Jin po tym jak zerwał się w nocy nie mógł już zasnąć. Wypił mocną kawę i stwierdził, że wyjdzie się przewietrzyć. Po cichu się ubrał, ponieważ na polu było dość chłodno i wyszedł zamykając za sobą drzwi na klucz. Cały czas myślami był w swoim dziwnym śnie. Po raz pierwszy zdarzyło mu się coś takiego. Nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć. A najgorsze było to, że nie miał z kim o tym porozmawiać, a pewnie to by mu w tym momencie najbardziej pomogło.
Szedł szerokim chodnikiem, który oświetlały żółte poświaty latarni. Nikogo nie było słychać, żadnej żywej duszy. Jedynie cykanie jakiś świerszczy w trawie, na które nawet nie zwracał uwagi. Jego zawieszony oraz zamyślony wzrok cały czas był skupiony na własnych butach. Myślał o wszystkim a o niczym. Czuł się zagubiony. Po raz pierwszy w życiu odczuwał jednocześnie pustkę oraz wypełnienie, ponieważ poznał osobę, która sprawia u niego szczerą radość.
W głowie Jina pojawiła się sytuacja sprzed kilku dni, kiedy to razem z Namjoonem gotowali zupę i patrzyli sobie głęboko w oczy. W jego śnie było podobnie, tylko że przyjaciel mieszał niewidzialną potrawę.
- Co to oznacza? - zaczął się głośno zastanawiać, przy tym analizując swój koszmar.
Nagle poczuł ukłucie w sercu, ale nie fizyczne, a psychiczne. Odczuł potrzebę przytulenia się do Joona, niezależnie co by się stało. Czy ten by to odwzajemnił, albo czy by go odepchnął. Nie obchodziła go reakcja. Po prostu potrzebował jego bliskości.
Przetarł twarz dłońmi. Nie mógł wytrzymać całego napięcia, które przeszywało jego ciało. Przeszedł go zimny dreszcz. Naprawdę potrzebował czułości. Ale nie tej do Seungyo. Ta nie dawała mu tego, co powinna. Nawet nie umiał tego nazwać. Po prostu teraz zrozumiał, że nie pała takim uczuciem do dziewczyny. Sam nie wiedział, co czuł. Co ma czuć.
Zegar. Ten przedmiot też odbijał mu się w głowie. Brak czasu? Zatrzymał się w czasie? Tego też nie mógł zrozumieć. Miał ochotę w tym momencie iść do mieszkania Namjoona i sprawdzić, czy aby na pewno wisiał u niego ten zegar, czy może coś innego.
Przypomniał sobie również, jak chłopak mówi mu, że za nim tęskni. Być może to on sam tak czuł, a nie Joon. Nie wiedział co myśli o nim drugi, lecz pragnął się tego dowiedzieć. Pragnął się dowiedzieć wszystkiego, czego nie był pewien. Toteż miał zamiar porozmawiać z kolegą, czy wszystko u niego w porządku, natomiast z drugiej strony tak bardzo się bał przyszłości. Może ten sen to było coś w rodzaju ostrzeżenia.
Jin czuł, że traci zmysły. Postanowić więc szybko wrócić do domu i spróbować się jeszcze położyć, ponieważ za kilka godzin ma wstawić się w pracy.
I w tym momencie przypomniał sobie, że rano musi jeszcze podjechać po Namjoona. Zatrzymał się, gdy tylko pojawiło mu się to w głowie. Po tym co zobaczył, przeżył we śnie, mimo iż to była fikcja, już nie spojrzy na przyjaciela tak samo.
~
- Cześć. - przywitał się Namjoon, który niezgrabnie wsiadł do samochodu Jina. Ten stał pod jego blokiem już kilka minut. Nie chciał wchodzić do jego mieszkania z wiadomych przyczyn.
- Hej. - odpowiedział jakby bez energii, na co zwrócił uwagę drugi.
- Coś się stało? - zapiął pasy, a Seokjin odpalił silnik i ruszył z miejsca parkingowego.
- Wszystko okey, nie wyspałem się tylko. - ziewnął przeciągle. Chciał jakoś uwiarygodnić swoje zdanie, ale faktycznie tak było. Po tym jak wrócił do domu, położył się na kanapie, żeby nie budzić już Seungyo, lecz jedynie przewracał się z boku na bok.
- Czemu się nie wyspałeś? - ciągnął temat, lecz Jinowi coraz trudniej było ukryć swoją niechęć do rozmowy. Po raz pierwszy tak bardzo chciał jechać w ciszy, bez żadnych pytań.
- Nie wiem. Miałem koszmar i nie mogłem spać. - przerzucił bieg, lecz nie a też co potrzeba i samochód zgasł.
- Ostrożnie, Jin, naprawdę wszystko dobrze? - auto za nimi zatrąbiło. - Jebany baran drogowy. - przeklną spoglądając w tylnie okno.
Seokjinowi coraz bardziej było niedobrze. Jego myśli odpływały w otchłań, a zatrzymywały się na sytuacji łóżkowej ze swojego snu. Nie potrafił się uspokoić. Dłonie zaczynały mu drżeć oraz przez to, że był na środku ulicy, wcale go nie pocieszało. Dopadł go przez to jeszcze większy stres, czego nigdy nie doświadczył. Chciał wysiąść z pojazdu i odreagować wszystko poprzez pobiegnięcie do upragnionego celu na nogach. Starał się uspokoić, oddychał głęboko, liczył w myślach do dziesięciu i z powrotem.
- Seokjin, widzę, że coś jest nie tak. Może zamienimy się i teraz ja poprowadzę? - zaniepokojony Namjoon przejął się zachowaniem kolegi.
- N-no dobrze. - zająknął się.
Oboje wiedzieli, że to co robią jest bardzo nieodpowiedzialne. Wychodzenie z samochodu na środku drogi może spowodować niemały wypadek. Sznur samochodów, który się za nimi robił trąbił co chwilę dając znać o tym, że niektórzy również śpieszą się do pracy, albo do szkoły.
Gdy już każdy zamknął za sobą drzwi, Namjoon odpalił spokojnie pojazd i ruszył lekko szarpiąc, ponieważ nigdy w takim nie jeździł i musiał się przyzwyczaić. Po kilki chwilach już wszystko miał pod kontrolą. Jednak martwił się o Jina, który wyglądał naprawdę źle.
Na miejsce pracy dojechali z kilkuminutowym opóźnieniem, lecz ich szef nie powiedział na ten temat nic złego. Mężczyzna był naprawdę miły i rozumiał, jeśli ktoś miałby jakiś problem. Kazał im się jedynie przygotować do pracy, ponieważ podwójna para rąk była niezmiernie potrzebna tego dnia.
~
- Ej, Kim, mam do ciebie prośbę. - zaczęła Seungyo, która właśnie dotarła na drugą zmianę.
- O co chodzi? - zaskoczył się trochę Namjoon.
- Czy możesz porozmawiać z Seokjinem? Widzę, że coś się dzieje, ale mi nic nie chce powiedzieć. Macie dobry kontakt, widać to, więc może tobie coś powie. Byłabym wdzięczna. - mówiąc to zakładała na siebie biały fartuch kelnerski.
- Postaram się, ale sam się go dzisiaj pytałem, czy wszystko okey. A na drodze zgasło mu auto i musieliśmy się zamienić miejscami i to ja nas przywiozłem. - wyjaśnił. - Ale zrobię co w mojej mocy.
- Dziękuję. To daj mi potem znać, jak będziesz coś wiedział. - i musiała szybko odejść, ponieważ była potrzebna w restauracji.
Namjoon widział, jak przez pół dnia chłopak nie dawał sobie rady. Wszystkie dania które przygotowywał miały w sobie kilka błędów. Z małym doświadczeniem Joon poprawiał je, by mogły zawitać na stołach gości. Z każdą godziną zachowywał się coraz gorzej, jakby cała energia i umiejętności Jina spadały, a on nie umiał mu pomóc. Kiedy nadeszła przerwa, postanowił z nim porozmawiać, natomiast widział, że jest on jakby nieobecny w tym co robi.
- Jin, możemy porozmawiać? - zaczął niepewnie, dosiadając się obok niego.
- Słucham? - zamyślił się, gdy oboje siedzieli już przy stoliku z drugim śniadaniem.
- Co się dzieje?
Seokjin spojrzał na niego ze łzami w oczach. Miał ochotę płakać, ponieważ sam chciał to wiedzieć. Przez cały dzień starał się celowo unikać bliższego kontaktu z Namjoonem. Czuł, że gdyby doszło by do takiej sytuacji, on nie wytrzymałby psychicznie.
- Jini, co się dzieje? - teraz chłopak już wiedział, że coś jest na rzeczy. Był na siebie zły, że nie zauważył tego wcześniej i nie zapytał, nie nalegał o wyjaśnienia.
Ten nic mu nie odpowiedział, jedynie położył swoją głowę na ramieniu przyjaciela i rozpłakał się jak dziecko. Nie mógł już tego powstrzymać. Poza tym, nie umiałby mu powiedzieć, że on również za nim tęskni.
CZYTASZ
Żar miłości - Namjin
FanfictionKim Namjoon traci pracę, która była dla niego życiem. Załamuje się, ponieważ myślał, że pasmo jego nieszczęść już się skończyło. Wchodzi na nową drogę, która okazuje się być tą właściwą tak samo, jak napotkana przez niego osoba. Zaczyna nowe życie...