[11XII ŚRODA]

69 13 26
                                    

Tego dnia nie było już wspólnego śniadania ani wygórowanych oczekiwań. Całkowicie na ziemię Yimei została sprowadzona dopiero po powrocie z kina, kiedy po raz pierwszy od dawna zobaczyła pijanego ojca. A później czekała do późna na powrót jeszcze bardziej pijanej matki. Yizhuo, która znowu nie mogła zasnąć tej nocy, usłyszała jak koło północy, starsza ostatecznie kładzie się do łóżka.

Po paru godzinach snu, nastolatka może nie wyglądała najlepiej, ale czy kiedykolwiek wyglądała dobrze? Chwyciła w biegu śniadanie i żegnając się z na wpół przytomną siostrą, która dopiero co zwlekła się z łóżka, wybiegła do szkoły.

Zastanawiała się, jak uzupełni lekcje z poprzedniego dnia, w końcu raczej nikt by jej nie pożyczył swoich notatek. Gdyby tylko znała realizowane poprzedniego dnia tematy, mogłaby odkupić je od starszych uczniów... Yimei dała jej trochę pieniędzy, żeby mogła kupić sobie śniadanie w sklepiku szkolnym, ale młodsza nie chciała brać wszystkiego, bojąc się, że Sun Woon jej to odbierze.

— Patrzcie — rozległ się kpiący głos Jung, gdy tylko Ning przekroczyła próg klasy — Ning Yizhuo raczyła się pojawić w szkole.

Powoli wstała ze swojego miejsca, podczas gdy Ning stała skulona w przejściu. Sun podeszła do niej i wyciągnęła z klasy.

Zatrzymała się, dopiero kiedy przeszły cały korytarz. Popchnęła przestraszoną dziewczynę na ścianę.

— Słońce, mogłabyś z łaski swojej więcej nie wagarować? Chciałam przeczytać książkę, ale ciebie nie było — zrobiła smutną minę i przejechała palcami po jej policzku.

— Mogłaś sama ją wypożyczyć — wyrwało się Yizhuo. To był jeden z nielicznych momentów, w której postawiła się Sun. Od jakiegoś czasu, była przez nią zmuszana do wypożyczania książek, które potem Jung niszczyła. Oczywiście, cała wina spadała na Yizhuo, która wypożyczyła książkę. Bibliotekarka zawsze krzywiła się na jej widok, a nastolatka miała już u niej niezły dług za zniszczoną własność i dziwiła się czemu jeszcze jej za to nie wyrzucono.

— Po co, skoro wiem, że z radością to dla mnie zrobisz? — udała, że nie dotarły do niej słowa Chinki, ale uderzyła kilka razy dłonią w policzek dziewczyny. Nie za mocno, nie chciała zostawić śladów, ale też nie za lekko, by na pewno to poczuła. Takie zachowanie dawało jej władzę, utwierdzało w przekonaniu, że jest kimś lepszym niż biedna, mała przybłęda z patologicznej rodziny.

Przez całą lekcję Sun świdrowała Ning spojrzeniem, więc Chinka poddała się i gdy tylko zadzwonił dzwonek, ogłaszający przerwę, wyszła z klasy. Przeszła przez cały korytarz, aż do schodów po drugiej stornie szkoły, a później nimi w górę na drugie piętro.

Znalazła się w bibliotece. Spojrzała na regały, uginające się pod ciężarem książek. Nigdy nie przepadała za takimi miejscami. Książki równały się wiedzy, a ona dobrze wiedziała, że nie jest najmądrzejsza. To ją zwyczajnie jeszcze bardziej dołowało.

Bibliotekarka podniosła wzrok znad czytanej powieści w lepiła swoje małe, uważne oczka w postać Yizhuo. Kobieta była po czterdziestce, miała krótkie do ramion, brązowe włosy z siwymi pasemkami. Jej koścista sylwetka przerażała wrażliwszych uczniów, a wzrok potrafił zabić, o ile coś stało się jej ukochanym książkom. Biorąc pod uwagę fakt, że nigdy nie wracały one w całości od nastolatki, można było powiedzieć, że nienawidziła jej.

Ale tak nie było. Bibliotekarka miała dużo czasu, aż za dużo. Biblioteka pełna powieści na nic zdawała się uczniom goniącym za wiedzą i jak najlepszymi ocenami, więc kobieta nie miała dużo pracy. Zamiast tego obserwowała. Co jakiś czas wybierała się na przechadzkę po szkole, by rozprostować swoje, jak to miała w zwyczaju powtarzać, stare kości. Wiedziała, co dzieje się w szkole lepiej niż jakikolwiek inny nauczyciel.

— Dzień dobry — wymamrotała Chinka, kłaniając się — P-przyszłam wypożyczyć książkę.

— Nie zapłaciłaś za zniszczenie poprzednich. — Bibliotekarka zmierzyła ją wzrokiem od góry do dołu, przez co dziewczynę przeszedł dreszcz. Kobieta westchnęła, podejrzewała co się dzieje z małą Chinką, ale dopóki sama nie poprosi o pomoc... — Dobrze, wypożyczę ci je, ale kiedyś będziesz musiała zapłacić. Mogę ci pomóc...

— Nie, nie, zrobię to teraz — wykrzyknęła, ignorując ostatnie zdanie kobiety. Ponieważ miała pieniądze, nie zamierzała zwlekać. Podała bibliotekarce banknoty, żegnając się w myślach z ciepłym posiłkiem, a później poprosiła o najcieńszą książkę, jaka była w bibliotece. Kobieta zmarszczyła brwi, ale przyniosła cienką książeczkę zatytułowaną „Mały Książę". Ning spojrzała na okładkę z małym blondynkiem w zielonym ubranku. Przypomniała sobie jedyną wycieczkę, na jakiej była. Jej klasa pojechała do Busan, gdzie znajdowała się rzeźba chłopca. Książki jednak nigdy nie przeczytała.

Podziękowała i wyszła z biblioteki. Przycisnęła książkę do klatki piersiowej i wróciła do klasy. Sun siedziała w swojej ławce, otoczona dwoma przyjaciółkami. Cała trójka śmiała się w najlepsze. Kiedyś Ning marzyła o przyjaciółce, ale teraz miała wrażenie, że wszystkie dziewczyny albo są podłe, albo zbyt zajęte sobą, żeby w ogóle zwrócić na nią uwagę, a co dopiero zamienić słowo lub dwa. Zdała sobie sprawę, że nawet nie zna imion większości dziewczyn. Na lekcjach starała się uciec myślami od wszystkiego co ją otacza, a na przerwach nikt nie chciał z nią rozmawiać.

— Proszę — szepnęła, podając Jung książkę. Ta powoli odwróciła głowę, posyłając jej miażdżące spojrzenie, jakby była zła, że przerwano jej rozmowę. Yizhuo zapadła się w sobie, a Koreanka przeniosła wzrok na książkę.

— Co to ma być, Ning? Książka dla dzieci? — prychnęła — Wiesz, co? Zatrzymaj ją sobie.

— A-ale...

— Cicho. Jesteśmy głodne, kup nam coś w sklepiku — zażądała, odwracając się plecami i zaczęła rozmawiać z przyjaciółkami o egzaminach na uniwersytet seulski.

— Ale ja nie mam pieniędzy — przerwała im Yizhuo, a kiedy Jung ponownie się odwróciła, dodała — wszystko wydałam na zapłacenie za książki, które... zniszczyłaś.

— Ja zniszczyłam? — dziewczyna uniosła zdziwiona brwi i wstała z miejsca — Przecież ty je wypożyczyłaś — uśmiechnęła się słodko. — Pożyczę ci pieniądze, ale masz mi je jutro zwrócić, bo inaczej powiem wszystkim, jaką jesteś paskudną złodziejką — wyszeptała do ucha Chince. Z kieszeni mundurka wyjęła kilka banknotów i je jej wręczyła. — Zmykaj.

Ze łzami w oczach, Yizhuo skierowała się do drzwi i już miała wychodzić, gdy usłyszała za sobą głos nauczyciela.

— Ning Yizhuo, gdzie ty idziesz? Za chwilę dzwonek, wracaj na miejsce.

Dopiero po skończonej lekcji, Ning szybko wstała z miejsca i nie chcąc narażać się na gniew Sun Woon, wybiegła z Sali, kierując się do szkolnego sklepiku, gdzie wydała wszystkie pieniądze na przekąski. Nie miała torebki, więc wszystko niosła w rękach i przy każdych drzwiach musiała czekać, aż ktoś ją wpuści. Kiedy wróciła do klasy, kątem oka zauważyła, że z jej ławką jest coś nie tak. Na blacie stolika leżały śmieci, a plecak był czymś zalany. Ze zdziwienia wypuściła trzymane w rękach jedzenie. Usłyszała za sobą śmiech Sun i jej przyjaciółek.

Wtedy coś w niej pękło. Łzy napłynęły jej do oczu, zaczęła się cała trząść i miała problem ze złapaniem głębszego oddechu. Zrobiła kilka kroków, chwyciła ociekający sokiem jabłkowym plecak i zupełnie zapominając o zeszytach, które zostawiła pod warstwą śmieci, wybiegła ponownie z klasy. Na korytarzu wpadła na Ryu Ga Rim, ale nie przejęła się, gdy nauczycielka tymczasowa krzyknęła za nią. Wybiegła poza teren szkoły, ale dalej biegła przed siebie. Jej oddech przyspieszył, czuła zawroty głowy, łzy spływały po policzkach. W pewnym momencie ze zdziwieniem stwierdziła, że jest w pobliżu uniwersytetu, w którym studiował Im Oh.

— Yizhuo? — podskoczyła, gdy usłyszała za sobą znajomy głos. Park podszedł do niej i położył swoje ręce na jej ramionach — Co się stało? Czemu nie jesteś w szkole?

BLACK MAMBA [AESPA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz