Epilog

357 22 9
                                    

Czarownik i Łowca od kilku dni byli głównym tematem plotek. Były tworzone kolejne legendy i teorie spiskowe. Powstały nawet fandomy, gdzie panowały fanfiki o dwóch gangsterach.  
Izzy była w tym po uszy. Sama się udzielała na forach i podsycała ciekawość czytelników.
Było to dla niej nowe hobby i ciekawy sposób na zawstydzanie brata i jego chłopaka. Kreatywność ich “fanów” sprawiało, że psycha im siadała.

Policja jak obiecała stała na głowie, żeby zdemaskować gangsterów ukrywających się za ciekawymi, może trochę kiczowatymi ksywami.
Co prawda mogli udać się do Pandemonium i aresztować ich jako podejrzanych. Jednak klub był istną fortecą, do kótrej żaden “pies” nie miał wstępu. Nawet z nakazem sądowym. To było istne bezprawie, a dowodów na Czarownika nigdy nie było. Nawet jak się znalazły to znikały i koniec tematu.

Magnus zdradził Alecowi sposób na to, jak uchronił swoją twarz od zdemaskowania przez klientów. Pokazał mu układ świateł i jego miejsce, czyli skórzaną błyszczącą, szeroką kanapę. Po włączeniu wszystkich świateł tylko tam był cień.

-Każdy klient zanim przyjdzie do mnie obowiązkowo musi wypić mojego magicznego drinka.

Powiedział pokazując mu niebieski napój, z którego wydobywał się dym.

-Dodatkowo mocny makijaż i oczy świecące w ciemności bardzo dekoncentrują, a i opinia sama w sobie powoduje strach.

Opowiadał jakby tłumaczył mu najważniejsze zasady w jego życiu.

-Skoro wszyscy wiedzą, że tu jesteś to dlaczego policja jeszcze tu nie wjechała?

Odważył się zapytać Alexander.

-Ten klub to forteca, a oni nie są wstanie dostać nawet nakazu dzięki Santiago i Fellowi. Są najlepsi w swoim fachu.

Alec od kilku tygodni spędzał wieczory z Magnusem w tym klubie siedząc przy nim jak pan świata. Zastanawiał się jak bardzo trzeba być zdesperowanym, aby prosić kogoś takiego jak oni o przysługę.
Jakże wielkie było jego zdziwienie, że było pełno takich osób.

Zmartwił się, kiedy zobaczył piętnastolatka, który szedł w ich stronę. Zasady to zasady, musiał spróbować “eliksiru” Czarownika. Jednak na znak ręki, chłopak dostał zaledwie łyk.

-Co cię gryzie synu?

Zapytał azjata. Od razu usłyszeli w słuchawce imię i nazwisko młodzieńca oraz kilka informacji na jego temat. Było od niego czuć stach.

-Jesteś tu więc wiesz kim jesteśmy Dereku.

-Skąd?

Magnus przerwał mu unosząc dłoń.

-Do rzeczy synu.

-Słyszałem, że wykonują panowie przysługi...Zostałem sam z rodzeństwem młodszym. Nie możemy trafić do bidula, bo nas rozdzielą…

Nocny Łowca, którego niebieskie tęczówki  świeciły równie mocno co kocie Wielkiego Czarownika Brooklynu, zerknął na kociookiego.
Jego twarz przez chwilkę błysnęła skruchą i współczuciem. Tylko Alec mógł to zobaczyć, będąc tak samo skryty w cieniu.

-Jestem w stanie zrobić wszystko, aby nas nie rozdzielono. Proszę…

-Myślę, że mam coś co może wam pomóc. Wyjdźcie z kryjówki i oddajcie się w ręce opieki społecznej. Posiedzicie w bidulu góra dwa dni.

-A..co mnie to będzie kosztować?

-Narazie nic, może kiedyś będę miał do ciebie prośbę. Do tego czasu, opiekuj się rodzeństwem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 05, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Edom [MALEC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz