- Joon, wszystko dobrze? - zapytał się z żalem Jin, który wszedł do jego mieszkania, po tym jak ten do niego zadzwonił.
Kolega od razu wsiadł w samochód i zjawił się, by sprawdzić, czy u niego wszystko jest okey.
Bez pukania otworzył drzwi do mieszkania, które były podejrzanie otwarte. Z duchem na ramieniu przekroczył próg drzwi i zdjął swoje buty w przedsionku. Zaczął szukać swojego przyjaciela po kawalerce.
- Joon?
Chciał usłyszeć jego głos. Usłyszeć głos, który sprawi u niego ulgę, ponieważ coraz bardziej biło mu serce z narastającego stresu i lęku.
Zajrzał do salonu, w którym nie było kilku rzeczy. Brakowało grającego radia, tych wszystkich roślin, ulubionych fikusów Namjoona, które tak bardzo kochał oraz zegara. Nie zauważył go wcześniej, ale teraz widział tylko jasne miejsce po przedmiocie na ścianie.
Nie było tutaj chłopaka, więc szukał dalej.Wszedł do kuchni, w której świeciło się światło, mimo iż był dzień. Przy blacie stał Namjoon. Mieszał coś w garnku na gazie. Jednak patrzył się w okno po swojej prawej stronie. Jakby szukał czegoś w przestrzeni.
- Joon, tutaj jesteś. Wszystko w porządku? Czemu dzwoniłeś? - podszedł do niego Jin, który położył mu dłoń na plecach, jednocześnie patrząc się na jego twarz.
Zwrócił tym samym jego uwagę. W oczach miał łzy. Czerwone policzki mieniły mu się od łez, które oświetlało światło kuchenne.Jinowi zrobiło się niewyobrażalnie przykro. Coś ścisnęło jego pierś i nie mógł wziąć oddechu. Wtedy Namjoon go przytulił. Najczulej jak mógł. Wtedy jego oddech powrócił do normy i mógł się poruszyć. Zaczął gładzić przyjaciela po plecach. Chciał go wesprzeć, pokazać że jest i że nie ma się czym martwić.
- Tęskniłem... - wydukał przez łamiący się głos Joon. - Gdzie byłeś?
Odsunął się od niego i spojrzał w jego ciemne oczy tak głęboko, jak jeszcze nigdy do tej pory.
- Ja... Byłem tutaj cały czas.
Jednak ten już się nie odezwał. Przetarł policzki i oczy rękawem swojej bluzki i powrócił do mieszania potrawy.
- Co gotujesz? - zapytał Jin, chcąc ponownie nawiązać z nim jakikolwiek kontakt. Chciał z nim rozmawiać. Teraz. Natychmiast. Tak bardzo tego potrzebował.
- Kalguksu. - odpowiedział krótko nie odwracając wzroku od garnka.
Seokjin spojrzał do środka, jednak nic w nim nie było. Zaniepokoiło to chłopaka, który nie wiedział co się dzieje. Był zdezorientowany i domagał się jakichkolwiek wyjaśnień.
- Joon, która godzina? - zapytał nie wiedząc nawet, że chce to zrobić. Było to niezależne od niego. Czuł, że coś nim steruje.
- Nie wiem.
Jin nie odezwał się już w ogóle. Skąd miał wiedzieć jaka jest godzina, jak nie było zegara w salonie?
Seokjin odsunął lekko przyjaciela od kuchenki. Chciał, żeby spojrzał mu w oczy. Spoglądał na niego swoimi dużymi, czarnymi oczami, wyrażające smutek z zaistniałej sytuacji. Pragnął dowiedzieć się, co takiego stało się Namjoonowi, dlaczego płakał i dlaczego gotował coś, czego nie ma.
Położył drżące dłonie na policzkach drugiego, chcąc tym samym, żeby nie odwracał od niego uwagi. Żeby patrzył mu się prosto w oczy. Chciał zobaczyć to, co czuł, ponieważ w oczach wszystko się zapisuje.
- Namjoon. Powiedz mi, co się dzieje? Czemu dzwoniłeś? Czemu płakałeś? I dlaczego gotowałeś coś, czego nie ma? - z jego oczu popłynęło kilka słonych łez, które przyjaciel delikatnie otarł kciukiem.
-Tęskniłem. - położył swoją dłoń na talii Jina, którego przeszły przyjemne dreszcze.
- Ja... Też. Ale czy coś się stało?
Ten nic nie odpowiedział, jedynie drugą rękę położył na mokrym już policzku Jina. Zaczął zbliżać się do jego buzi. Najwyraźniej chciał go pocałować. Kiedy ich usta dzieliło już tylko kilka milimetrów, zamknęli oczy, a ich wargi złączyły się w pełen uczuć pocałunek, na który tak bardzo oboje czekali od dawna. Marzyli o tym. Chcieli się czuć, smakować nawzajem. Teraz, kiedy było to możliwe, nie mogli się od siebie odsunąć. Ich ruchy pogłębiały się. Joon otwierał coraz to bardziej swoje usta, łapiąc tym samym powietrze, którego chwilami mu brakowało.
