18 - "Ta chwila trwała dość długo"

64 10 9
                                    

Namjoon wybiegł z mieszkania jak poparzony. Z tyłu głowy wyobrażał sobie sytuacje, która za niedługo powinna się odbyć. Bardzo się bał, nie tyle o przyszłość, co o teraźniejszość, ponieważ chciał już wiedzieć, gdzie jest Seokjin, chciał go przytulić, powiedzieć to, czego wciąż nie jest do końca pewny. Pragnął naprostować ich relacje, ponieważ nie zamierzał go stracić.

Pobiegł w stronę parku, tej jego części, w której ludzi zazwyczaj nie ma, a jak są to jest ich stanowczo mniej. Od razu wypatrywał chłopaka, jednak nigdzie go nie widział. Nie pamiętał też, w co był ubrany. Jakoś nie zwrócił na to wcześniej uwagi. I to był błąd.

Z chwili na chwilę robiło się coraz ciemniej. Czarne chmury widniały na nieboskłonie, co bez dwóch zdań zwiastowało burzę. Tym bardziej, że niedługo potem słychać było ciche grzmoty, które wzmacniały się nieznacznie.

Zaczęło padać, a Namjoon nie mógł wytrzymać z niecierpliwości, ponieważ wciąż nigdzie nie widział Seokjina. Łzy z jego oczu mieszały się z kroplami zimnego deszczu. W tym momencie klął na siebie, że jest taki beznadziejny, bo nie umie znaleźć kogoś, na kim naprawdę mu zależy. Kiedy poznał Jina, nie powinien dać mu odejść. Miał go trzymać blisko siebie, jednak los chciał inaczej.

Tracił już powoli nadzieję. Pomyślał, że może Seokjin wraca do Seungyo, żeby przeprosić ją, przyznać jej rację. Nie chciał dopuścić do siebie tego faktu. I chciał wiedzieć, że jest to kłamstwo.

Miał rację. Jest to kłamstwo. Najokropniejsze, jakie mógł sobie wyobrazić. A mianowicie zauważył Seokjina na mostku, który prowadził na drugą stronę tutejszego jeziora. Nie było ono duże, ale jednak zapierało dech w piersi. Było naprawdę magiczne, dlatego nie dziwił się, dlaczego chłopak wpatruje się akurat w nie.

Od razu zaczął do niego biec. Między kroplami deszczu, cały czas wpatrywał się w jego postać. Nie zwracał uwagi na to, że w każdej chwili może się poślizgnąć i wywrócić. W tym momencie to go nie obchodziło.

- Jin! - kiedy był już przy moście, zaczął do niego krzyczeć. Ten od razu się obrócił, a z jego twarzy można było wyczytać delikatne szczęście pomieszane z zaskoczeniem i smutkiem.

Nie ruszał się z miejsca. Jakby czekał na niego, wyczekiwał tego, że w końcu się zjawi.

Namjoon zadyszany ledwo wyhamował przed przyjacielem. Wyrównał swój oddech, jeszcze nie patrząc na drugiego.

- Już myślałem, że nie przyjdziesz. - nagle odezwał się Jin, który równie załzawionymi oczami patrzył się na kolegę.

- Naprawdę na mnie czekałeś? To czemu nie wróciłeś? - ściągnął swoją już mokrą bluzę i okrył nim Seokjina. Miał na sobie tylko podkoszulek, który zdążył już przemoknąć.

- Nie miałem odwagi. Jestem po prostu zwykłym tchórzem. - przymrużył oczy, ponieważ z mokrych włosów zaczęła kapać woda.

- Myślę, że to mój błąd. To ja nie pytałem cię o te rzeczy, nie miałem na uwadze też twoich uczuć, powinienem zapytać, uszanować to, co uważasz. To ja to wszystko spierdoliłem. Przez moje ataki paniki, przez moją upartość, przez to, że zerwałeś z Seugyo, to też moja wina, oraz...

Namjoon nie dokończył swojej łamiącej serce wypowiedzi, ponieważ Seokjin szybko i pod wpływem impulsu złączył ich usta w pierwszym, realnym pocałunku. Oboje byli bardzo zszokowani tym, co się dzieje, jednak nie protestowali. Jin położył jedną z dłoni na policzku drugiego, czując tym samym jaki jest mokry od deszczu. Owe krople nie przeszkadzały im, lecz nawet dodawały magicznego, niepowtarzalnego efektu, który tylko sprawiał, że czuli się jeszcze lepiej.

Żar miłości - NamjinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz