[5XII CZWARTEK]

123 17 21
                                    

Aeri krzątała się po kuchni, przygotowując dla siebie śniadanie. W tle słuchała wywiadu z Pyun Hye Young, młodą pisarką. Prawdę powiedziawszy, dziewczyna nie czytała ani jednej jej książki, ale jej to nie przeszkadzało. Lubiła słuchać innych ludzi.

Podskoczyła na dźwięk dzwonka w telefonie, a nóż, którym kroiła chleb na kanapki, prawie skaleczył jej palec. Przeklęła pod nosem i poszła odebrać telefon. Prychnęła na widok imienia, które przeczytała na wyświetlaczu komórki.

— Akihiko, przypomniałeś sobie o moim istnieniu? — Powiedziała, czując przyjemne uczucie w sercu. W Seulu była zaledwie kilka dni, ale zdążyła się stęsknić za brzmieniem ojczystej mowy. Kto by się spodziewał, że akurat tego aspektu życia będzie jej brakować, skoro była poliglotką.

— Daj spokój, wyjechałaś pięć dni temu. — Chłopak po drugiej stronie słuchawki prychnął — Już się stęskniłaś? Nawet nie waż się tu wracać!

— Czemu? — Spojrzała na zegarek. Zostało jej tylko kilka minut na zjedzenie śniadania, bo inaczej mogłaby spóźnić się do pracy już pierwszego dnia. Dlaczego Akihiko musiał zadzwonić akurat tego dnia? Oczywiście, cieszyła się z tego, ale chłopak nigdy nie miał wyczucia czasu. Wróciła do kuchni, włożyła telefon między ucho i ramię, które skierowała ku górze i znów zaczęła kroić pieczywo.

— Nie spodoba ci się to, ale razem z chłopakami założyliśmy się, że szybko wrócisz.

„Typowe" przewróciła oczami dziewczyna. Nie dziwiło jej to.

— Mój ociec też brał w tym udział?

— To był jego pomysł. — Była pewna, że Akihiko po drugiej stronie uśmiechnął się głupio. Nie chciała tego przyznać, ale tęskniła za jego uśmieszkiem, choć zwykle ją irytował.

— Czemu dzwonisz? — Zmieniła temat.

— Mama kazała zapytać co u ciebie. — Jego szczerość była wprost powalająca. — Tylko się sprężaj, rozmowy zagraniczne są drogie.

— To po co dzwonisz? Mogłeś równie dobrze skłamać — wzięła gryza kanapki, którą skończyła przygotowywać.

— Że też mi to do głowy nie wpadło. — Stwierdził i się rozłączył. Dziewczyna spojrzała na telefon z niedowierzaniem, a później się roześmiała.

Akihiko od zawsze był taki. Dziewczyna wielokrotnie zastanawiała się, jak mogłaby określić ich relację. Wiedziała na pewno, że była dziwna. Większość czasu sobie dogryzali i kłócili o byle pierdoły, ale zawsze mogli też na sobie polegać. Właściwie nigdy nie poruszyli tego tematu i nie określili kim dla siebie są. Byli po prostu Akihiko i Aeri, dwójka łamiących serc nastolatków. Chłopak był bardzo przystojny i równie kochliwy jak Aeri, jednak on nigdy nie znalazł stałej miłości. Nigdy nie przeżył tego, co ona. I miała nadzieję, że nie przeżyje.

Obracali się w innym towarzystwie. Wiedziała, że gdyby tylko chciała, mogliby się przyjaźnić, ale byłoby to dla niej zbyt dziwne. Być może przywykła do tego, że jest sama. On też nigdy nie zrobił niczego, by rozbudować ich relację. Nie czuł takiej potrzeby. Stare baby o nim nie plotkowały. Wręcz przeciwnie, lubiły go. Akihiko wiedział jak kogoś oczarować.

„Oh, braciszku" zaśmiała się w myślach. „Kiedy ty dorośniesz?"

Ich rodzice poznali się, gdy Aeri i Akihiko byli dziećmi. Ojciec chłopaka zostawił ich, gdy dowiedział się o ciąży jego matki, a mama Aeri zginęła w wypadku samochodowym, gdy dziewczynka miała dwa lata. Na początku żadne z nich nie cieszyło się z nowego rodzeństwa i cały czas ze sobą walczyli, ale na wieść o kolejnym członku rodziny, wszystko się zmieniło. Zawarli milczącą umowę, o tym, że będą opiekować się młodszą siostrą. Z czasem się polubili, choć żadne nigdy tego nie przyznało. Połączyła ich miłość do Akkiko.

Chwyciła torebkę i wyszła z mieszkania. Zamykając drzwi, przypomniała sobie, że miała porozmawiać z Jae Joonem, ale nie miała na to czasu. Poprzedniego dnia była zbyt zaaferowana rodziną Kim Mi Jeong, a później pracą i o tym zapomniała. Spieszyła się i nie była pewna czy jest w domu, więc obiecała sobie, że wieczorem do niego pójdzie.

Weszła do restauracji. Wnętrze było przestronne i ciepło urządzone, ale podobnie jak dom Kim Tae Su, trochę ją przytłoczyło. Rozejrzała się niepewnie, szukając wzrokiem kogoś, kto mógłby powiedzieć jej co ma robić. Poprzedniego dnia podczas rozmowy z ojcem Mi Jeong, dowiedziała się jedynie, gdzie znajduje się restauracja. Wszystko inne miał jej ktoś wyjaśnić, gdyż najwyraźniej mężczyzna nie miał na to czasu. I tak dziwił ją fakt, że on sam się nią zajął, była pewna, że w tak dużej firmie są osoby za to odpowiedzialne.

— Przepraszam, ale jest jeszcze zamknięte. — Obróciła się, słysząc głos za swoimi plecami. Ujrzała średniego wzrostu chłopaka. Był ubrany w czarny uniform i przyjaźnie się uśmiechał.

— Miałam tu pracować. — Wyjaśniła odrobinę zmieszana. Zmarszczył brwi — Jestem Uchinaga Aeri. — Przedstawiła się.

— Racja, menedżerka mówiła, że ktoś dziś przyjdzie. — Pokiwał głową. Zmierzył dziewczynę wzrokiem, zastanawiając się, jak tu się dostała. Nie wydała mu się nikim szczególnym. Aby dostać pracę w restauracji Kim Tae Su, trzeba było mieć doświadczenie, reputację lub znajomości. On sam dostał się tu dzięki swojemu ojcu, który znał pana Kima z balów charytatywnych. Wiedział, że miał duże szczęście i choć praca kelnera nie była szczytem jego marzeń, dzięki niej miał czas na rozwijanie swojej pasji, jaką było malarstwo. No i była dobrze płatna. Co oczywiście też miała swoją cenę. Jedno spóźnienie czy skarga klienta wystarczyły, by ktoś stracił posadę, a dodatkowo musiał wypłacić Tae Su odszkodowanie. I to całkiem spore. Zastanawiał go ten punkt umowy o pracę, gdy ją podpisywał, ale doszedł do wniosku, że ktoś taki jak Tae Su nie mógł pozwolić sobie na jakąkolwiek rysę na swojej reputacji. — Nazywam się Lee Hyeop. Menedżerka powiedziała, żebym cię do niej zaprowadził, gdy już przyjdziesz.

Ruszyli przez pomieszczenie i weszli do kuchni, która była równie ogromna, jak część dla gości, czysta i lśniąca. Jednak nikogo w nie niej było, ponieważ było jeszcze za wcześnie. Przeszli przez jedne z drzwi i wyszli na wąski w porównaniu z resztą pomieszczeń korytarz ze schodami. Zaczęli się po nich wspinać i wyszli pierwszymi z drzwi, jakie napotkali. Ponownie znaleźli się na korytarzu, który tym razem należał do znajdującego się nad restauracją hotelu z salami bankietowymi. Przynajmniej tak jej powiedział Lee Hyeop. W końcu stanęli przed jednymi z drzwi. Chłopak zapukał, a gdy ze środka dobiegło ich ciche „wejść", pchnął drzwi i zaleźli się w środku.

Pomieszczenie było urządzone całkiem inaczej niż reszta miejsc, w których była. Ściany pomalowano na ciemny brąz, meble były wykonane z ciemnego drewna, a okna przysłaniały ciężkie, czerwone zasłony. Znajdował się tam też ciemny stolik, ustawione równolegle do niego kanapy i fotel stojący naprzeciw wejścia. Głównym punktem gabinetu było wielkie biurko z ciemnego drewna, nad którym pochylała się drobna postać. Nawet na nich nie spojrzała, pochłonięta lekturą dokumentów, walających się na blacie. Hyeop pchnął ją lekko do przodu, a sam wyszedł, zostawiając ją sama. Obejrzała się za nim, jednak on zdążył zamknąć już drzwi.

— Ja naprawdę nie gryzę.

Aż podskoczyła na dźwięk głosu, który okazał się miły. Dziewczyna spodziewała się raczej kogoś pokroju Kim Tae Su, sądząc po aurze, która była wyczuwalna w pomieszczeniu. Kobieta spojrzała znad dokumentów na wystraszoną dziewczynę i przewróciła oczami. Wstała od biurka, obeszła je i usiadła na fotelu. Gestem ręki zachęciła dziewczynę do podejścia.

Gdy Uchinaga usiadła na jednej z kanap, zauważyła, że w gruncie rzeczy kobieta sprawia o wiele lepsze wrażenie, niż Kim Tae Su. Pomimo surowego wyglądu miała w sobie coś zachęcającego. Siwe włosy upięła w dodający jej powagi kok, a ubrana była w niebieską spódnicę, która sięgała jej do połowy łydek i koszulę.

— Jestem Kim Tae Ra. — Przedstawiła się, podając jej rękę. Później chwyciła stojącą przed nią filiżankę i upiła z niej łyk, a ponieważ i na Aeri czekała filiżankę, ta również tak zrobiła. Herbata była gorzka, ale dobra. Smakowała wiśniami. — Panienko Aeri, co w panience jest, że mój nieznośny brat przyjął ją tak od razu?

A więc Kim Tae Su i Kim Tae Ra byli rodzeństwem. Cóż, Aeri nie zdziwiła się tym zbytnio. Oboje mieli podobny sposób mówienia i roztaczali wokół siebie podobną aurę. Dziewczyna pokrótce streściła historię poznania Kim Mi Jeong. Gdy tylko Tae Ra usłyszała imię bratanicy, skrzywiła się.

— Nieznośne dziecko. — Mruknęła z dezaprobatą, kręcą lekko głową. Uchinaga powstrzymała się od komentarza, nie chcąc narażać się nowej przełożonej. Pani Kim upiła łyk i wstała z miejsca, podeszła do biurka, a po chwili podała dziewczynie plik kartek i umowę. — Możesz zaczynać od dziś, ale podpisz najpierw umowę. Chętnie bym cię z nią zapoznała, ale nie mam tyle czasu ile mój braciszek. Przeczytaj ją i podpisz, a później leć do roboty. Lee Hyeop ci wszystko pokaże.

Odeszła, a Aeri zaczęła czytać umowę. Miała ona mnóstwo typowych punktów, które na przykład odnosiły się do jej wynagrodzenia, dni wolnych czy przepisowego stroju, ale poza tym również punkty, które mówiły, że za skargę klienta może zapłacić wyjątkowo wysoką cenę, co wydawało jej się trochę brutalne. Przez chwilę miała zrezygnować, ale potem przypomniała jej się wysokość wynagrodzenia, które miała otrzymać za pracę, więc ostatecznie podpisała umowę.

BLACK MAMBA [AESPA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz