził budynek. Spowodowało to odłączenie labiryntu. Czas im się kończył. Znaleźli już labiryntu B, C, D ale nigdzie nie mogą znaleźć labiryntu A w którym jest Anna. Chwytając ołówek zaznaczył gdzie były poprzednie labirynty rozsiane w na pozór nie logicznych odstępach. Popatrzył na każdy z  punktów i połączył je ze sobą 

- Jorge przestań to nic nie da - powiedział Mark 

- Patrz - Jorge wskazał osobne miejsca gdzie przecinały się linie poprowadzone od punktu. - Mamy trzy możliwe miejsc. Pakuj się. Lecimy. 

- Błagam cię to szalone. zaznaczyłeś jakieś linie i myślisz że tam są labirynty? Poprzednie znaleźliśmy dzięki szczęściu. Nie mamy tle paliwa na głupie szukanie 

- Mark błagam. Ostatnie trzy miejsca jakie sprawdzimy i się poddam 

- Dobrze. Lecimy.

Zgarnięcie ekipy nie trwało długo. Po kilkunastu minutach znajdowali się nad punktem wyznaczonym na mapie. Pod nimi była pustynia i jakikolwiek brak śladu labiryntu. Zawracając machinę udali się na zachód na którym też nic nie było. 

Ostatni punkt. Ostatnie miejsc. Porażka. Nic. Płaska równina w widokiem na góry niedaleko. Nic. 

- Jorge przykro mi - powiedział Mark - zawracaj do bazy

Jorge ze łzami w oczach ostatni raz spojrzał na otaczający go widok. Spostrzegł szary dym.

- Tam ! - wskazał palcem - Tam mogą być 

- To mogą być poparzeńcy 

- Mark dobrze wiesz że już wszyscy chorzy wymarli lub są na skraju. To może być ostatni labirynt

Górolot lekko skręcił i poszybował w kierunku szarego dymu. Uradowany Jorge ujrzał labirynt. Ostatni eksperyment znienawidzonej organizacji. Ogromny labirynt i mała polana wyglądały złowrogo i nawet on dorosły mężczyzna bał się tego miejsca. Schodząc do lądowania ujrzeli płonący budynek i ciała dzieciaków leżące na trawie. 

Dźwięk silników sprawił że niewyraźna postać odwróciła twarz od płomieni. Zamglonym z wyczerpania wzrokiem popatrzyła na maszynę z której wyszedł Jorge. Poznał tą osobę. To jego przyjaciółka. Ukochana Annabeth. Szybkim krokiem podszedł do dziewczyny która wyglądała strasznie. Podkrążone oczy, blada cera, suche usta

- Anna poznajesz mnie? To ja Jorge - dziewczyna powoli kiwnęła głową - Czy ktoś jest w budynku? 

- Nie - wycharczała - Nikt kto przeżył 

- Anna co to znaczy 

- To pogrzeb dla tych co nie wytrzymali - dziewczyna spojrzała w oczy przyjaciela i osunęła się na kolana. Mężczyzna złapał ja i posadził na trawie

- Spokojnie uratujemy was - pogładził ją po głowie. Dziewczyna odpływała ale ostatkiem sił spojrzała w bok na swoich przyjaciół. Na Newta, Minho, Thomasa i Chucka którzy z wycięczenia zemdlali. Widziała jak kilku ludzi z górolotu wnosi kilku streferów do maszyny. Wiedziała że są uratowani 

- Dziękuję Jorge - powiedziała i osuwając się w ciemność słyszała głos przyjaciela

- Dla ciebie wszystko kwiatuszku. Śpij. obudzisz się w nowy świecie.

Wiedziała że może bezpiecznie zasną a gdy się obudzi jej wizja przyszłości się spełni.





~~~~

Dziękuje że dotarliście do końca. Piszcie odczucia i opinie o książce.  Jeśli zauważycie błąd to nie bójcie się pisać bo to pomaga a nie zaszkodzi.  Może książka nie należy do najlepiej napisanych ale włożyłam w nią trochę serca.

Nie wiem czy napiszę więcej książek w tematyce TMR bo pomysły mi się kończą  ale marzy mi się coś własnego jeśli wiecie o co mi chodzi xd ale to się zobaczy z czasem.

Pozdrawiam was cieplutko i jeszcze raz dziękuję za przeczytanie 🧡🧡

Z innego świata [TMR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz