2

1K 34 5
                                    

Poczułam coś chłodnego a wręcz zimnego na ręce. Powoli otworzyłam ciężkie powieki i zamrugałam kilkakrotnie. Rozejrzałam się. Leżałam na łóżku. Było to dla mnie prawie nowością. Rozglądałam się dalej. Po mojej lewej stronie był mały stolik i kotara która była zasłonięta. Po prawej kawałek dalej stało biurko i pełno szafek i pudełek z jakimiś medycznymi rupieciami. Spojrzałam na swoją rękę zanurzoną w wodzie z lodem. Nie w niej był problem. Byłą pokryta siniakami i prawdopodobnie miałam ją zwichniętą ale gorsze były pasy bezpieczeństwa na moich nogach i rękach. Szarpnęłam zdrową ręką. Nic. Nawet nie drgnęły. Chciało mi się płakać i krzyczeć. Usłyszałam kroki i szybko udałam że śpię. Umiem to robić bo wiele razy pokazywałam  tak Maksowi że się nie boje a tak naprawdę panicznie się bałam. Do pomieszczenia weszło kilka osób. 

- Jak długo będzie spać ? - zapytał jeśli się nie mylę Newt 

- Powinna dziś się wybudzić - powiedział obcy

- Cholera szkoda mi jej - mówi blondyn - Wygląda naprawdę jak z innego świata. Jest inna 

- Tak. Ale nie wiem czemu Stwórcy ją nam przysłali 

- Jeff ona mówiła że nie powinno jej tu być - to był Chuck. Mój mały Chuck. Za szybko się przywiązujesz kobieto. Skarciłam się w myślach - Ona ma podobno dziecko. Ciekawe ile ma lat bo ona nie ma więcej niż 17 - stwierdził chłopiec 

Postanowiłam się obudzić. Powoli z jękiem otworzyłam oczy i próbowałam podnieść rękę. Spojrzałam na opaski a później na Newta z taką nienawiścią jaką udało mi się zmieścić w spojrzeniu. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Jego oczy były smutne. 

- Hejka ! Annabeth - zawołał radośnie Chuck podchodząc do mnie - Wybacz za to - wskazał na więzy którymi byłam unieruchomiona - to dla twojego dobra. 

Milczałam. Nie chciałam z nimi gadać. 

- Cześć. Jestem Jeff - przedstawił się chłopak od strzykawki - Zbadam i teraz nadgarstek i wypuszczę. 

Wyją rękę z wody i delikatnie przechylił. Cicho syknęłam

- Tak jak myślałem. Zwichnęłaś nadgarstek. Założę ci usztywnienie i za tydzień będzie jak nowy 

- Za tydzień mnie już tu nie będzie - mruknęłam 

- Cholera a gdzie niby pójdziesz ? - wtrącił się widocznie zły Newt - Do labiryntu? Na herbatę z dozorcą ? O a może do stwórców na ciastko ? Ja próbuję wyjść od trzech lat- spojrzałam na niego zdziwiona 

- O co ci chodzi ? - zapytałam - Od początku nic mi nie mówicie a teraz lecisz z wiązanką jakiś niezrozumiałych słów. Naprawdę jesteś dziwny 

- Kobieto nie dajesz sobie nic powiedzieć. Chucki dał się oprowadzić i poznał streferów a ty do klumpa cały czas się rzucasz 

- Gdybyście mnie nie uśpili i nie związali to może bym z wami pogadała 

Zapadła cisza w której Jeff założył mi opatrunek i powoli jakby się mnie bał rozpiął pasy. Wstałam i złapałam Chucka za rękę. Minęłam Newta który wywrócił oczami i wyszłam prowadzona przez Chucka.

- Chuck oprowadzisz mnie ? - zapytałam chłopca a on popatrzył to na mnie to na Newta - Jjjasne ale Newt musi mi pomóc - westchnęłam i ruszyłam z chłopcem który po chwili gestykulując opowiadał gdyby spędził tu nie kilka godzin a kilka lat. Przypominał Maksa. Zarobiło mi się przykro. To niesprawiedliwe że je siedzę tu bezpiecznie a on walczy na pogorzelisku. Cały świat jest popaprany. Głupi wirus. Wszystko zaczęło się od niego. Nagle do mnie dotarło straciłam wszystkich. WSZYSTKICH. Rodziców, Maksa, Jorge, Brendę. 

Z innego świata [TMR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz