3 lata po wyprowadzce z domu rodzinnego Alec był już pewien, że tamta kolacja była dla niego zbawieniem. Wyszedł stamtąd. wyszedł ze swojego Edomu.
Całe życie odczuwał strach, że zrobić coś źle. Każda ocena mniejsza od 4 była dla niego powodem do strachu. Każda zbita szklanka powodowała u niego strach.Jako małe dziecko był strasznym tchórzem, kiedy bawił się z siostrzyczką na placu zabaw to ona zawsze stawała w jego obronie. Jakiej obronie? A takiej. W sąsiedztwie mieszkali bliźniacy. Nie były to takie aniołki jak mówiła na nich mamusia. Zawsze, kiedy widzieli Aleca na placu zabaw sypali mu piaskiem w oczy, popychali, przedrzeźniali. Raz dziewięcioletni Alec był z sześcioletnią Izzy w piaskownicy. Budowali razem zamek z piasku. Było miło dopóki nie przyszli bliźniacy. Zburzyli im zamek i zaczęły przezywać chłopca. Alec trzymał siostrzyczkę za rękę ze spuszczonym wzrokiem na swoje buciki. Nagle Izzy się wyrwała i zaczęła się z nimi kłócić. Kiedy tamci zaczęli się z niej śmiać mała dziewczynka ugryzła jednego w rękę, a drugiego skopała. Izabell z pewnością od zawszę była odważna, narwana, nie bała się wdawać w bójki. Szybko stała się postrachem wśród dzieci w ich wieku. Każdy ją szanował, bo miała swoje zdanie i była zdecydowanie za silna jak dziewczynkę. Tak już zostało.
Zawsze siostra ratowała mu tyłek, kiedy w szkole ktoś się nad nim znęcał. On sam bał się komukolwiek postawić. Wolał unikać konfrontacji z kim kolwiek. Siedział nad książkami, aby tylko być zawsze przygotowany na lekcje i mieć same dobre oceny, bo rodzice muszą być dumni. Nigdy mu nie powiedzieli, że są dumni, a on myślał, że stara się za mało.
Całe życie odczuwał presję zadowolenia rodziców.Pewnego dnia musiał pójść do biblioteki i na jednym stoliku była odłożona stara książka. Jej zawartością były starożytne legendy. Alec był tak pochłonięty książką, że nie zauważył kiedy wszystkie lekcje minęły. Nikt nie przerwał mu w czytaniu, kiedy czytał miał na ustach malutki uśmiech, który bardzo rzadko można było u niego zaobserwować.
Kiedy skończył czytać bibliotekarka ubierała kurtkę. Zdezorientowany patrzył po pomieszczeniu. Pani za ladą powiedziała, że może sobie wziąć tą książkę i że za chwilę będą tam jego rodzice. Jak się okazało zrobiła się niezła afera, kiedy Alec nie wrócił do domu, a nie było go też na 4 ostatnich lekcjach. W Końcu przyszli państwo Lightwood i zabrali synka do domu. Kiedy drzwi się za nim zamknęły pierwsze co to Robert zabrał mu książkę, a Maryse opieprzała go z jakąś godzinę, kiedy zaczął płakać matka ochrzaniała go za to, że płacze, a nie ma o co.Tamta sytuacja sprawiła, że Alexander już nigdy więcej nie płakał, a przynajmniej nie wtedy, kiedy ktokolwiek był obok. Książki do dziś nie odzyskał, ale to nie znaczy, że jego zainteresowanie tematem zmalało. Izzy była naprawdę cudowną siostrą. Na każde urodziny przynosiła mu różne książki o tej tematyce. Alec nie raz nazywał ją swoim aniołem stróżem.
Izabell tak samo myślała o swoim bracie. Zawsze, kiedy coś naskrobała jej brat stawał na rzęsach, aby rodzice się nie dowiedzieli, zawszę ją pilnował i upominał za przekleństwa. Pomagał jej z lekcjami, umiał słuchać, dawał dobre rady, Każdy problem pomagał jej rozwiązać.Dla Aleca było najważniejsze zadowolić starych i szczęście siostry, bo na to zasługiwała. O sobie nie myślał, co denerwowało jego siostrę. Całymi dniami przesiadywał nad książkami, jego rówieśnicy bawili się na mieście, chodzili po klubach, kombinowali jak załatwić alkohol, a on marnował swoją młodość siedząc nad książkami, mimo że treść podręcznika znał już na pamięć.
Izzy raz zaczęła rozmowę podczas obiadu, że Alec nie wychodzi z domu i powinien znaleźć sobie jakieś zajęcie. Nagle ich rodzice zaczęli mówić coś o nauce gry na skrzypcach, fortepianie, szermierce, jeździe konnej. Chłopak nie chciał w żadnym wypadku chodzić na takie zajęcia. Izabell przerwała rodzicom proponując łucznictwo.
Zaproponowała to, ponieważ Alec opowiadał jej dzień wcześniej o Jeźcach Apokalipsy, o Aniele dzierżącym łuk, siedzącym na białym koniu. Skoro już niechcący wpakowała brata w zajęcia pozalekcyjne to chciała, żeby to co robił dawało mu jakąś satysfakcję.
Rodzice nie za bardzo to popierali, ale o dziwo się zgodzili.
Na pierwsze zajęcia poszła z nim siostra, która całą drogę starała się przekonać brata, że będzie dobrze i że mu się spodoba.
Miała rację. Alec od razu złapał smykałkę. Chodził codziennie na treningi przez kilka lat, kto by pomyślał że łucznictwo wyrobi mu dość okazałe mięśnie.
Jego przygoda z łukiem skończyła się, kiedy nie zdał testu z fizyki.
Fiza była dla niego najcięższym przedmiotem. Jego siostra często towarzyszyła mu podczas nauki i tłumaczyła materiał, który ona miała mieć dopiero za 3 lata.
Nie zdał tego sprawdzianu i czekał go typowy festiwal spierdolenia jak mówiła jego siostra.
Alexander w łucznictwie miał wiele sukcesów. Złoto zdobywał niemal na każdych zawodach i turniejach. Tylko wtedy tolerował bycie w centrum uwagi, bo tylko wtedy był z siebie dumny.
Wracając do niezdanego sprawdzianu.
Festiwal zaczął się pod koniec kolacji. Rodzice uznali, że to przez łuk i nieodpowiedzialność ich syna. Za karę zabronili mu chodzić na treningi i na jego oczach wyrzucili jego sprzęt.
CZYTASZ
Edom [MALEC]
FanfictionŻycie Aleca jest piekielnie trudne i smutne. Chłopak nie chce się stawiać rodzicom, ale pewnego dnia nie wytrzymuje i ujawnia sekret o sobie pewien sekret i buntuje. Po tym czynie chłopak poczuł, że to początek jego drogi do wyjścia z Edomu. Czy prz...