30 listopada
Zerwała kartkę z takim właśnie napisem z kalendarza i tylko westchnęła cicho. Zaczął się grudzień - miesiąc wydatków, prezentów, ozdób i Bóg raczy wiedzieć czego jeszcze, a przecież nie miała pieniędzy. Pomimo ciężkiej pracy w jedynym miejscu, gdzie udało jej się ją znaleźć, czyli kawiarni Center of the universe, nie zarabiała tyle ile by oczekiwała. W dodatku szczerze tego nienawidziła. I tu nawet nie chodziło o wrednego szefa, czy nieprofesjonalnych współpracowników. Chodziło o to, że wiedziała, iż się tam marnuje. Zawsze chciała rysować komiksy, jednak przez pracę nie miała na to czasu, a zwolnić się przecież nie mogła, bo ktoś musiał utrzymać ją i jej siostrę.
Na myśl o siostrze, pokręciła lekko głową. Yoo Ji Min od zawsze kochała starszą i zrobiłaby dla niej wszystko, nawet jeśli dziewczyna nie do końca to odwzajemniała. Ji Ran po prostu realizowała marzenia za nie obie. Choć trzeba przyznać, że Ji Min nie do końca marzyła akurat o zostaniu znaną blogerką modową i otwarciu własnego sklepu z odzieżą.
Odkąd 3 lata temu zginęli ich rodzice, to na Ji Ran spadł obowiązek utrzymywania ich. I przez pierwszy rok faktycznie to robiła. Jednak później coś się zmieniło. Pewnego dnia dziewczyna wróciła z pracy i oznajmiła, że już do niej nie wróci. Tego dnia kupiła też mnóstwo ubrań i oznajmiła, że chce zostać blogerką modową. Osiemnastoletnia wówczas Ji Min musiała zacząć pracować, przez co nie udało jej się napisać egzaminów końcowych na zadowalającym poziomie. Wtedy nie sądziła, że przyniesie to jakiekolwiek większe skutki, ale teraz wiedziała już, że brak dobrze napisanych egzaminów końcowych uniemożliwiał jej znalezienie dobrze płatnej pracy.
Włączyła radio, a kuchnię wypełnił dźwięk Jingle Bells. Choć nie przepadała za świątecznymi piosenkami, które już od jakiegoś czasu są stale puszczane w radiu, to bardziej przeszkadzała jej cisza. Zabrała się za przygotowywanie śniadania dla siebie i siostry. Do tostera włożyła dwie kromki chleba, a z lodówki wyjęła ser, pomidory i ogórki. Pomidory opłukała zimną wodą i pokroiła, a później zaczęła obierać ogórka. W międzyczasie wyjęła z tostera gotowe tosty i włożyła kolejne dwa. Ułożyła produkty na pieczywie i zalała ciepłym mlekiem kakao. Takie śniadanie lubiła Ji Ran. Młodsza wolała raczej tradycyjne koreańskie potrawy, ale nie miała czasu na ich przygotowanie. A nawet jeśli by miała, musiałaby robić dwa śniadania, ponieważ jej siostra nie tknęłaby niczego, co nie jest tostami, a to mijało się z celem.
— Ji Ran! — krzyknęła, mając nadzieję, że jej siostra zwlekła się już z łóżka. Gdy jednak opowiedziała jej cisza, zaczęła kierować się w stronę pokoju starszej dziewczyny. — Unnie?* — zawołała ponownie, jednak znów nie doczekała się odpowiedzi.
Drzwi do pokoju były lekko uchylone. Ji Min pchnęła je i weszła do środka.
Pokój był ciemny, a każdym kącie wisiały jakieś ubrania. Okna zasłaniały czarne zasłonki, na środku leżał biały, włochaty dywan. Łóżko było zawalone stertą ubrać i poza wielką białą szafą w pokoju znajdowało się jeszcze tylko biurko, na którym stały dwa monitory.
Dziewczyna podeszła do biurka i ujrzała, śpiącą na nim, siostrę. Ji Ran miała potargane włosy, a z jej ust płynęła strużka śliny. Głowę ułożyła na rękach w jedynym wolnym miejscu. Resztę blatu zajmowały pudełka po ramen, kubki i talerze. Potrząsnęła lekko dziewczyną.
— Ji Ran unnie, obudź się — powiedziała. — Zrobiłam ci śniadanie.
— Później zjem — wymruczała zaspana dziewczyna. — Idź już, przeszkadzasz mi.
Ji Ran obróciła głowę, tak by młodsza nie widziała jej twarzy i dalej spała. Ji Min zastanawiała się, czy ją budzić i kazać zejść na śniadanie, czy sobie darować. Wiedziała, że siostra zwykle nie je przygotowanych przez nią rzeczy, bo zwyczajnie nie chce jej się po nie iść. Dopiero gdy jedzenie zostanie dostarczone do jej pokoju, zwraca na nie uwagę.
CZYTASZ
BLACK MAMBA [AESPA]
Fanficone day in December was enough to change our lives Życie jest pełne nieprzewidzianych zdarzeń i nigdy nie wiadomo kto okaże się przyjacielem, a kto wrogiem. Możemy nawet nie zdawać sobie sprawy, jak blisko nas jest ktoś, kto odmieni nasze życie. Poś...