2Epilog

463 26 16
                                    

Alexander podjechał pod drzwi domu, który kiedyś był jego domem. Nie miał zamiaru do niego wchodzić. Wysłał siostrze sms’a i czekał w aucie. Wyszedł z niego dopiero wtedy, gdy dziewczyna stała już w drzwiach wielkiego domu razem z trzema walizkami, torbą podróżną i torebką podręczną.

-Wzięłam jeszcze kilka twoich rzeczy i po babci.

Alec uśmiechnął się tylko delikatnie do siostry i wziął dwie walizki, po czym starał się je spakować do bagażnika. Były bardzo ciężkie.

-Coś ty tu napakowała?!

-Tu? Tu są chyba moje buty i twoje książki.

-Włożyłaś buty z książkami? 

-Spokojnie są oddzielone kocem. 

Kiedy wszystko było w samochodzie spojrzeli jeszcze na dom.

-Będzie ciężko wiesz o tym? Mamy marne oszczędności, a warunki mieszkalne będą znacznie gorsze od tych w domu.

-Alec. Damy radę. Będę ci pomagać i też znajdę pracę.

-Nie Izzy. Ty będziesz się uczyć, bawić i nie sprawiać mi problemów. Jesteś jeszcze młodziutka…

-Jestem tylko 3 lata młodsza panie stary i niedołężny. Znajdę pracę dorywczą po szkole. Nie możesz nas sam jeden utrzymywać. Poza tym mamy zabezpieczenie.

-Jakie zabezpieczenie?

-Tata będzie mi wysyłał raz w miesiącu jakieś grubsze pieniądze.

-Izzyyyy…

-Aleeec. Jak dają to bierz. A teraz jedziemy! Mamy kilka godzin jazdy.

Wsiedli do samochodu i pojechali. Droga bardzo im się dłużyła. Dziewczyna znudzona zaczęła przełączać kanały radia szukając jakiejś fajnej piosenki. Nagle znalazła jedną, której bardzo dawno nie słyszała. Uwielbiali ją kiedyś z Aleciem

-God bless Mother Nature
She's a single woman too
She took off to heaven
And she did what she had to do
She taught every angel
Dawaj Alec!
So that each and every woman
Could find her perfect guy!

Alec słysząc siostrę zaśmiał się.

-It's raining men! Hallelujah!
It's raining men! Amen!
It's raining men! Hallelujah!
It's raining men! Amen!

Zaczęli śpiewać, a raczej krzyczeć razem piosenkę. Śpiewali ją tak razem, aż się nie skończyła, a oni śmiali się wycierając łzy.
Alec lubił takie beztroskie chwilę z siostrą. Miał najlepszą siostrę na świcie i z  pewnością najpiękniejszą. Izzy miała czarne długie, miękkie włosy, duże brązowe oczy i piękne duże usta. Dziewczyna lubiła je podkreślać makijażem jak i swoje piękne ciało moldeki wyzywającymi ubraniami.
Oprócz urody, jego siostra miała ogromny umysł ścisłowca. Była bardzo mądra. Matematyka i fizyka nie były dla niej żadnym problemem. Biologia i chemia tak samo. Alec był zdecydowanie humanistą. Jak któreś miało z czymś problem zawsze sobie pomagali.
Izzy chciała zostać technikiem kryminalistyki. Rodzice tego nie pochwalali, bo jak dama ma grzebać w zwłokach jakiś pijaków czy ćpunów i szukać materiałów dowodowych na to, że zdechli przez swoje uzależnienie. Państwo Lightwood nie stronią od wypowiadania się w taki sposób o ludziach biedniejszych od nich. Alec i Izzy jednak nigdy nie patrzyli na nikogo z góry. Alec patrzył nawet z dołu. Był nieśmiały, nie lubiał tłumów, ani kiedy ktoś zwracał na niego uwagę. Dobrze się czuł sam ze sobą, ale był w tym samotny. Jedyną osobą, którą do siebie dopuszczał była Izzy, która uparcie nosiła go na imprezy i umawiała z dziewczynami, które on zbywał.

Zatrzymali się w połowie drogi w MCDonald'sdzie.  Izzy wzięła sobie sałatkę i nuggetsy oraz frytki i colę. Alec wziął ten sam zestaw, ale dwa razy więcej nuggetsów. 
Izabell cały czas coś mówiła na temat ich przeprowadzki. Zastanawiała się jak będzie wyglądał jej pokój, szkoła, znajomi. Cały czas o czymś gadała, a Alec tylko słuchał.

Edom [MALEC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz