21.Layla, czemu płaczesz?

488 27 1
                                    

Drugi dzisiaj!

●●●

Harry nie odezwał się do Louisa przez resztę soboty, oraz przez niedzielę. Szatyn rozumiał to, ale i tak martwił się o swojego chłopaka. Domyślał się, że pewnie dali mu jakieś ograniczenia. Był na terapii, miał zapewne te same nakazy i zakazy co reszta osób tam. Mogło być to niesprawiedliwe, ale mogło też tak działać. To tylko miesiąc. Dadzą radę. Louis da radę.
 
W poniedziałek rano musiał wybrać się do wydawnictwa, oraz na zakupy. Cóż... rano. Tak. Czyli o 12. Zawsze coś, prawda? O 13.30 wracał już do domu, zastanawiając się czy Harry może się do niego odezwie. Ten dzień był naprawdę ciepły, słońce grzało wszystko dookoła, a delikatny wietrzyk chłodził skórę. Gdyby nie owy wiaterek, ludzie zdecydowanie zdychali by, nieprzyzwyczajeni do takich wysokich temperatur jak na Londyn. Dlatego zdziwił się kiedy zobaczył Laylę, idącą w bluzie w taki upał. Na nogach miała krótkie spodenki, ale bluza zasłaniała całą górę. Jej włosy były rozpuszczone, a kiedy szatyn przyjrzał się dokładniej mijając ją, zobaczył jej mokre policzki. Zaraz zaparkował samochód na uboczu drogi, przechodząc na chodnik i doganiając dziewczynę. Poznał ją dwa dni temu, i tyle wystarczyło, by dziewczyna zaintrygowała szatyna.
 
-Layla?! – zawołał, a dziewczyna odwróciła się na znajomy jej już skądś głos i jej imię. Zatrzymała się, spoglądając na podbiegającego do niej Louisa. Przetarła szybko rękawami policzki, co na nic jej się nie zdało ponieważ jej zaczerwienione czy ją zdradzały. -Hej, co się stało – zatrzymał się przed nią, przypatrując się jej i kładąc swoją dłoń na ramieniu dziewczyny. Czternastolatka wyglądała jakby właśnie go o coś błagała.
 
-Hej Louis – wymamrotała, uśmiechając się smutno. – Miło Cię widzieć.
 
-Tak, Ciebie też. Stało się coś? Widzę że płakałaś, twój dom jest  trochę daleko, a po za tym jest ciepło a ty masz na sobie bluzę. Nie jest ci gorąco? – był zbyt ciekawski, ale nie zdążył się powstrzymać.
 
-N-nic się nie stało – jąknęła – wszystko dobrze Louis – sztuczny uśmiech pojawił się na jej twarzy. Sztuczny.
 
-Layla, co się dzieje? Chcę Ci pomóc, dobrze? – spróbował. Coś mu tu nie pasowało. Chciał pomóc czternastolatce, widząc ją w takim stanie. Płakała. To był wystarczający powód by chcieć jej pomóc. A właśnie. Dziewczyna miała czternaście lat. Była dziesięć lat młodsza od niego, a Louis był gejem. To nie mogło dobrze wyglądać z boku.
 
-N-nie chce o tym tu rozmawiać – spuściła wzrok na chodnik.
 
-Powiesz mi, jeśli zabiorę Cię do siebie? Oczywiście jeśli chcesz. Nie jestem gwałcicielem – zaśmiał się cicho, przyprawiając tym Laylę o uśmiech.
 
-Dobrze, ufam Ci, mimo że to dziwne – tym razem to ona się zaśmiała. Louis uśmiechnął się szeroko, widząc jak humor dziewczyny się poprawia.
 
-Mieszkam niedaleko, chodź, zostawiłem tam samochód – wskazał palcem na miejsce kawałek dalej. Dziewczyna przytaknęła głową, po czym ruszyła za Louisem.
 
-Czy to nie dziwne że pakuję się do samochodu obcemu mężczyźnie? – zapytała jakby sama siebie, lecz Louis postanowił jej odpowiedzieć.
 
-Jak mam być szczery, sam się dziwię. Ale nie zrobię Ci krzywdy, broń boże. Po prostu... widać że coś się stało, a ja staram się pomóc. A po za tym, nie musimy być sobie obcy prawda? – otworzył samochód, wsiadając, co dziewczyna z niepewnością powtórzyła.
 
-Jasne, czemu nie. Nie wiem czemu wyniosło mnie tak daleko. Dużo się dzieje – posmutniała. – Przepraszam, ale naprawdę się trochę boję – wypuściła z siebie chwilę wstrzymywane powietrze.
 
-Nie musisz ze mną jechać, tylko się martwię.
 
-A nie przeszkadzam Ci? – dopytała.
 
-Nie. Jestem wolny przez... miesiąc?
 
-Czemu tak długo? Nie spotykasz się z Harrym? – zdziwiła się.
 
-Miło że go pamiętasz – uśmiechnął się. – Spotykamy się. W sobotę zostaliśmy parą – dobra, teraz to się szczerzył sam do siebie. – Ale Harry musiał wyjechać. Długa historia.
 
-Tak samo jak moja – drążyła dziewczyna. – Co powiesz na wymianę?
 
-Historiami? – prychnął, lecz wiedział że dziewczyna mówi poważnie.
 
-Mhm, ja tobie, lub wam swoją, a wy mi swoją.
 
-Jesteś ciekawska, prawda? – spojrzałem na nią, odrywając na chwilę wzrok od jezdni.
 
-Bardzo – zaśmiała się.
 
-Cieszę się, że Ci się humor poprawił. Już jesteśmy – zaparkował przed sporą i zadbaną kamieniczką. Layla przyjrzała się miejscu.
 
-Przejeżdżam tędy jak jadę i wracam do szkoły – stwierdziła.
 
-Tak daleko?
 
-Autobus jedzie dookoła. Niedaleko jest nawet przystanek.
 
-A no racja – odpiął pas, biorąc kluczyki i telefon i wysiadł. Zaraz za nim nastolatka. Podszedł do bagażnika, otwierając go i wyciągając trzy spore siatki. – Pomożesz mi? Akurat wracałem z zakupów.
 
-Pewnie – podał jej jedną siatkę, którą odebrała.
 
Wraz z dziewczyną podążyli do klatki, a następnie schodami do mieszkania. Louis od kluczył drzwi,  otwierając je i spoglądając czy Layla jest za nim. Wszedł do mieszkania, prosząc Laylę by podążyła za nim do kuchni. Tam na blacie zostawili siatki, wracając pod drzwi i zdejmując buty.
 
-Herbaty? – zaproponował Louis, ustawiając swoje obuwie jak przy linijce ułożone pod ścianką.
 
-Poproszę – uśmiechnęła się Layla.
 
-To chodź, usiądziemy przy wyspie – poprosił, ruszając ponownie w stronę kuchni. Layla poszła zaraz za nim, siadając przy wysokiej wyspie zaraz przy kuchni. – Co powiesz na owocową?
 
-Jasne, może być – kiwnęła głową.
 
-Okej – powiedział tylko, wyciągając z szafki herbatę owocową i wstawiając wodę. Uszykował kubek, zostawiając na blacie przy gazówce i usiadł naprzeciwko Layli . – Powiesz mi, co się stało? Czemu płakałaś?
-Ja... ja nie wiem, nie powinnam – wydukała tylko, spuszczając głowę.
 
-Do niczego Cię nie zmuszam, tak? Chcę tylko pomóc – spróbował. – Kiedy spotkaliśmy Cię z Harrym w czwartek, już coś mi nie pasowało. Jesteś dosyć podejrzliwą osobą... więc po prostu pytam.
 
-Rozumiem – uśmiechnęła się.
 
-To może ja Ci powiem o sobie i o Harrym, a potem ty, co ty na to? – zaproponował, na co brunetka skinęła głową. Louis postarał się w głowie zebrać myśli, co powinien powiedzieć dziewczynie by ta nie bała się powiedzieć obcemu co się wydarzyło. – Jestem Louis Tomlinson – zaśmiał się, zaczynając – mam rocznikowo dwadzieścia cztery lata,  mam dużą rodzinę, ale to raczej już wiesz. Mieszkam tu z... Harrym, ale on musiał wyjechać na terapię. Gdzieś tu kręci się nasza kotka Blue, a, no i jestem oficjalnie z Harrym znowu razem. A! I jeszcze piszę własną ksiażkę – uśmiechnął się na końcu.
 
-Jaka terapia? – zapytała Layla, a na jej twarzy wymalowało się lekkie zestresowanie. – Nie jest psychiczny? Ani ty?
 
-Nie – zaśmiał  się dźwięcznie. – Teraz trochę o Harrym, potem o nas, zresztą to się łączy. Harry. Harry Styles, rok stary ode mnie, ma swoją firmę w której projektują mieszkania. Razem mamy paczkę przyjaciół, oboje jesteśmy gejami, tak jak i dwójka naszych przyjaciół która też jest razem. Teraz o nas – zamyślił się na chwilę. – Poznaliśmy się z Harrym ponad pięć lat temu, dosyć szybko zostaliśmy parą. Niecałe miesiące temu, w naszą rocznicę Harry miał wypadek kiedy wracał z pracy. Parę uliczek dalej wjechał z niego samochód, Harry wtedy rozmawiał ze mną przez telefon – posmutniał. – Miał złamaną nogę, żebro, oraz wstrząs mózgu. Przez to ostatnie nic nie pamięta sprzed pięciu ostatnich lat. Według lekarza to nie była długotrwała utrata pamięci, więc powinna wrócić. Nie wracała w ostatnim czasie, więc Harry zdecydował się na wyjazd i miesięczną terapie. Zaraz po wypadku dowiedziałem się że byłem w ciąży, ale przez stres wywołany wypadkiem załamałem się i ze stresu poroniłem. Wtedy postanowiłem uciec, pojechałem do rodziny i zostałem tam na miesiąc. Nie utrzymywałem kontaktu z nikim, potrzebowałem spokoju. Potem wróciłem i zamieszkałem u przyjaciół. Niechciałem wracać do domu gdzie Harry już wrócił. Dostałem nową pracę, jako pisarz. Potem prawie zostałem zgwałcony w lesie, ale znalazł mnie Harry. Wróciliśmy do domu i zaczęliśmy rozmawiać. I teraz jesteśmy tu gdzie jesteśmy.
 
-Wow – wyszeptała. – Nie wiem co powiedzieć, przeszliście strasznie dużo.
 
-Fakt – odpowiedział. Myślał, że powiedzenie tego wszystkiego będzie gorsze, ale nie spodziewał się jedynie braku uśmiechu na swojej twarzy. Zrozumiał, że nic już nie może zrobić, a czas pokaże co będzie dalej.
 
-To teraz moja kolej – wyszeptała tak, jakby nie chciałaby ktoś ją słyszał. – Odprowadzałeś mnie z Harrym, więc wiecie gdzie mieszkam. Mam młodszą siostrę, Amber. Mieszkam z tatą i siostrą, ponieważ mama zmarła cztery lata temu na raka. Tata popadł w alkoholizm i często wraca do domu pijany. Nie raz mi się za coś oberwało – na te słowa przeciągnęła bluzę przez głowę i pokazała swoje ręce wystające spod bluzki bez rękawków. W trzech miejscach widziały duże, silne siniaki, których jeszcze w czwartek nie było. Louis zakrył swoje usta, przyglądając się siniakom. – Na szczęście nie bije Amber, ma dopiero siedem lat. Pikusia znalazłam jak wracałam ze szkoły, kiedyś miałam innego psa, ale tata niestety na nim też wyładowywał złość. Nie pracuje, ale babcia daje mi pieniące bym kupowała jedzenia i to co jest potrzebne. Jakoś się trzymamy. Dzisiaj się pokłóciliśmy, tata zauważył psa i się wkurzył – wytłumaczyła, powstrzymując łzy, które piekły ją w oczy.
 
-O boże, Layla – Louis podniósł się z miejsca, podchodząc do dziewczyny i przytulając ją ciasno. Nastolatka wtuliła się w ciało mężczyzny, czując jak ten głaszczą ją uspakajająco po plecach. – Tak mi przykro kochanie.
 
-Nie wierzę, że mówię o tym komuś obcemu – parsknęła smutno, odsuwając się od Louisa i wycierając mokre policzki. Louis sięgnął ręką po paczkę chusteczek, podając je dziewczynie, na co ta podziękowała cicho.
 
-Posłuchaj, wiem że się nie znamy, ale możesz zawsze liczyć na moją, jak i zapewne Harry'ego pomoc, tak? Kiedy do mnie zadzwoni, wytłumaczę mu twoją sytuację. Będziesz mogła przychodzić tu, nawet z siostrą, kiedy będziesz chciała pobyć poza domem, dobrze? Pracuje w domu, więc większość dnia spędzam właśnie tu. Nie mogę zrobić dużo, ale wiedz że możesz liczyć na pomoc, dobrze? – powiedział Louis, pewny swoich słów.
 
-Dziękuje Louis – wybełkotała dziewczyna, pociągając nosem. Louis przytulił ją jeszcze raz, po czym poszedł wyłączyć wodę i zalać dwie herbaty. Postawił je na wyspie gdzie z powrotem usiedli.
 
Kiedy dziewczyna uspokoiła się, porozmawiali jeszcze trochę na różne tematy. Louis opowiedział trochę więcej o sobie oraz o Harrym, a Layla o sobie. Jest dobrą uczennicą, w tym roku skończy piętnaście lat. Czeka ją liceum, gdzie nie może się doczekać aż pójdzie. Ma słaby kontakt z klasą oraz brakuje jej prawdziwej przyjaciółki, przez co liczy że w nowej szkole zyska nowe znajomości. Louis zapewnił ją że właśnie tak będzie, mówiąc, że jest niesamowicie fajną dziewczyną i na pewno zdobędzie przyjaciółkę. Layla opowiedziała też o Amber. Niedawno zaczęła szkołę i już zdążyła się zaaklimatyzować. Również jest mądrą dziewczynką, przez co nie trzeba a nawet nie potrafi wmówić się jej nieprawdy. Rozumie sytuację rodzinną mimo młodego wieku, a Layla cieszy się że młodsza jest narazię bezpieczna. Louis zaproponował, że Layla wraz z Amber mogą go odwiedzać, kiedy tylko chcą i mogą, mówiąc poważnie każde słowo i zapewniając że są mile widziane. Poprosił też by ta próbowała unikać ojca, uniknąć tym samym obrażeń cielesnych. Chciał też nawet zaproponować jej wzięcie od niej Pikusia, ale przypomniał sobie że mają kota, a dziewczyna zapewniła że po prostu przetrzyma zwierzę z dala od taty. Layla przypomniała sobie, że autobus którym jeździ do szkoły i wraca, zatrzymuje się na niedalekim przystanku, więc nie było by problemu z odwiedzinami.  Nie udawała nawet że nie potrzebuje pomocy, dziękując tylko Louisowi prosto z serca. Rozmawiali jeszcze sporo czasu, kiedy Layla przypomniała sobie że jest poniedziałek, a w mieszkaniu zostawiła plecach po szkole i zadania domowe na jutro. Louis odwiózł ją pod dom, gdzie Layla podziękowała mu jeszcze raz ze łzami w oczach. Szatyn zapytał dla pewności czy Layla w razie co na pewno trafi do jego mieszkania. Kiedy dziewczyna zniknęła z klatce schodowej podniszczonej kamienicy, Louis zawiesił wzrok na widoku przed sobą, myśląc o tym jak pomóc dziewczynkom.
 
Nie mógł przecież zabrać je od ich ojca. Fakt, jest on alkoholikiem i znęca się nad nimi, ale on wciąż jest obcy dla nastolatki i jej siostry. W sumie dalej było mu dziwnie z myślą, że Layla zgodziła się z nim pojechać. On mógłby być gwałcicielem, złodziejem lub niewiadoma kim jeszcze. Brunetka jednak mu zaufała i pojechała z nim, zdradzając mu kawałek swojego życia. Cieszył się z tego, jak owa sprawa się potoczyła, i miał nadzieję, że Layla naprawdę przyjdzie raz ze swoją siostrą gdyby ich ojciec sprawiał problemy.

When you forget | Larry KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz