Rozdział 5

478 28 7
                                    

Pędziła na swoim koniu. Wiatr rozwiewał jej włosy. Miała nadzieję, że kompania spotka Barda, bo jedynie jego będzie w stanie przekonać do przewiezienia ich przez jezioro. Potrząsnęła głową, a jej włosy wróciły do swojego naturalnego koloru, tak samo jak tęczówki.

Jechała wzdłuż rzeki, jednak ukryta przez cień lasu. Po drodze zamordowała kilkanaście orków. Musiała jak najszybciej znaleźć się przy kompanii i upewnić się, że smocza choroba jeszcze ich nie dorwała. Najbardziej martwiła się Thorinem i Kilim, którego trafiła strzała orka.

Niespodziewanie usłyszała głos, który znała bardzo dobrze. Uśmiechnęła się podstępnie.
- Czego tu szukacie? - to ewidentnie Bard. Chwilę potem usłyszała dźwięk naciąganej cięciwy.

Zeskoczyła z Ciernia i bezszelestnie pobiegła w kierunku głosów. Zobaczyła Kiliego siedzącego na trawie. Obok niego Bilba i Filiego. Niedaleko stała reszta kompanii. Do rannego celował z łuku brązowowłosy mężczyzna. Włosy do ramion, przenikliwe, piwne oczy. Wyprostowana sylwetka.

Uśmiech Lottie poszerzył się. Uwielbiała denerwować tego faceta. Zaszła go od tyłu i sama wycelowała strzałę w jego plecy.

- Radzę nie wypuszczać tej strzały do celu. - powiedziała. Zauważyła jak większość tam obecnych osób odetchnęła z ulgą widząc ratunek. - A poza tym. Ile razy mam cię uczyć człowieku zadawać poprawne pytania, na które prędzej otrzymasz odpowiedź.

- Lottie. - wywrócił oczami opuszczając broń. Odwrócił się przodem do elfki. Ta również zaprzestała celowania w przyjaciela. - Nic się nie zmieniłaś. Dalej jesteś piękną elfką i irytującą ponad miarę wariatką. - posłał jej złośliwy uśmiech, na co ta zachichotała.

🥀🥀🥀

Udało jej się namówić przyjaciela ( który swoją drogą zaczynał już mieć dość jej gadania o za i przeciw, czemu ma im pomóc) na drobną pomoc, ale najmniejszy błąd w tym planie może źle się skończyć.

Płynęła właśnie łodzią obok brązowookiego. Krasnoludy i hobbit byli ukryci w beczkach, którymi płynęli przez rzekę, uciekając z Mrocznej Puszczy.

Dla ulepszenia kamuflażu Bard wsypał do środka ryby. Nie przemyśleli jednak, że główny doradca władcy Esgaroth może nie chcieć tych ryb.

- Bard, z tego co mi wiadomo możesz przewozić puste beczki, ale nie z rybami. - wydał rozkaz wyrzucenia ryb spowrotem do wody. Kilku jego ludzi weszło na pokład i zaczęło wysypywać zawartość beczek. I wtedy olśniło blondynkę.

- Hej! Zaczekaj no. Nie możesz tak po prostu wyrzucić tych ryb! - może nie przekonała go zupełnie, ale wstrzymał wysypywanie łuskowatych zwierząt.

- Niby dlaczego? - nie dawał za wygraną. No cóż jak odzyskają Erebor, dziewczyna zajmie się nim osobiście.

- Dlatego, że jestem elfką, a te ryby zostały nakazane przywieźć tu Bardowi przez króla Thranduila. - odparła pewnie i spokojnie.

- Um... No to, skoro tak to wygląda to... Eh... Zostawić te ryby! - i już po chwili płynęli dalej do domu mężczyzny.

Przyjaciele jednak wiedzieli, że dom będzie obserwowany... Co nie oznaczało, że nic nie wymyślili.

Bard i Lottie spojrzeli po sobie, uśmiechając się chytrze. Może nie do końca Thorinowi i reszcie się to spodoba, ale przynajmniej plan był skuteczny.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝐔𝐌𝐘𝐒𝐋 𝐙𝐀𝐏𝐎𝐌𝐍𝐈𝐀𝐋, 𝐀𝐋𝐄 𝐍𝐈𝐄 𝐒𝐄𝐑𝐂𝐄 â€Ē ð“ðĄðŦ𝐚𝐧𝐝ðŪðĒðĨOpowieści tętniące Åžyciem. Odkryj je teraz