Po upojnej nocy oboje pogrążyli się w głębokim śnie. Uczucia jakich doświadczyli, były nie do opisania. Pragnęli być przy sobie już zawsze, wiedzieć, że nigdy się nie opuszczą. Zżyli się za bardzo, ale im to nie przeszkadzało. Brakowało im właśnie takiej osoby, która byłaby w ich życiu po prostu na zawsze.
Ponownie obudzili się w swoich ramionach. Oboje nadzy, ponieważ nie mieli sił, żeby przebrać się w piżamy. Poranny widok niemało ich zawstydził, jednak nie skrępowani, wykonali poranną rutynę, umyli się, zjedli syte śniadanie, ubrali się w odpowiednie ubrania i wyszli do pracy. Na szczęście zdążyli, chociaż Namjoon wracał się do mieszkania dwa razy. Najpierw zapomniał telefonu, a potem zapomniał zamknąć drzwi na klucz.
- Czemu jesteś dzisiaj taki roztargniony? - zapytał Seokjin z uśmiechem podczas prowadzenia samochodu.
- A nie wiem. - westchnął. - Być może mam w głowie kogoś, kto ciągle mnie rozprasza i dekoncentruje. - jego wzrok wciąż był przykuty do jakiegoś dalekiego puntu przed samochodem.
- Chodzi o to co się wydarzyło w nocy?
- Nie mówię, że nie. - Namjoon nie wytrzymał i zakrył sobie usta ręką, maskując tym samym uśmiech i rumieńce.
- Przyznaj, że mam zajebiste ciało. - Seokjin zaczął się droczyć z partnerem.
Jednak w pierwszej kolejności nie otrzymał odpowiedzi. Czuł, jak atmosfera osiada na jego barkach i przygniata go sama prawda, której nie chciał przyznać.
- No dalej, powiedz to. - kontynuował Jin.
- Tak, twoje ciało jest zajebiste. Każdy jego kawałeczek. - Namjoon nie wytrzymał napięcia.
Jin akurat zatrzymał się na czerwonym świetle i spojrzał na chłopaka z uśmiechem. Jego usta delikatnie się wydęły a w oczach pojawiły się iskierki szczęścia. Wtedy Joon pochylił się i czule pocałował partnera, który bez protestów, oddał pocałunek.
~
W pracy pracowali jak za dwóch. Nie było jednego kucharza, ponieważ się rozchorował, a do tego Namjoon celowo unikał większego kontaktu z Seungyo, która jak na złość ponownie kręciła się zbyt często w kuchni. Chłopak już kilka razy mówił Jinowi, żeby na nią uważał. Wciąż miał złe przeczucia i nie wybaczyłby sobie, gdyby coś się złego stało. Ten jednak nie chciał go słuchać w tej sprawie. Nie uważał, że dziewczyna byłaby zdolna do rzeczy, o których mówił Joon.
Tego dnia, kiedy byli sami na kuchni, często zaczepiali siebie nagannie. W pewnym momencie, podczas, gdy Seokjin przyrządzał kurczaka, Namjoon zaszedł go od tyłu. Objął go w pasie a brodę położył mu na ramieniu. Być może wynikało to z jeszcze nie opuszczonego napięcia, które trzymało ich od zeszłej nocy. Nie mieli zamiaru kombinować, żeby czasem nie podpaść szefowi. Dlatego mimo, iż czasem się droczyli, wciąż trzymali się na dystans.
- Namjoon, przestań. Daj mi skończyć. I tak mamy przerwę za chwilę. - Seokjin próbował powstrzymać się od prowokującego uśmiechu.
- Uspokój się. Tylko chwilę. Stęskniłem się za moim chłopakiem. - ucałował go szybko w policzek, na co ten poraził go wzrokiem.
- Joon, nooo. - zaczął się wkurzać Jin.
- No coooo?
Jin odwrócił się przodem do Namjoona i spojrzał mu rozczarowująco w oczy. Naprawdę nie chciał, żeby szef go zwolnił. Uwielbiał to miejsce. Było dla niego jak drugi dom.
- Obiecuję, że wynagrodzę ci to wieczorem, ale teraz błagam. Zajmij się pracą. Musimy przygotować tego kurczaka i go wydać. Nie mamy czasu na zabawę. - wyjaśnił.
- A jak mi to wynagrodzisz? - Namjoon przyciągnął Jina bliżej siebie, wciąż się z nim drocząc.
- Namjoon, do kurwy, uspokój się wreszcie. - Seokjin już naprawdę poirytowany próbował się wydostać z uścisku.
Joon jedynie zaśmiał się, ponieważ uwielbiał droczyć się ze swoim chłopakiem oraz kochał jak się denerwuje. Jego brwi w takich momentach układały się w zabawny kształt, co doprowadzało go do obłędu.
- Namjoon... - nagle Jin się uspokoił, spoważniał, a jego wzrok kierował się w stronę wejścia kuchni.
Drugi od razu się odwrócił, a gdy zobaczył kelnerkę, krew z jego ciała nagle odpłynęła. Wypuścił Seokjina z uścisku i sam się wyprostował, nie wiedząc co powiedzieć.
Seungyo stała w framudze drzwi jak wryta. Na jej twarzy malowało się niemałe zaskoczenie, ale również obrzydzenie oraz rozczarowanie. Również nie mogła wydusić z siebie chociaż jednego słowa. Nie przypuszczała, że jej założenia są prawdziwe. W środku siebie czuła satysfakcję. Z owym faktem mogła zrobić wszystko.
- Seungyo, to nie tak. - Jin jako jedyny miał odwagę do przełamania zaistniałej atmosfery.
- Nic nie mów. Ja po prostu miałam rację. - zrobiła krok do przodu, puszczając drzwi, żeby się za nią zamknęły.
- W czym miałaś rację? - Namjoon był totalnie zdezorientowany.
- Wy jesteście razem. Nie myliłam się. A ty Seokjin? - zwróciła się do chłopaka, tym razem zrobiła kilka niewielkich kroków w jego stronę. - Okłamałeś mnie. Zapewniałeś mnie, że nic was nie łączy. Zapewne w ogóle byś mi o tym nie powiedział. Sama musiałam to zobaczyć. - w jej oczach pojawiła się złość, która potęgowała jej ton głosu.
- Nieprawda. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co czuję do Namjoona, a tym bardziej do ciebie. - Jin nie wiedział co może się za chwilę stać, jeszcze nigdy nie widział tak zdenerwowanej dziewczyny. Nie znał jej od tej strony. Naprawdę się zmieniła.
- Czyli, tak naprawdę nie wiedziałeś, czy mnie kochasz czy nie? - podeszła niewyobrażalnie blisko niego.
Ta sytuacja działa się naprawdę szybko. Po prostu w owym momencie, wyciągnęła do niego rękę i z całej siły uderzyła Seokjina w policzek. Chłopak nie wiedział co się dzieje. Zszokowany złapał się na twarz. Seungyo nigdy go nie uderzyła. Nikt, nigdy go nie uderzył. Tym bardziej z zaskoczenia.
Namjoonowi zaczęła buzować krew w żyłach. Od razu powinien stanąć między tą dwójkę. Nie przypuszczał również, że dziewczyna tym mu się odpłaci.
- Co w ciebie wstąpiło, nie powinnaś go bić! - Namjoon przytulił Seokjina, choć wiedział, że tym mu nie wynagrodzi okropnego, pieczącego bólu.
- Z tobą, tym bardziej nie chce mi się gadać. Należało mu się. - rzuciła na odchodne w obu złowrogim wzrokiem i szybko opuściła kuchnię.
Namjoon był roztrzęsiony, jednak nie tak bardzo jak Jin, który odwrócony do niego tyłem, wciąż trzymał się za pulsujący policzek. W oczach zbierały mu się łzy. Nie wiedział, co takiego zrobił, że zasłużył na takie traktowanie. Jego chłopak ponownie go obejmował. Nie mógł sobie wybaczyć braku jakiejkolwiek reakcji na zachowanie dziewczyny.
- Jin, pokaż mi to. - Joon obrócił go w swoją stronę, cały czas go przytulając. W jego oczach również widniały łzy.
Poszkodowany nie odezwał się w ogóle, jedynie rozdygotany opuścił dłonie, które położył na klatce piersiowej partnera. Namjoon jedną dłonią podniósł podbródek drugiego, oglądając tym samym niemałe zaczerwienienie na lewym policzku Jina. Kiedy je zobaczył, momentalnie wzrosło w nim poczucie winy. Tak bardzo żałował, że nie zareagował tak, jak powinien. Wmawiał sobie fakt bycia najgorszym chłopakiem na świecie, który nawet nie potrafi zapewnić drugiej osobie bezpieczeństwa.
Po policzku spłynęła mu pojedyncza łza.
- Choć, przyłożę ci trochę lodu. - Joon złapał go za roztrzęsioną dłoń i poprowadził do lodówki.
CZYTASZ
Żar miłości - Namjin
FanficKim Namjoon traci pracę, która była dla niego życiem. Załamuje się, ponieważ myślał, że pasmo jego nieszczęść już się skończyło. Wchodzi na nową drogę, która okazuje się być tą właściwą tak samo, jak napotkana przez niego osoba. Zaczyna nowe życie...