6

426 29 17
                                    

Alec obudził się wypoczęty. Już miał otworzyć oczy, kiedy nagle dostał ubraniami w twarz.
Izzy wstała godzinę wcześniej. Latała po całym domu. Wyglądała jakby cały stres jaki powinien odczuwać jej brat przeszedł na nią. Zrobiła bratu herbatę i kanapki, przy czym rozlała pół kubka i na szybko wytarła to skarpetą.

-Izzy, która godzina?

-Wpółdo dziesiątej Alec. Ubieraj się!

Chłopak zerwał się z łóżka jak poparzony i zaczął się ubierać z kanapką w ustach. Kiedy przełknął ostatni kawałek chleba miał już na sobie  spodnie i skarpetki. Wskoczył do łazienki i najszybciej jak umiał umył porządnie zęby. Zerknął na zegarek w telefonie i zwolnił. Wyszedł z łazienki i skrzyżował ręce na piersi. Izzy śmiała się z niego.

-Bawi cię coś?

-Zależy ci.

-No to chyba jasne, że zależy mi, żeby się nie spóźnić na wykład. Jest ósma rano, mogłem spać jeszcze przynajmniej pół godziny.

-A twoja randka po wykładach?

Alec zrobił wielkie oczy. Zupełnie zapomniał, że idzie dziś z Magnusem po zajęciach. Zaczął przecierać, ugniatać i zaginać swoje palce poddenerwowany.

-Spokojnie braciszku. Zaraz cię wyszykujemy i będziesz chodzącym pożądaniem!

-Izzy! 

-No już już. Ubieraj tą koszulkę i zobaczymy co możemy zrobić z tym sińcem pod okiem.

Wykonał polecenie i usiadł na łóżku siostry, która położyła obok kosmetyczkę i zaczęła mieszać sobie na ręce podkłady  z pudrem. Próbowała uzyskać odcień jak najbardziej podobny do odcienia skóry jej brata.
W momencie, kiedy zimna konsystencja styknęła się z zsiniałym policzkiem Aleca, chłopak syknął automatycznie. 

-Wargi nie przykryje, bo bym musiała cały makijaż ci strzelić, a nie mamy na to czasu, ale to jest nawet bardziej hot.

Mrugnęła do brata i pokazała głową, aby poszedł zobaczyć swoje odbicie.
Alec wszedł do łazienki i po siniaku nie było ani śladu. Czuł się trochę brudny, bo miał wrażenie, że się czymś umazał. Jakby nie patrzeć to był. Już chciał dotknąć, lekko przetrzeć, żeby nie pozbyć się uczucia “zabrudzenia”.

-Nie dotykaj bo zetrzesz. Spokojnie, szybko się przyzwyczaisz.

Izzy wzięła do ręki nowe perfumy brata i popsikała go subtelnie z boku pod żuchwą.

-Nie za mało?

-Perfumy to nie dezodorant. Podziękujesz mi później.

Puściła mu oczko i wyszła z toalety, wcześniej odkładając fiolkę.

-Tyle pieniędzy i tyle użytku? Przynajmniej starczy na dłużej.

Powiedział do siebie w myślach i wyszedł. Stanął jeszcze przed dużym lustrem na szafie i zaczął analizować swój wygląd.
Nie był do końca przekonany do tej koszulki. Opinała go idealnie i przez to czuł się niekomfortowo. Spodnie miał przepasane paskiem parcianym na biodrach. Koszulka na początku była włożona do spodni, ale Izzy wyciągnęła ją zostawiła tak o, mówiąc, że tak jest dużo lepiej. Zerknął na swoje niesforne, rozwiane włosy. Wsadził w nie palce spróbował je jakoś ułożyć, albo przynajmniej nie wyglądały jakby dopiero wstał. Co na dobrą sprawę było po części prawdą.
Zerknął na zegarek i nie mógł uwierzyć, że czas tak szybko leci. Wziął swoją torbę i razem z siostrą wyszedł z mieszkania. Przy samochodzie stał dziś tylko Simon.

-Hej!

Przywitał się jak zwykle uśmiechnięty.

-Hej. Maia nie jedzie?

Edom [MALEC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz