14.Gnoje z was

513 32 5
                                    

Drugi dzisiaj! Komentujcie prosze.
Zostawiam was z... czymś supee?!

●●●

Znacie to uczucie bezradności? Chcecie coś zrobić, ale nie możecie. Totalnie jak osoba w ciąży. Tego nie dotykaj, tego nie dźwigaj, tam nie właź, tego nie jedz. Brakuje Ci odwagi, by przeciwstawić się osobie która Ci tego zabrania, lub jest po prostu zbyt słodka byś nie zrobiła tego o co prosi. Cóż, Harry właśnie poznał to uczucie zbyt mocno. A jeśli uważał, że Louis jest słodki kiedy rozkazuje lub zabrania, jeszcze słodszy był kiedy Harry łamał ,,zasady", a Louis udawał obrażonego. Normalnie w takiej sytuacji jeszcze dwa i pół miesiąca temu, Harry zapewne objął by Louisa od tyłu, szepcząc mu ciche słówka do ucha i wprost scałowując z niego złość. Louisowi strasznie tego brakowało, ale pomysł jaki spełniał Harry był równie dobry. Brunet zawsze był od zdrowego jedzenia, dlatego młodszy nie narzekał na zamawianie przez Harry'ego pizzy na kolację jako przeprosiny. I cóż, Louis na to się zgadzał, ale nie chcąc spaść i siebie, i starszego, udawał obrażonego trochę mniej częściej.
 
Louis dostał pracę, z której był naprawdę zadowolony. Nie musiał się śpieszyć, ponieważ a) dopiero zaczynał, b) wydawnictwo tego nie oczekiwało. Dano mu tyle czasu, ile będzie potrzebował, by napisać dobrą książkę. Na dodatek, póki nie napisze pierwszej książki, w tym samym wydawnictwie będzie mógł pracować ponownie jako tłumacz. Praca w domu odpowiadała mu jak najbardziej, dzięki czemu nie musiał wychodzić w domu i pilnował Harry'ego, którego roznosiło z bezradności. Louis postawił mu warunki, przez stan zdrowia, mimo iż ten był już naprawdę dobry.  Harry na rehabilitacji szybko odzyskał sprawność w nodze, zwłaszcza dzięki lekkim, codziennym ćwiczeniom, oraz tym cięższych, powtarzających się trzy razy w tygodniu. Już po miesiącu  (czyli pod koniec lipca) Harry mógł przestać chodzić na rehabilitacje,  dając tym samym znać Louisowi że jest zdrowy. Prawie zdrowy.
 
Harry cały czas czuł na sobie wzrok Louisa. Zwłaszcza kiedy siedzieli gdzieś z przyjaciółmi i bawili się w swoim towarzystwie. Takie spotkania zdarzały się dosyć często. Louis, ponieważ w dalszym ciągu nie chciał by Harry siadał za kierownicą (mimo iż starszy i tak go nie słuchał), prowadził właśnie samochód w stronę domu Liama i Zayna, gdzie mieli się wszyscy spotkać. Wjechał na dobrze znany mu podjazd, widząc samochód przyjaciół (który łączył się z nieprzyjemnym wspomnieniem), oraz samochód Nialla, który zapewne jest sam, ponieważ Barbara wyjechała do rodziców. Kiedy tylko ta para dowiedziała się, że Louis wrócił, przyjechała do niego i zaprosili na swój ślub. Louis był zdziwiony, ale bardzo ucieszył się ze szczęścia narzeczeństwa i oczywiście obiecał, że pojawi się na uroczystości. Wychodzi na to, że teraz tylko on i Harry się... zawiesili? Nie wiedział jak to nazwać, ponieważ był to jedyny temat jakiego nie poruszył z chłopakiem. Ale tak, jako jedyny z całej reszty wiedział, że Liam i Zayn również są zaręczeni. Może nie były to dokładnie oświadczyny, ale Zayn postanowił złożyć przysięgę, że wraz z Liamem są tylko dla siebie. Obyło się bez klękania, ale było i tak romantycznie. Nikt nawet nie zauważył biżuterii którą nosił Liam. Miał dziwne wrażenie że ich przyjaciele zapraszając ich, chcieli w końcu coś ogłosić.
 
 
Harry i Louis wyszli z samochodu, podążając do drzwi domu przyjaciół. Otworzył im Niall mówiąc  ,,myślałem że to dostawca" bo oczywiście farbowany blondyn musiał zamówić już dwie duże pizze. Rozebrali się w holu, po czym w salonie przywitali się z Liamem i Zaynem. Usiedli na kanapie przed telewizorem, odbierając od Zayna piwo które przyniósł. Louis oczywiście nie pił, ponieważ wiedział że skończy na odwożeniu Nialla, a potem powrocie do domu z Harrym. Liam włączył film akcji w tle, ale tak naprawdę nie skupiali się na nim.
 
-Jak się czujesz Lou? - zapytam Zayn. Niecały miesiąc temu Louis prawie został zgwałcony, co przez pierwsze parę dni mocno przeżywał kiedy był sam. Wiedział o tym tylko Harry, słyszący płacz Louisa nocami, ale brunet nie był by sobą gdyby nie powiedział tego zatroskanym przyjaciołom.
 
-Dobrze - odpowiedział krótko szatyn. Wiedział o co chodzi Zaynowi, wiedział że cała ich paczka zna prawdę na temat jego ostatniego czasu złamania, ale tym razem mówił prawdę. - Gdy czasem patrzę w lustro czuje lekkie obrzydzenie - wyznał. - Ale jest dobrze, naprawdę dobrze.
 
-Cieszymy się - wtrącił Harry. Chciał już powiedzieć, że Louis jest przecież cudowny i nie musi patrzeć na siebie w taki sposób, ale powstrzymał się. Przez ostatni czas nie tyle czuł na sobie wzrok Louisa, ale też sam często mu się przyglądał.
 
-A ty Harry? - dopytał siedzący obok Zayna Liam.
 
-Też dobrze. Noga w pełni zdrowa, ale ten krasnal nie pozwala mi na... wszystko.
 
-Ej, tylko nie krasnal - oburzył się Louis, uderzając lekko ramię Harry'ego który zaśmiał się na to.
 
-Dobrze, przepraszam - parsknął śmiechem. Niall przyglądał się tej dwójce, wspominając to, jak kiedyś Harry zamiast przeprosić, mówi ,,dobrze, mój krasnal", i była to o wiele lepsza forma przeprosin. Brakowało mu tej miłości, którą widział zawsze wcześniej między Harrym a Louisem.
 
Po chwili rozniósł się dźwięk dzwonku do drzwi, na co Niall podskoczył radosny i poleciał do drzwi by odebrać pizze. Przyjaciele spojrzeli na niego ze śmiechem, oglądając go, aż nie zniknął za ścianką holu.
 
-Louis, chodź, pomożesz mi z talerzami, weźmiemy też sosy, bo pewnie blondyna zapomniała zamówić w zestawie - stwierdził Zayn, podnosząc się z kanapy i wychodząc z salonu.
 
-Idę - potwierdził Louis, idąc w ślady przyjaciela. Harry wpatrywał się w odchodzącego szatyna, aż do chwili kiedy zdał sobie sprawę że wpatruje się centralnie w jego tyłek. Po chwili Liam i Harry zostali sami, ponieważ Niall musiał lecieć do samochodu po portfel przez co mogło to trochę potrwać. Harry spojrzał na telewizor, udając zainteresowanego filmem, widząc spojrzenie Liama.
 
-Harry, co się dzieje między tobą a Lou? - wypalił nagle Liam.
 
Harry spojrzał na niego z lekkim przerażeniem. Nie spodziewał się tego pytania od przyjaciela.
 
-Ja... nie wiem? - stwierdził. - Ugh, to ciężkie. Tyle mnie z nim kiedyś łączyło. Nie pamiętam tego, ale mam wrażenie że w jakiś sposób właśnie jego mi brakuje - wyznał zmieszany, błądząc wzrokiem po ścianie.
 
-Czujesz coś do niego? Za pierwszym razem spodobał Ci się od razu, jestem aż podważeniem że to tak długo między wami się ciągnie. Chcecie w ogóle tego spróbować?
 
-To znaczy... Louis jest wspaniały, naprawdę. Doceniam wszystko co dla mnie robi, widzę to jak się stara, jak próbuje wmówić sobie i innym że wszystko okej. Mam czasem ochotę podejść i go przytulić, powiedzieć że wszystko wróci do normy, ale czuję że było by to nie na miejscu.
 
-Przytulenie, czy mówienie że się ułoży? - zapytał.
 
-Oba - parsknął smutno Harry. - Czuje prawdopodobnie to samo, co czułem za pierwszym razem kiedy go spotkałem. Jest niesamowity i... myślisz że powinienem zaprosić go na randkę?
 
-To powinieneś ty wiedzieć Harry najlepiej - doradził Liam. - Rozumiem, że chcesz spróbować?
 
-Widzę to, jak na mnie patrzy. Zaczynam robić nieświadomie to samo - przyznał.
 
-Widzę - uśmiechnął się głupkowato Liam.
 
-Pizza moi mili! Czas jeść - powiedział wesoło Niall, wchodząc do salonu z kartonami pizzy.
 
W tym samym czasie.
 
-Lou, pogadamy? - zapytał Zayn, sięgając do szafki po talerze.
 
-Pewnie.
 
-Zastanawiam się z Liamem nad powiedzeniem chłopakom o... no wiesz. To nie fair że tylko ty wiesz, a... Naprawdę oświadczyłem się Liamowi - wyznał, kładąc na blat kuchenny pięć talerzyków. Wiedział, że i tak nikt z nich nie skorzysta.
 
-Ty... ty co?!
 
-Oświadczyłem się Liamowi naprawdę - powtórzył z uśmiechem Zayn.
 
-O mój boże, Zayn, gratuluje - przytulił go, co mulat odwzajemnił natychmiastowo. - Powiedźcie im.
 
-Okej - uśmiechnął się szerzej Zayn. - Teraz czas na Ciebie i Hazze.
 
-Ta... - odsunął się szatyn, smutniejąc. - Nie wiem czy to wyjdzie. Ciągle go kocham, kiedy on nie czuje prawdopodobnie nic. Dziwnie mi z tym.
 
-Myślę, że jednak Harry coś czuje - stwierdził przyjaciel.
 
-Po czym wnioskujesz - dopytał młodszy.
 
-Patrzy na Ciebie tak, jak zawsze to robił na początku. Dojdzie to tego, że będzie to to samo spojrzenie co twoje na niego - zaśmiał się.
 
-Ja wcale...
 
-Oj nie zmyślaj Lou, widzę to, wszyscy to widzimy.
 
-Harry do mnie nic nie poczuje. Jestem inny niż te pięć lat temu.
 
-Ale ty jesteś Lou głupi - poklepał go po ramieniu. - Harry kochał Cię całe te pięć lat, nic się nie zmieniło. A jak jego pamięć?
-Nie wiem... Nie rozmawiamy o tym ostatnio - odebrał od Zayna talerze. Mulat wyjął z lodówki sosy, po czym ruszyli w stronę salonu.
 
-Pizza moi mili! Czas jeść - usłyszeli Nialla. Wchodząc do salonu.
 
***
 
-Gnoje z was - stwierdził Niall - ale gratuluję.
 
-Dzięki blondynko - zaśmiał się Zayn, przytulając go.
 
Liam i Zayn musieli zdradzić przyjaciołom swój drobny sekret
 
-Ale czekaj czekaj - powiedział Harry totalnie świadomy swoich słów - klepnął, czy chwycił i przytrzymał?
 
Wszyscy wybuchneli śmiechem, a Louis spojrzał przez uśmiech pytająco na chłopaka.
 
-Czy ty tu cytujesz Szybkich i Wściekłych?
 
Harry spojrzał na niego, uśmiechając się szeroko i głupkowato.
 
-Może?
 
Harry i Louis byli ze sobą już jakiś czas. Był to nie cały rok, ponieważ brakowało dwóch czy trzech miesięcy, ale chłopcom układało się niesamowicie dobrze. Można by  powiedzieć, że takie związki to tylko w bajkach, ale cóż, wtedy ich życie właśnie ową przypominało.
 
Siedzieli przytuleni pod kocem, a światło w pokoju było zgaszone. Siedzieli w mieszkanku Harry'ego, ponieważ Louis mieszkał w akademiku ze współlokatorem, co i tak niedługo miało się zmienić. Harry już jakiś czas temu zaproponował, by wynajęli coś razem. Mogli by równie dobrze mieszkać tu gdzie teraz Harry, ale niedługo kończyła się umowa najmu, co Harry miał zamiar wykorzystać i przenieść się na coś lepszego. Mogło być to przy okazji bliżej szkoły Louisa oraz jego, mimo iż ich studia znajdowały się jakieś dziesięć przecznic od siebie, co i tak było dużo.
 
Tak więc siedzieli, oglądając właśnie Szybkich i Wściekłych 5, ponieważ znaleźli ten film już dostępny w Internecie, a nie zdążyli iść do kina kiedy było jeszcze w repertuarze. Obu było wygodnie, zwłasza kiedy czuli swoją bliskość i wzajemne unoszenie się klatek piersiowych.
 
Harry przycisnął do siebie Louisa, oboje skupieni na filmie. Oboje uwielbiali tą serie i nie mogli wybaczyć sobie kiedy nie udało im się zobaczyć tego na dużym kinowym ekranie. Teraz jednak musieli stwierdzić że domowa atmosfera również im odpowiadała.
 
 
***
 
Harry dopiero wracając samochodem zdał sobie sprawę z tego co się właściwie dzisiaj wydarzyło. Na dodatek chyba jako jedyny się kapnął. Niall został już odwieziony i praktycznie odprowadzony pod same drzwi jak nie łóżko, a Louis siedział cicho obok niego skupiając się na drodze. Harry nie wypił tego wieczoru dużo, przez co myślenie miał jeszcze w miarę trzeźwe. Nie sądził, by to co się wydarzyło było wymysłem jego popierdolonej wyobraźni.
 
Bo przecież Harry dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że zacytował fragment  Szybkich i Wściekłych 5. Co lepsze, pamiętał ten film. A co najlepsze, oglądał go za czasów kiedy był już z Louisem.
 
-Nie jesteś zmęczony? - zapytał szatyna, widząc wyraźne zmęczenie które próbował zatuszować.
 
-Trochę, jak dojedziemy to się od razu położę.
 
Harry spojrzał za szybę, obserwując uliczki Londynu nocą, oświetlone lampami. Było coś koło drugiej w nocy. Trochę zabawili się z chłopakami, wygłupiając, grając w gry jak nastolatki oraz oczywiście pijąc. Spojrzał znowu na szatyna, mimo zmęczenia skupionego na drodze, a potem z powrotem na drogę. I tak jeszcze dwa razy, przyglądając się za każdym razem bardziej
 
-Po za tym nie lubię prowadzić nocą - dodał szatyn.
 
A wiecie co jest zabawne?
 
Że Harry to wiedział.

When you forget | Larry KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz