Alexander cały tydzień chodził bez humoru. Stresował się spotkaniem z rodzicami, a dodatkowo nie mógł wyrzucić z głowy myśli o pewnym przystojnym azjacie.
Cały czas nie wiedział co ma myśleć o tym co od niego usłyszał. Nie wierzył w to, że to była prawda. Ilekroć widział go w klubie sportowym chciał podejść, przytulić się, tak po prostu...ale bał się. Nie do końca wiedział czego, bo Magnus nie zrobiłby mu krzywdy, ale ta świadomość, że Bane ma krew na rękach...Kiedyś powiedział mu, że nie interesuje go jego przeszłość, że liczy się tu i teraz. Czuł się jak hipokryta. Miał dwie próby podejścia do niego, ale kiedy stawał pod drzwiami sali tanecznej cała jego pewność siebie ulatywała i wszystko brał szlak.Rozmawiał o tym z siostrą. Dziewczyna nie umiała mu w tym pomóc. Jedyne co mogła mu doradzić to, to żeby wziął się w garść i porozmawiał z nim, albo zapomniał.
W końcu doczekał się przerwy obiadowej i wyszedł ze swojej sali kierując swoje kroki do recepcji, która nigdy nie doczekała się recepcjonistki. Czasami przesiadywał na niej Hodge, ale od jakiegoś czasu wolał pracować z domu.
Stanął obok lady i zaczął przeglądać karty godzin, aby wpisać przerwę. Z jego obecnej czynności wyrwał go znajomy głos.-Fell!...To dzwoń do Raphaela, bo mam operację za godzinę.
….
-Muszę i to zrobię, chodź bym miała mu wpychać to jedzenie do gardła.
….
-To jak zwymiotuje to mu to pozbieram i wleje jeszcze raz do gardła. Dobra muszę kończyć, zadzwoń po niego, bo nie mogę się spóźnić.
To była Catarina. Nie zauważyła niebieskookiego, który patrzył na nią nieco zmieszany. Wiedział, że ostatnio często tu bywa, ale nie wiedział, że przynosi jedzenie. Zmartwił się teraz, bo to wyglądało jakby Magnus był chory. Z takim nastawieniem poszedł do knajpki na obiad.
-Bane!
Krzyknęła czarnoskóra wchodząc do salki. Stanęła obok przyjaciela z karcącym wzrokiem.
Wyżej nadmieniono posłał jej miły uśmiech. Jednak ona nie dała się zwieść. Zna go bardzo dobrze i mimo, że on potrafi być przekonujący ona umie czytać z jego zasłoniętych czarnymi soczewkami oczu, jego emocje.-Magii... Mnie nie oszukasz.
Wystawiła ramiona szeroko, po chwili wahania Magnus postanowił w nich zatonąć. Wtulił się w przyjaciółkę.
-On mnie nienawidzi Cat…
-Csii, to nie prawda. Nie wierze, że się poddałeś. Ty? Magnus Bane?
-Nie ładuj mojego ego Catarino. Próbowałem tyle razy podejść do niego, ale kiedy go widzę, zaciska mi się żołądek, nie mogę oddychać. Cat! Widziałaś jak zareagował, jak zareaguje jak się dowie całej prawdy? Jestem mor..
-Dość. Magnus! Nie waż się tego mówić. A co do twojego ściśniętego żołądka. Otwieraj paszcze.
-Cat…
-Nie Catuj mi tu.
-Zwymiotuje.
-To będziesz to drugi raz jadł no już.
Kobieta puściła go i odpakowała miskę zawiniętą w szamtkę i folie sporzywczą, po czym nałożyła trochę na widelec porcję ziemniaków w sosie i kostkę mięsa.
Po chwili namawiania mężczyzny po prostu wsadziła mu jedzenie do ust, po czym zasłoniła je ręką. Azjata miał odruch wymiotny po każdym kęsie, ale w końcu zjadł wszystko.-Dzięki…
-Nie ma za co. Po to mnie masz. Magii. Nie pozwól, aby twój ojciec miał rację. Twoja kochliwość nie może cię osłabiać. Jesteś MAgnus Bane! Tobie ona daje siłę!

CZYTASZ
Edom [MALEC]
FanfictionŻycie Aleca jest piekielnie trudne i smutne. Chłopak nie chce się stawiać rodzicom, ale pewnego dnia nie wytrzymuje i ujawnia sekret o sobie pewien sekret i buntuje. Po tym czynie chłopak poczuł, że to początek jego drogi do wyjścia z Edomu. Czy prz...