Rozdział 2

557 29 6
                                    

Młody elf zgodził się wpuścić Lottie do Leśnego Królestwa. Właśnie przekraczali bramę. Dziewczynie ciężko było na sercu ze świadomością, że mrok tak bardzo zapanował w lesie.
Tak, chłopak pozwolił jej przyjść przed oblicze króla, tyle że postanowił - jak to powiedział - na wszelki wypadek, związać jej ręce.

Zamek dalej był majestatyczny i dostojny. Niby w Królestwie nic się nie zmieniło z pozoru. Jednak tu było jeszcze więcej mroku niż w lesie. Mieszkańcy tego tak bardzo nie odczuwali, ale nasza w tej chwili brunetka z blond pasemkiem to czuła i widziała.

Po chwili z sali tronowej wyszedł elf, z którego beztrosko irytowała w lesie.

- Tauriel możesz wrócić do swoich zajęć. Mój ojciec chce z nią rozmawiać. - powiedział i rudowłosą kobieta, na oko w wieku księcia, odeszła do swoich zadań. Blondyn natomiast popchnął Lottie w stronę sali tronowej.

Kiedy weszli do pomieszczenia zamknęły się za nimi drzwi. Dziewczyna z ciężkim sercem spojrzała na niegdyś pełnego miłości i ciepła, teraz chłodnego i obojętnego na wszystko ukochanego. Pochyliła się, kiedy stanęli. Młodszy elf odsunął się od niej o kilka kroków. Thranduil spojrzał na nią. Jego oczy nadal miały tą samą barwę, ale teraz nie wyrażały nic poza obojętnością.

- Kim jesteś, jeśli można wiedzieć? - Lottie przekręciła oczami. Legolas widząc to chciał coś powiedzieć, ale ona go wyprzedziła.

- Nie no, bez jaj. Kolejny. Czy wy nie nauczycie się zadawać poprawnych pytań, żeby wywnioskować kim ktoś jest. Nie lubię się powtarzać. Ale zrobię wyjątek. Lepiej zapytać... - tutaj jej przerwał zirytowany ton.

- Kobieto! Zacznij normalnie gadać! Do króla mówisz, a nie koleżanki! Irytujesz mnie coraz bardziej! - ona tylko zachichotała niesłyszalnie.

- Bardzo mi przykro iż ty drogi Legolasie tak mnie postrzegasz. Jako irytującą, beztroską wariatkę. To wnioskuję z twojej wypowiedzi. Ale... - kątem oka obserwowała twarz Thranduila. W jego oczach przez moment gościło rozbawienie. Jej kąciki ust lekko się podniosły. - Ale bardzo by mi było miło gdyby mi się w środek zdania nie wcinało. Wracając do waszej wysokości pytania. Lepiej zapytać kim nie jestem.

Legolas westchnął zirytowany, a królowi niezauważalne drgnął kącik ust. Ponoć od lat nikt nie wywołał u niego uśmiechu, a tym bardziej śmiechu.

- Eh... Naprawdę zastanawiam się czy na pewno nie jesteś Mithrandirem. Więc kim nie jesteś?

- Szybko się król Thranduil uczy. Dobre pytanie król zadał. Więc... Na pewno nie jestem wrogiem waszym, ani krasnalem. A co do pierwszego pytania... Legolas podał odpowiedź jestem kobietą i pewnie już Panie wiesz, że Elfką. - Lottie uśmiechnęła się pod nosem, a na twarzy Thranduila można zauważyć rozbawienie, które mężczyzna próbował nieudolnie ukryć.

- Powiedz mi, jak się nazywasz? - Lottie przęłknęła ślinę. Musiała podać jakąś odpowiedź. Szybko stłumiła zdenerwowanie i mówiła dalej beztrosko.

- Och! Bo widzi król... Mówi się, że nie chodzi się po to w kapturze żeby poznali twoją osobowość. Ale niech będzie, dla ciebie zrobię wyjątek. Więc moim imieniem jest - szybko wymyśliła jakieś imię, a kaptur z jej głowy gładko się zsunął. - moim imieniem jest Raven.

- A więc Raven, co sprowadza cię do mojego królestwa? - oczywiście tylko ten oficjalny ton.

- A więc władco tego tutaj miejsca. Jestem tu po pierwsze po to, aby potwierdzić czy pogłoski o organizowanym balu to prawda? A po drugie mam coś do przekazania od pańskiego przyjaciela Elronda. - i tu zachichotała w myślach o tym jak łatwo Elrond dał się upić.

- Dobrze. No to te plotki mogę potwierdzić. Dziś odbędzie się tutaj bal. A teraz czym jest to coś do przekazania?

- To jest list, ale nie mam jak go podać, bo, ponieważ, iż, aczkolwiek ktoś postanowił związać mi ręce. - Legolas przewrócił oczami, a Thranduil nakazał rozwiązać jej nadgarstki. Kopia ojca wykonała dość mozolnie polecenie. Sięgnęła do kieszeni mojego płaszcza i wyjęła żółtawą kopertę z pieczęcią Imladris. Podając ją mężczyźnie ich dłonie się o siebie otarły. Oboje niezauważalne zadrżeli pod wpływem dotyku drugiego. Zmarszczyli brwi. Szybko zabrali ręce. Władca Mrocznej Puszczy zaczął czytać list od przyjaciela.

𝐔𝐌𝐘𝐒𝐋 𝐙𝐀𝐏𝐎𝐌𝐍𝐈𝐀𝐋, 𝐀𝐋𝐄 𝐍𝐈𝐄 𝐒𝐄𝐑𝐂𝐄 â€Ē ð“ðĄðŦ𝐚𝐧𝐝ðŪðĒðĨOpowieści tętniące Åžyciem. Odkryj je teraz