Rozdział 8

447 27 3
                                    

Obudziła się w mieszkaniu Barda. Leżała na kanapie. Niedaleko niej siedział Bain. Na nieszczęście, Lottie wszystko z wczorajszej nocy pamiętała dokładnie.
Czasem zastanawiała się, czemu elfy tak ciężko zapominają.

Kiedy zorientowała się, że jest zakochana w Thranduilu, wiedziała, że będzie on jej szczęściem, a także przekleństwem. Jej serce zostało już na zawsze przy nim i nie potrafi pokochać w ten sposób kogoś innego.

Blondynka miała wielką ochotę się rozpłakać. Była w rozsypce. Jej przyjaciel, krasnolud, którego traktowała jak brata zakochał się w niej. Ona kocha elfa, który zapomniał jak się okazuje uczucia. Wczoraj całowała się z Thorinem, ale marzyła, żeby na jego miejscu był Thranduil.

Czuła obrzydzenie do samej siebie. Całowała się z przyjacielem. Poza tym to było dla niej jak zdrada. Miała wrażenie, że tym niewinnym pocałunkiem zdradziła właściciela swojego serca.

Potrząsnęła głową, żeby odpędzić pędzącą wichurę myśli i wspomnień. Usłyszała otwieranie drzwi. Razem z chłopcem spojrzała w tamtym kierunku.

Szybko się podniosła. Pomogła Bardowi i Balinowi położyć Kiliego na stole. Brązowowłosy mężczyzna patrzył na nią z troską. Czasem zdawało jej się, że mimo iż jest starsza, on traktuje ją jak dziecko.

- Popłynęli. Dobrze się czujesz? Wiesz wczoraj chyba musiałaś... Dobrze nie będę pytać o wczoraj - wymowny wzrok zielonookiej zniechęcił go do kontynuowania tematu.

- Ale mieli przecież, chyba na Gandalfa czekać, nie? Balin? Fili? - była zbita z tropu. Nie rozumiała ich postępowania. Martwiła się, co nimi kieruje. - To już nie jest tylko chęć odzyskania domu, prawda?

W odpowiedzi dostała tylko ciężkie westchnięcie Balina. Reszta, albo tego nie usłyszała, albo to zignorowała. Lottie nawiedził jeszcze większy niepokój. Miała nadzieję, że Dębowa Tarcza uniknie smoczej choroby.

🥀🥀🥀

Z Kilim było coraz gorzej. Wiedziała, że tu potrzebne jest Królewskie ziele. Tylko skąd je wziąć? Martwiła się o to, co ma się za chwilę wydarzyć.

Zamknęła oczy ze zdenerwowania. Chciała być przy nich, przypilnować, żeby wyszli z tego cało. Wiedziała jednak, że i tak czy siak nie mogłaby iść dalej. Od dawna elfy nie miały wstępu do Ereboru, a już szczególnie te, które wychowały się w Leśnym Królestwie.

Westchnięcie opuściło jej usta. Podeszła do stołu, na którym leżał jej przyjaciel. Ból wykrzywił twarz Kiliego w cierpiętniczy grymas. Łza spłynęła po policzku Lottie. Nie umiała patrzeć na męczarnie swojego przyjaciela.

Nagle rozległ się huk. Zaraz potem, paczka orków wpadła do domu, w którym się znajdowali. Sięgnęła ręką po swój miecz. Czyli jednak nie będą bezczynnie siedzieć i czekać na śmierć Kiliego. Będą czekać też na własną. Tej elfki jednak łatwo nie pokonają. Żeby ją zabić musiałaby sama na to pozwolić, np. od jej decyzji musiałoby zależeć życie jej lub jakiejś ważnej dla niej osoby.

Balin walił po tych szpetnych łbach patelnią, a Lottie smagała ostrzem. Walczyli dzielnie, ale wiedzieli, że sami sobie nie poradzą. Szczególnie, że broń mają bardzo ograniczoną.

🥀🥀🥀

Do pomieszczenia wpadło dwóch elfów. A raczej elf i elfka. Z ich pomocą pokonali tych co wleźli do środka.
Rudowłosa podeszła do stołu, na którym leżał krasnolud. W jej oku zakręciła się łezka, ale ona nie dała jej wypłynąć.

Wyciągnęła z torby Królewskie ziele i przyłożyła do rany bruneta. Wypowiadała elfie zaklęcia. Blond księżniczka, którą dziwi tańczący ojciec, wyszła polować na orków na mieście.

🥀🥀🥀

- Jesteś elfką, dlaczego mu nie pomogłaś i skłamałaś? Wiesz wtedy jak się przedstawiałaś. - na zdezorientowane spojrzenie Lottie, Tauriel przekręciła oczami. - Powiedziałaś, że nazywasz się Raven, a obie wiemy, że to nie prawda.

- Masz rację. Jestem Lottie. Ale ja nie mogłam podać mojego prawdziwego imienia.

- Dlaczego?

- W Leśnym Królestwie jest ktoś komu lata temu, zanim się pojawiłaś, oddałam serce.

- Ale ja nic nie rozumiem. Zazwyczaj marzy się o spotkaniu z ukochanym.

- Bo ja na niego nie zasługuję. Poza tym nawet jeśli coś kiedyś między nami było... On o mnie zapomniał. Ułożył sobie życie z kimś innym. Zresztą miałam już więcej nie wrócić do Leśnego Królestwa.

- Jeśli serce szczerze kochało to mimo, że umysł mógł zapomnieć nie rozpoznać, serce zabiło z sercem ukochanej jednym rytmem. Bo szczerej miłości elfie serce nigdy nie zapomni. Ma tylko jednego właściciela. - Tauriel mówiła to tak jakby sama tego doświadczyła.

- Tauriel ty jesteś zakochana. Słyszę to po twoim głosie. Kto? Legolas? - zaczęła wypytywać Lottie. Miała jednak dziwne wrażenie, że to nie o blondyna chodzi.

- Legolas? - ruda elfka pokręciła głową. - To tylko przyjaciel. Jednak moje serce bije jednym rytmem z sercem Kiliego...

Zielonooką kompletnie wmurowało. Tego się nie spodziewała. Lecz nie winiła jej za to. W końcu w niej zakochał się krasnolud, który zawsze będzie dla niej bratem. Uśmiechnęła się smutno do elfki.

𝐔𝐌𝐘𝐒𝐋 𝐙𝐀𝐏𝐎𝐌𝐍𝐈𝐀𝐋, 𝐀𝐋𝐄 𝐍𝐈𝐄 𝐒𝐄𝐑𝐂𝐄 â€Ē ð“ðĄðŦ𝐚𝐧𝐝ðŪðĒðĨOpowieści tętniące Åžyciem. Odkryj je teraz