12

592 25 4
                                    

~Strefa~

Kolejny dzień w strefie zleciał każdemu ze streferów normalnie. Każdy po ciężkim dniu pracy udał się do Patelniaka na kolację 

- Annabeth ! Miałaś się nie przemęczać i nie dźwigać - słychać było głos kucharza 

- Patelnia to tylko smażenie naleśników wyluzuj 

- Newt mnie zabije. Jak będę martwy przez ciebie to będę cię nawiedzał w koszmarach 

Kończąc małą sprzeczkę wydali posiłek głodnym streferom.  Nagle do stołówki wpadł zdyszany Minho 

- Dozorco.. on.. się.. nie.. rusza - wydyszał a przerażone oczy wywiercały w nim dziurę

- Stary co ty pikolisz ?? - zapytał przywódca 

- Byłem z Tomem w labiryncie i wpadliśmy na dozorcę. Już miał się zatrzymać kiedy nagle BUM coś kliknęło i się nie rusza. Żukolce toż nie działają a brama się nie zamyka. Coś się stało albo stwórcy nas olali 

Szmery i harmider zapanował na stołówce. Alby próbował coś powiedzieć ale był przekrzykiwany przez kilkanaście głosów 

- CISZA! - wrzasnęłam. Zapanowała idealna cisza chyba tylko dlatego że to dziewczyna wrzasnęła - Alby mów 

- Dzięki. Po pierwsze: bez paniki. Musimy zabarykadować bramy na tyle ile umiemy i wszyscy śpimy dla bezpieczeństwa w bazie. Rano jeśli nic się nie zmieni ruszy grupa na sprawdzenie labiryntu reszta w tym czasie będzie robić zapasy.  Budole i inny silni chłopcy do barykady a reszta do przenoszeniu sprzętu

O dziwo wszyscy posłuchali przywódcy i ruszyli w kierunku swoich zadań. Newt podszedł do Beth.  

- Co o tym myślisz?

- Myślę że to kolejny test by sprawdzić jak .. - nie dokończyła bo nagle każdy ze streferów z wyjątkiem Minho, Newta i jej padł na ziemię. 

- Co do cholery !? - powiedział Minho patrząc na kompanów - Nie żyją ? 

- Żyją - powiedział Newt przyklękając przy najbliższym streferze którym okazał się Gally. Chłopak pochylił się nad twarzą strefera w celu sprawdzeniu czy oddycha gdy nagle rozległ się głos

- Newt stary co ty odpinkalsz? - powiedział a Newt gwałtownie się odsuną. Pozostali streferzy też powoli się budzili stękając i trzymając się za głowę 

- Mój łeb. Co było w tych nale... - nie dokończył a oczy mu się rozszerzyły - O cholera pamiętam swoich rodziców! 

Nagle jak się okazało chipy wyłączyły się a każdy ze streferów pamiętał. Niektórzy nie byli zadowoleni ale większość cieszyła się i opowiadała o swojej przeszłości. Po wymiennie zdań i śmiechach dotarła powaga sytuacji w której się znaleźli: Wyłączenie dozorców i całego labiryntu, przywrócenie pamięci. Streferzy spoważniali i ruszyli do wcześniej ustalonych zadań. Po kilku godzinach pracy Streferzy leżeli w śpiworach na podłodze w bazie. Nikt nie spał. Wszyscy byli przerażeni tym co się dzieje i zbyt zaabsorbowanych tym co pamiętają. Gdy jednak przez kilka najbliższych godzin nic się nie działo Streferzy zaczęli cicho pochrapywać 


Kolejny dni wyglądały podobnie. Grupa ruszała do labiryntu i sprawdzała co się w nim dzieje a druga grupa pilnowała strefy. Najgorsze było to że zapasy kończyły się i nie zapowiadało się by pudło coś dowiozło. Prąd i woda całkowicie zostały odcięte przez co kąpiel była możliwa tylko w jeziorze.

Głównym zmartwieniem wszystkich stanowił mały zapas wody i jedzenia. Patelniak wyliczył że przy małych porcjach starczy jedzenia na tydzień a wody na jeszcze jeden.

Dlatego kolejne dni polegały na powolnej egzystencji w strefie. Zaniechano eksploracji labiryntu bo nie było nigdzie wyjścia 

- Słuchajcie mnie uważnie - powiedział Alby wstając - Nastały ciężkie czasy. Chcę wszystkim podziękować za wszystko co robili dla innych. Dziś jemy ostatni posiłek w Strefie. Miejmy nadzieję że zjemy wspólnie gdzieś indziej. Smacznego ! - odpowiedziało mu ciche chrząknięcie streferów

- Na zdrowie - powiedział Newt biorąc do ust ziemniaka 

- Dzięki - powiedziałam patrząc na swoją lichą porcję zimniaków i sałatki. Ostatni posiłek w strefie. Umrzemy pewnie z głodu ale nikt nie mówi tego na głos. Każdy to wie. 

Zjedzenie nie zajęło nam za długo a po skończonym posiłku udałam się z Newtem na naszą polankę. Chłopak usiadł oparty o drzewo a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową 

- Co zrobisz jak stąd wyjdziemy ? - zapytał 

- Newt my stąd nie wyjdziemy - powiedziała 

- Proszę pomóż mi o tym zapomnieć i odpowiedź na moje pytanie 

- Dobrze. Pierwsze co bym zrobiła to poznała bym cię z Maksem i Jorge oraz Brendą. Później znaleźlibyśmy jakieś super miejsce i wybudowali tam kilka mini domów dla na i dla tyk ze strefy którzy by chcieli z nami mieszkać. Chuck i Max by się zaprzyjaźnili. Później bierzemy ślub i wychowujemy chmarę dzieci. To bym zrobiła. A ty?

- To brzmi pięknie ale nasze dzieci nie mogą wychowywać się przy Minho bo sprowadzi je na złą stronę - zaśmialiśmy się wyobrażając sobie niemożliwą przyszłość

- Kocham cię - powiedział Newt po chwili ciszy. Odwróciłam się do niego i spojrzałam mu w oczy 

- Ja ciebie też skarbie - złożyła pocałunek na jego ustach. Przelałam w niego całą miłość do chłopaka i smutek z tego powodu że nie będziemy mogli przeżyć swojej wymarzonej przyszłości. 

- Wracajmy do bazy. Robi się zimno - wstaliśmy i skierowaliśmy się do bazy. W strefie zawsze była równa temperatura a teraz nawet to nie działa i w nocy jest naprawdę zimno. Kilku streferów leżało już w swoich śpiworach. Zwinnie przeszliśmy do mojego pokoju w którym mieszkała ja, Newt, Minho oraz Chuck. Najmłodszy z nas wszystkich leżał już w swoim śpiworze i spał co nie zareagował na wchodzących.  Położyliśmy się do łóżka i wtuliliśmy w siebie.  To będą ciężkie ostatnie dni.

Z innego świata [TMR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz