11 - "Wpuścisz mnie?"

79 10 2
                                    

Namjoon był przerażony stanem swojego przyjaciela. Serce mu pękało jak patrzył na łzy, które dość szybko zatrzymywały się na jego podkoszulce. Przetarł jego policzki dłonią. Jin złapał go za jego rękę, kiedy ten się do niego zbliżył. Cały roztrzęsiony, lekko go ścisną. Sprawiło to, że Joon był coraz bardziej zaniepokojony. 

- Seokjin, powiedz mi, co się dzieje? - wzburzony chciał się już dowiedzieć, co takiego siedzi w jego przyjacielu.

Ten natomiast nic na to nie odpowiedział. Przez płacz, jego głos się załamywał i nie był w stanie złapać porządnego, głębokiego oddechu.

- Chodź, wyjdziemy na chwilę na zewnątrz. Złapiesz trochę świeżego powietrza. - oderwał od siebie chłopaka, po czym znowu przyciągnął go do siebie, prowadząc go przed restaurację. 

Nie zwracał wtedy uwagi na klientów, ponieważ bardziej przejął się stanem swojego przyjaciela.

Usiedli na murku przed wejściem. Namjoon dał czas Jinowi, żeby ten się uspokoił. Chciał z nim natychmiast porozmawiać o jego zachowaniu, które nie należało do normalnego. Martwił się o niego. 

- Przepraszam... - zaczął po krótkiej chwili Jin, wycierając nos w koniec swojego fartucha, którego nie zdjął przed przerwą.

- Nie przepraszaj, bo nie masz za co. To normalne, że człowiek płacze. Ale powiedz mi, co się dzieje? Cały dzień jesteś jakiś nieobecny.

- Nie wyspałem się. To wszystko. - powiedział cicho. Cały czas patrzył się pod siebie.

- Nieprawda. Może i się nie wyspałeś, ale to nie jest ta przyczyna. Ufasz mi?

- Ufam. - kiedy usłyszał to pytanie, zagubiony spojrzał smutnym wzrokiem na przyjaciela.  

Ich oczy znowu się spotkały. Namjoon już widział, że Seokjin nie jest szczęśliwy, że czegoś mu brakuje w życiu. Widział tam smutną pustkę. 

- To powiedz mi prawdę. - zarządził dosadnie. 

Nie robił tego, bo chciał się na nim powyżywać. Robił to po to, bo chciał mu jakoś pomóc. Przez ten dość krótki czas ich znajomości zdążył polubić Jina na tyle, żeby się o niego martwić, czy troszczyć.

- Miałem koszmar, wybudziłem się w nocy, musiałem pomyśleć. Dlatego wychodzę na zewnątrz. - ponownie spuścił wzrok i pociągnął kilka razy nosem.

- Jin, to tylko zły sen. To nie działo się naprawdę. - położył mu rękę na ramieniu. - Chcesz mi powiedzieć, o czym był ten koszmar?

- Wolę nie. - opowiedział bez chwili namysłu.

- Rozumiem. Chodź tutaj.

Namjoon czuł, że nie był to zwykły sen, a na pewno nie taki, po którym człowiek byłby aż tak roztrzęsiony. Czuł, że w środku chłopaka dzieje się coś niedobrego. Chciał się dowiedzieć co, ale też nie miał na celu błagać Seokjina, żeby mu powiedział. Postanowił nie nalegać, a jak będzie już na tyle gotowy, żeby mu powiedzieć, to sam do niego przyjdzie.

W tym momencie Joon po prostu przytulił przyjaciela. Domyślał się, że ten potrzebuje trochę czułości. Tylko, dlaczego nie porozmawiał o tym ze swoją dziewczyną? To było kolejne pytanie, które dudniło Namjoonowi w głowie przez kolejne dni.

~

Nazajutrz, Seokjin zadzwonił do Joona z wiadomością, że nie zjawi się w pracy, co za tym idzie - nie zawiezie go do restauracji. Po tym jak wyszedł ostatniej nocy z domu, przeziębił się i leży teraz z bólem gardła i gorączką, pod kołdrą, z kubkiem gorącej, zielonej herbaty.

Seungyo nie mogła z nim zostać, bo ostatnio brała dużo wolnego, więc musiała iść pracować. Tego dnia jej zmiana była od samego rana aż do późnego wieczoru.

Natomiast Namjoon kończył swoją zmianę wcześniej i postanowił, że odwiedzi chorego z zakupami. Kupił mu potrzebne leki, dobrą, rozgrzewającą herbatę oraz coś do jedzenia. Postanowił, że ugotuje mu ryżankę, która jest dobra na przeziębienie.

Po wyjściu ze sklepu musiał biec na przystanek, bo gdy spojrzał na zegarek, zorientował się, że jest już prawie spóźniony na autobus. Lecz w ostatnich chwili wsiadł do pojazdu i podjechał pod mieszkanie Seokjina. Oczywiście musiał przejść kawałek, a po drodze, niefortunnie, urwała mu się rączka od torby i wszystkie rzeczy z niej wypadły na brudny chodnik. Musiał je trzymać w rękach, co nie był takie proste.

Zadzwonił dzwonkiem domofonu i po kilku chwilach odezwał się zachrypniętym głosem Jin.

- Słucham?

- To ja, Namjoon. Wpuścisz mnie? - przybliżył się do mikrofonu urządzenia.

- Jestem chory. - zakaszlał.

- Wiem, dlatego przyniosłem ci kilka rzeczy.

- Dobra wejdź. Ale nie chce cię zarazić. - otworzył mu drzwi do bloku, a ten zamaszyście otworzył je i wszedł do klatki.

Namjoon znalazł odpowiednie mieszkanie, zapukał i otworzył mu Jin. Miał podkrążone, zaczerwienione oczy, opatulony był w bluzę oraz koc, a policzki rumieniły mu się czerwienią od gorączki.

- Skąd wiesz gdzie mieszkam? - dopytywał a w międzyczasie zaprowadził gościa do kuchni, by mógł rozpakować zakupy.

- Zapytałem się Seungyo. Musiałem do ciebie przyjść. - spojrzał na niego ze współczuciem, gdy ten siadał na wysokim krześle barowym przy wyspie.

Przy siadaniu, lekko się zachwiał, a Joon podbiegł do niego z przerażeniem i złapał go delikatne za raniona.

- Musisz uważać. Może lepiej będzie jak się położysz. - pomógł mu usiąść porządnie na stołku, po czym poprawił jego koc na barkach i przyłożył rękę do lekko mokrego czoła od potu. - Kuźwa jaki ty jesteś rozpalony.

- Wziąłem godzinę temu tabletkę. - zakaszlał.

- Może zrobię ci coś do jedzenia. Jadłeś coś?

- Nie.

- To chodź, zaprowadzę cię do łóżka... Mogę ci puścić tą piosenkę, którą słuchaliśmy u mnie. - złapał go za rękę i pociągnął w stronę sypialni.

- Poproszę. Ale radio działa tylko w salonie.

- Więc poleżysz w salonie. - uśmiechnął się do niego ciepło.

Jakąś godzinę później Namjoonowi udało się ugotować ryżankę i podał ją przyjacielowi, który zjadł połowę. W międzyczasie trochę porozmawiali, ale nie dużo, ponieważ Seokjina zaczęła boleć głowa i po posiłku poszedł spać. Joon patrzył na uroczo śpiącego kolegę. Tym razem jemu się przypomniało, jak wpatrywał się w jego piękne, czarne oczy. Przysiadł się obok niego i złapał go za dość zimną dłoń. Znowu miał przed sobą łzy Jina z dnia wczorajszego. Tak bardzo sprawiały u niego żal i przykrość, ponieważ nie chciał widzieć, jak jego kolega cierpi.

- Dopóki tu jestem, nie musisz się o nic martwić. - pomyślał i nawet nie wiedział dlaczego.

Po prostu chciał go chronić. Być przy nim. Troszczyć się o niego. I gdy tak spał, serce miękło mu jak jeszcze nigdy do tej pory. Nie rozumiał niczego. Na przykład tej całej troski, którą obdarowywał przyjaciela, albo tego głębokiego wpatrywania mu się w oczy.

 Podobał mu się Seokjin? Czy naprawdę byłby zdolny do pokochania mężczyzny?

Żar miłości - NamjinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz