Mijał kolejny tydzień. Louis mimo zapewnień Ziama (bo tak nazywał ich Niall, co się przyjęło, nie ważne jak dziecinne to było), postanowił zostać w Doncaster. Zaczął towarzyszyć rodzicom i siostrom wieczorami, wychodził z nimi na spacery, zdarzało mu się nawet odbierać bliźniaczki, co nie koniecznie je cieszyło bo musiały wtedy wracać pieszo, kiedy mogły jechać autobusem z przyjaciółmi. Polubiły to jednak, chcąc poprawić bratu humor, zwłaszcza kiedy ten zabierał je wtedy do pobliskiej lodziarni.
Lottie pochwaliła się bratu, że ma zamiar wyprowadzić się od rodziców, ale narazię szuka dobrego mieszkania. Dorobiła sobie jako opiekunka, sprzedawczyni w sklepie a nawet jako makijażystka i fryzjerka, ponieważ w tym celu się właśnie uczyła.
Rodzice Louisa kręcili się między kuchnią a salonem, siostry siedziały w swoich pokojach, tak jak i Louis. Tak naprawdę nie wiedział już co może robić w swoim pokoju. Znalazł stary notatnik, który zaczął przeglądać, kiedy ktoś delikatnie zapukał do jego drzwi, a po chwili w progu stanęła Fizzy.
-Lou? - zapytała nieśmiało.
-Tak? - oderwał się od zeszytu, uśmiechając się na widok siostry.
-Mógłbyś mnie zawieść pod kino? Umówiłam się z koleżankami - zapytał i wyjaśniła cicho.
-Lottie nie może cię zawieść? Albo mama? - mógł to zrobić, pewnie, ale musiał zapytać.
-Lottie jest już umówiona, wychodzi ze znajomymi za pół godziny, a mama... nie może, jest zajęta.
-Widzę młoda że kręcisz - pogroził jej palcem, ale uśmiech go zdradził. - Zawiozę cię.
-To za 15 minut? - zapytała uradowana.
-Mhm - przytaknął. - Rozumiem, że mama nie wie, i mam Cię też kryć?
-Dokładnie - zaśmiała się Fizzy, na co Louis pokręcił głową również ze śmiechem.
-Powiem jej, że to my idziemy razem do kina. Zawiozę Cię i przejdę się gdzieś i poczekam na ciebie. Okej? - zaproponował.
-Dzięki, jesteś najlepszym starszym bratem - podeszła do niego, przytulając go, a Louis po prostu uwielbiał takie chwile.
-Czekaj, a nie jestem czasem jedynym? - zapytał, kiedy ta opuszczała już pokój, ale słysząc go jeszcze, roześmiała się.
***
-Skoro mama nie wie, to na co idziesz? - dopytał, kiedy wraz z siostrą jechali samochodem ich mamy w stronę kina. Ta nie robiła problemu, nawet nie pytała.
-Emm - zawahała się. - A nie powiesz mamie?
-Skoro to takie złe, a ona by się dowiedziała, to i mi dostał by się opieprz - zaśmiał się. Humor coraz częściej mu dopisywał. - Nie, nie powiem.
-50 twarzy Greya - oznajmiła, szykując się już na opieprz od brata, może i też zawrót i powrót do domu.
-Co?! Fizzy, powiedz że żartujesz! To film dla dorosłych! Nawet cię nie wpuszczą! Chyba że...
-Mam zgodę od mamy - przerwała mu.
-Ale mama...
-Podrobioną.
-Szty mała... - przymrużył oczy.
-Przecież ty też podrabiałeś!
-Ale ja podrabiałem zwolnienia!
-Ugh - oburzyła się dziewczyna. - Nie zawracasz? - zapytała, widząc że zatrzymują się pod kinem.
-Nie mów mamie - powiedział poważnie. - Jak się dowie, to po tobie!
-Dziękuje, dziękuje, dziękuje - ucałowała go w policzek, wysiadając z samochodu. - Jak się skończy... to możemy iść na Szybkich i wściekłych 7? Lecą zaraz po - uśmiechnęła się.
-Będę za dwie godziny - oznajmił, oddając uśmiech. Dziewczyna zatrzasnęła drzwi za sobą, a on zastanowił się co właśnie zrobił.
-Właśnie puściłem szesnastoletnią siostrę na praktycznie pornol w kinie... brawo Louis - pogratulował sobie na głos.
Wyszedł z samochodu, zamykając go i kierując się do niedalekiego baru. Nie miał zamiaru się upijać. Prowadził, w dodatku miał do odebrania siostrę i pokazanie się jeszcze w kinie. Dotarł do baru, zatrzymując się jeszcze przed wejściem i spoglądając na neonowy napis. Tak naprawdę, rzadko bywał w takich miejscach. Jak już tam chodził, to tylko z przyjaciółmi i chłopakiem, który go pilnował. Wszedł jednak do środka, kierując się do baru i siadając na jednym z krzeseł. Poprosił o coś bezalkoholowego i wyciągnął telefon z kieszeni, kiedy ten zaczął dzwonić.
Harry.
Louis naprawdę chciał odebrać. Ale coś jednak kazało mu nie odbierać, więc wyciszył dzwonek by muzyka nie przeszkadzała osobom dookoła. Po chwili telefon przestał dzwonić, więc Louis wrócił jego głośność. Wszedł na instagrama, gdzie prawie nic nie wstawiał, tylko miał znajomych. Na jego koncie były tylko trzy zdjęcia, każde było z Harrym - każde było dosyć lubiane, na co wskazywała liczba serduszek pod zdjęciem. Przeglądał stronę główną, obserwując co u jego znajomych, kiedy przyszedł mu sms że ma do odsłuchania nagranie głosowe. Wszedł w powiadomienie, widząc że nagranie jest z numeru Harry'ego. Zawahał się, ostatecznie jednak klikając i przykładając telefon do ucha, by usłyszeć głos chłopaka.
-Cześć Lou. Spodziewałem się że nie odbierzesz, ale nie chciałem pisać kolejnej wiadomości, więc nagrywam ci się na pocztę, tylko po to by usłyszeć głos sekretarki - zaśmiał się cicho w słuchawce. - Lekarz mówił że szybko wracam do zdrowia, ale chce mnie przetrzymać jeszcze niecałe dwa tygodnie. Smutno, kiedy nie przychodzisz. Nie mam kogo słuchać, jak opowiada o randkach, na które Cię zabierałem. Ale nie ma cię. Nie wiem czemu, i gdzie jesteś. Nikt mi wiele nie mówi. Tylko Zayn się wygadał, że u ciebie jest już lepiej. Wiem że to wszystko jest ciężkie, ale dla mnie również, okej? Powinniśmy się teraz wspierać, a ciebie nie ma. Nie mam jak Ci pomóc, a ty ja pomóc mi. Mam nadzieje że u Ciebie serio jest dobrze. Chciałbym Ci jeszcze powiedzieć, że za nic cię nie winię. Musisz to wiedzieć. A teraz nie będę ci przeszkadzał, miłego wieczoru Lou.
Koniec.
Louis czuł się jak gówno. Miał kilka łez w oczach, przegryzał wargę, a w uszach odbijał się głos Harry'ego. Sięgnął po zamówione bezalkoholowe piwo, chowając telefon do kieszeni.
***
-Powiedziałbym ,,opowiadaj", ale nie wiem czy chcę wiedzieć - zaśmiał się, widząc swoją siostrę która podeszła do niego, zaraz po tym jak pożegnała się z przyjaciółmi.
-Zdecydowanie wolę filmy, które ty wybierasz - oznajmiła z uśmiechem.
-To świetnie, bo naprawdę chcę obejrzeć Szybkich i wściekłych, ale obawiam się jednego - zaczął, a widząc minę siostry dodał: - twoje siostry mnie znienawidzą, jak obejrzymy to sami.
-Fakt - zaśmiała się. - Harry też nie byłby zadowolony.
-Tak - odwzajemnił śmiech, ale w środku posmutniał na wzmiankę o brunecie. - To co? Wracamy, a wrócimy jak wszystko się ułoży?
-Pewnie. A może byś tak nie wiem... pizze siostrze postawił?
-Za to też by mnie zabili - zaśmiał się, idąc do samochodu.
-W końcu postawiłeś na normalną randkę? - zaśmiał się szatyn, widząc przed nimi londyńskie kino. - Po prawie trzech latach Hazz, gratuluje - dodał z jeszcze większym śmiechem.
-Gdziekolwiek bym cię zabrał, zawsze byś się ucieszył i byłbyś zadowolony - odpowiedział mu tylko, wychodząc z samochodu. Louis poszedł w jego ślady, a po chwili kierowali się już do sali, gdyż brunet kupił bilety wcześniej.
-Na co my tak właściwie idziemy? - zapytał w końcu Louis.
-A jaką serie filmową kochasz, a raczej kochamy najbardziej? - zapytał, spoglądając na mnie z zadziornym uśmieszkiem.
-Szybcy i wściekli? - zapytał lekko zdezorientowany, mimo iż był pewny odpowiedzi.
-A jaka część weszła niedawno do kin?
-6?
-Mój mądrala - uśmiechnął się Harry, przyciągając niższego do buziaka w czoło, po czym poszli w stronę sali, a towarzyszył im chichot młodszego.
-Tak, Harry by mnie zabił - powiedział sam do siebie, siadając za kierownicą i uśmiechając się na miłe wspomnienie sprzed dwóch lat.●●●
I jest drugi!
Tak zwany zapychacz:/
Buziaczki, nie wiem kiedy będzie następny, bądźcie uważni!
CZYTASZ
When you forget | Larry KOREKTA
Fanfic(To jest takie gówno i serio nie wiem, skąd ma tyle wyświetleń) Nagle dzieje się coś... niespodziewanego. Wypadek. Wypadek, przez który każdy traci jakąś część Harry'ego, mimo iż jest on cały czas z nimi. No prawie, ponieważ dwudziestopięciolatek tr...