Rozdział 7

468 27 7
                                    

Długo tańczyła ze swoim przyjacielem, ale po jakimś czasie facet się zmęczył. Wtedy elfka została porwana na parkiet przez kogoś innego z Esgaroth.

Wirowała w swoim wygodnym, aczkolwiek niedopasowanym do sytuacji, stroju przez pół nocy. Kiedy się zmęczyła, odeszła na bok. Przysiadła się do kompanii, a przynajmniej tych, którzy nie wyciągali kobiet, ewentualnie kolumn do tańca ( cóż Nori chyba za bardzo się upił), albo nie spali.

Kili ciągle rozbawiał towarzystwo swoimi historyjkami i dziwacznymi tekstami. Jego brat wariował na parkiecie razem z Glóinem.

Jednak ciężka cisza ze strony Thorina, bardzo niepokoiła Lottie. Co jakiś czas zerkała na bruneta kątem oka, ale za każdym razem on był tak samo zamyślony.

Starała się to ignorować, lecz mężczyzna był dla niej bardzo ważny. Kompania stała się jej rodziną, a Thorin bratem. Martwiła się o niego i nie chciała, żeby dopadła go smocza choroba, czy cokolwiek mu się stało.

🥀🥀🥀

Lottie wybuchła głośnym śmiechem. Fili dołączył do towarzystwa. Chyba za bardzo się zmęczył tańcem z kobietami i Glóinem. Właśnie opowiedział historię, jak "przypadkiem" z bratem wysadził gabinet Balina.

Thorina wyrwał ten dźwięk z głębokiego zamyślenia. Jej śmiechu mógłby słuchać już zawsze. Przepadł. On to wiedział. Zakochał się w elfce. Ale to nie jest jakaś tam elfka. To śliczna, blondwłosa, mająca zielone oczy elfka. Zakochał się w swojej przyjaciółce - w Lottie.

Wiedział, że może nie przeżyć tego, co nieuchronnie się zbliża. Może zginąć w każdej chwili. Nie wiadomo, kto jest przeciw niemu, a kto z nim.

Zamknął oczy, ciężko wzdychając. Musiał jej to powiedzieć, bo później może nie zdążyć.

Dziewczyna kątem oka zauważyła, że Thorin wstaje. Kiwnął na nią głową, dając jej znak, żeby poszła za nim. Podniosła się z miejsca ruszając za brunetem.

Wyszli na balkonik. Widok, który przed nimi się rozkładał był śliczny. Kawałek jeziora, zniszczone Dale i Samotna Góra. Wszystko spowite mgłą i gasnącym półmrokiem.

Elfka usiadła na ławce pod ścianą. Thorin, natomiast mamrocząc pod nosem, chodził niespokojnie wzdłuż balkonu.

- Słuchaj Lottie... Ja muszę coś ci powiedzieć, ale nie wiem jak...

To trochę zbiło blondynkę z tropu. Nie sądziła, że ten facet może mieć problemy z dobraniem słów w jakiejkolwiek sytuacji.

- Bo ja... Wiesz, co ja... Ugh... Słuchaj ja teraz coś zrobię, ale proszę nie obraź się na mnie... - mówiąc to, wziął głęboki, drżący oddech. Odwrócił się do zdezorientowanej dziewczyny.

Lottie widziała jak zdenerwowany przyjaciel podchodzi do niej, najpierw powoli, potem coraz szybciej. Chciała się cofnąć, ale natrafiła plecami na ścianę. Bała się tego co on chce zrobić.

Przerażona zamknęła oczy. Nawet nie wiedziała kiedy jej usta zetknęły się z innymi. Thorin całował cudownie. Oddała nieśmiało pocałunek.

Z jednej strony czuła się cudownie. Z drugiej zaś okropnie. I właśnie ta druga strona zwyciężyła. Brunet może i całował dobrze, ale to było nieporównywalne z całowaniem Thranduila.

Po jej policzkach popłynęły łzy. Czuła, że zdradziła siebie. Że zdradziła własne serce. Że zdradziła Thranduila. Na jego wspomnienie przestała oddawać pocałunki.

Delikatnym ruchem odepchnęła od siebie przyjaciela. Dłonią wytarła łzy.

- Kocham cię. Jestem tego pewien. - wyszeptał ciemnowłosy. Jego brązowe oczy wpatrywały się w załzawione, zielone tęczówki. Elfka pokręciła głową, zaciskając usta w wąską kreskę. Z jej oka wypłynęła łezka. Mężczyzna chciał ją wytrzeć, lecz ona mu nie pozwoliła, zatrzymując jego rękę.

- Thorinie, ja kocham cię, ale jak brata. Elf zakochuje się raz na zawsze. Tylko jednej osobie oddaje swoje serce i nigdy go od tej osoby nie zabiera. Moje serce ma właściciela. Od wieków jest w Mrocznej Puszczy. - mówiła drżącym głosem. Brązowe oczy się zaszkliły, a Thorin miał wrażenie, że usłyszał tłukące się szkło. To było jego serce. Robiło się na maleńkie kawałeczki.

Brunet zniknął z pola widzenia dziewczynie, a wtedy ona już się nie wstrzymywała. Wybuchła płaczem. Jej szloch zagłuszała muzyka w sali balowej.

Czuła się okropnie. Poczuła, że zdradziła tym zbliżeniem, pocałunkiem wszystko co kocha. Chciała o tym zapomnieć, wrócić do ukochanego i swojego domu. Ale wiedziała, że to niemożliwe.

Nawet nie zauważyła, że łzy przestały spływać jej po policzkach. Została tylko ona, wspomnienia i szloch. Od tych emocji zrobiła się senna. Nie dziwne, więc, że zasnęła na tym balkonie.

𝐔𝐌𝐘𝐒𝐋 𝐙𝐀𝐏𝐎𝐌𝐍𝐈𝐀𝐋, 𝐀𝐋𝐄 𝐍𝐈𝐄 𝐒𝐄𝐑𝐂𝐄 â€Ē ð“ðĄðŦ𝐚𝐧𝐝ðŪðĒðĨOpowieści tętniące Åžyciem. Odkryj je teraz