Namjoon podsadził go energicznie na blat. Ustawił się między nogami chłopaka, a ten oplótł je o jego pas. Cały drżał. Nie wiedział co się dzieje. Kiedy Namjoon zaczął rozrzucać pocałunki po nagiej szyi Seokjin, tego przechodziły niewyobrażalne ekstazy podniecenia. Czuł jak przyjaciel zasysa się za jego skórze, robiąc tym samym fioletowo różowe malinki.
Oddech Jina przyspieszał, czuł dziwne uczucie w podbrzuszu, jak i w żołądku. Nie wiedział co to jest, a jednak kiedyś to czuł. Znał to uczucie. Natomiast nie tak wyraźnie jak podczas tego, konkretnego momentu.
- Chcesz to zrobić? - zadyszany oraz lekko spocony na czole Namjoon zapytał się chłopaka, spoglądając mu w oczy.
Ten nie wiedział co odpowiedzieć. Nigdy nie przypuszczał, że coś takiego go spotka. Z jednej strony bardzo się bał uprawiać seks z mężczyzną. W ogóle nie wiedział jak to jest. Jednak wszystko działo się tak szybko, że zdążył jedynie pokiwać głową na tak, a silniejszy po prostu podniósł go i zaprowadził ich do sypialni.
Obu przepełniało pożądanie mieszane z podnieceniem, które mocno dawało o sobie znak. Górujący Namjoon szybko, ale łagodnie składał namiętne pocałunki na nabrzmiałych już ustach Jina. Ten wzdychał mu cicho, dając tym znak, że jest już gotowy.
Joon oderwał się od słodkich ust kochanka, które domagały się więcej. Szybko ściągnął swoją koszulkę, uwalniając tym samym błyszczące się od potu mięśnie. Jin mógł się im przyglądać bez przerwy i to w pełnej okazałości.
Kiedy już oboje się rozebrali, Namjoon obcałowywał delikatnie ciało Seokjina. Zaczynając od jego rozpalonych uszu, po szyję, obojczyk, aż po brzuch, zatrzymując się na jego podbrzuszu. Ten zaś czuł każde cmoknięcie, każdy dotyk języka po nagim ciele.
Namjoon nie mógł się powstrzymać i delikatnie, z wyczuciem, zaczął pieścić językiem nabrzmiałe przyrodzenie Jina. Ten od razu wygiął się w ekstazie, która przeszła całe jego ciało. Nie wyobrażał sobie lepszego uczucia.
Kiedy Namjoon namiętnie i szybko pogłębiał swoje ruchy, raz po raz spoglądał na przyjaciela, który przechodzi najpiękniejsze chwile na obecny moment. Wspomagał się rękę, co doprowadzało Jina do szaleństwa. Chciał już dość, jednak powstrzymywał się tak długo jak tylko mógł. Nie chciał, żeby ten pomyślał, że jest jakiś słaby w łóżku. Nie chciał go zawieść.
Nagle, Namjoon przestał robić mu dobrze. Seokjinowi nie spodobało się to, ponieważ napięcie w jego penisie wzrosło do tak dużego i przyjemnego stopnia, jakiego jeszcze wcześniej nie czuł. Pragnął tym razem poczuć Namjoona, który już przygotowywał się nakładając prezerwatywę na swoje przyrodzenie. Użył trochę lubrykantu, cały czas patrząc na podnieconego Jina. Ułożył się delikatnie przy wejściu kochanka, napierając lekko na niego, jednak nie wszedł ani centymetra.
Jin nie mógł już dłużej czekać i wrzasnął na całe gardło, co sprawiło, że szyba w pokoju roztrzaskała się na milion kawałeczków. Szkło latało w drobinkach po całym pokoju. A sam zauważył, że Namjoon się nie rusza. Pisk własnego głosu odbijał mu się w uszach. Tak bardzo chciał wrócić do błogiego stanu namiętności, który dzielił z przyjacielem.
I w tym momencie, Jin, cały spocony, zdezorientowany, obudził się krzycząc. Zerwał się do siadu, ciężko oddychał. Nie mógł uwierzyć w to, co mu się przyśniło. Był przerażony. Nie wiedział co myśleć o tym wszystkim. O tym wszystkim, co się dzieje w jego umyśle, jak tylko myśli o Namjoonie, albo jak jest w jego pobliżu.
Seungyo również się wybudziła. Zaspanymi oczami spojrzała na Seokjina, którym od razu się przejęła. Przysiadła obok niego, przytuliła go, zaczęła uspokajać. Ten również ją objął, ale bardzo niepewnie. Właśnie zwątpił we wszystko, co czuł do dziewczyny.
CZYTASZ
Żar miłości - Namjin
FanficKim Namjoon traci pracę, która była dla niego życiem. Załamuje się, ponieważ myślał, że pasmo jego nieszczęść już się skończyło. Wchodzi na nową drogę, która okazuje się być tą właściwą tak samo, jak napotkana przez niego osoba. Zaczyna nowe życie...