Pov. Polska
Byliśmy już w połowie drogi do naszej ulubionej pizzerni. Węgry już zaczął mi marudzić, że umiera i musi szybko coś zjeść. Kazał mi nawet wziąć się na barana. Spojrzał na mnie tymi swoimi oczami szczeniaka więc nie mogłem odmówić.
Od razu gdy tylko usłyszał pozwolenie oczy zaświeciły mu się ze szczęścia i rzucił się na moje plecy. Bardzo lubi gdy go tak noszę. Nie wiem w sumie dlaczego. Mnie on nie nosi bo za każdym razem gdy próbuje upadamy razem na ziemie.
Szliśmy tak już jakiś czas. Węgry jest lekki więc nie zmęczyłem się jakoś bardzo. Wszyscy na ulicy dziwnie na nas patrzyli. Niektóry ze zmartwieniem, niektórzy ze zdziwieniem a jeszcze inni z oburzeniem. Ale mi to nie przeszkadzało. Węgrowi chyba też bo nic nie mówił. Może zasnął. Szczerze mówiąc nie zdziwiłbym się. Niech śpi. Najwyżej dostanie mniej pizzy
Idąc parkiem zauważyłem w oddali dwójkę naszych przyjaciół. W sumie dość dawno się nie widzieliśmy. Czasem spotykamy się wszyscy razem we czwórkę ale głównie spotykam się z Węgrami.
Postanowiłem, że podejdziemy do nich. Ale najpierw muszę sprawdzić czy mój przyjaciel naprawdę śpi
P – Węgry...hej, Węgry – powiedziałem spokojnym i lekko przyciszonym głosem
W – hmm? – mruknął ospale wtulony we mnie. W sumie całkiem...słodko.
P – wstawaj. Widzę Czechy i Słowacje. Pójdziemy do nich? – zapytałem na co on zrobił głęboki wdech i wydech
W – niech będzie. Mogą iść z nami na pizzę – powiedział i zszedł ze mnie przecierając oczy
P – naprawdę zasnąłeś? – zapytałem z uśmiechem a on spojrzał na mnie ziewając
W – ani na sekundę – powiedział wesoło a ja zaśmiałem się cicho
Szliśmy w stronę dwójki naszych przyjaciół. Słowacja zauważyła nas już z jakiejś odległości bo zaczęła wesoło do nas machać. Węgry również zaczął energicznie machać rękoma. Później odwrócił się w naszą stronę Czechy. Na początku wydawał się być wesoły jednak gdy złapał ze mną kontakt wzrokowy nagle zaczął wydawać się spięty, jakby o czymś sobie przypomniał.
Gdy tylko już dotarliśmy na odpowiednią odległość Słowacja od razu zamknęła nas w szczelnym uścisku, który oczywiście odwzajemniliśmy
Słowacja(Sł) – chłopaki! Dawno się nie widzieliśmy! Stęskniłam się już za wami. Dobrze że się spotkaliśmy bo jak was nie ma muszę cały czas spędzać z moim bratem a przyda mi się już świeże towarzystwo – powiedziała z radością na co my uśmiechnęliśmy się szeroko
Czechy(Cz) – wszystko słyszę – powiedział niby poważnie ale z uśmiechem na ustach – co tu robicie? – zwrócił się teraz do nas
P – akurat idziemy na pizze. Zauważyłem was z daleka i pomyślałem, że dawno się nie widzieliśmy i że może chcielibyście iść z nami – powiedziałem z uśmiechem na co Słowacja od razu uśmiechnęła się szeroko
Sł – oczywiście, że chcemy! – prawie krzyknęła po czym spojrzała na brata – znaczy ja chcę. Jak ty nie chcesz to nie musisz. Będziemy się świetnie bawić i bez ciebie – dodała teraz z trochę zadziornym uśmiechem na który Czechy odpowiedział dokładnie takim samym
Cz – o nie nie, tak łatwo się mnie nie pozbędziesz – zaśmiał się po czym wszyscy razem ruszyliśmy w drogę
Od parku do naszej ulubionej pizzerni było naprawdę niedaleko więc dotarliśmy tam w kilka lub kilkanaście minut. Przez całą drogę tam miałem wrażenie, że Czechy chce mi o czymś powiedzieć ale za każdym razem coś go od tego powstrzymuje. Może czeka na odpowiedni moment. A jeśli się nie zdecyduje to ja go zapytam o co chodzi
W końcu dotarliśmy na miejsce. W środku było tylko kilka innych osób. Usiedliśmy na nasze stałe miejsce. Nikt nigdy tam nie siada. Tylko my.
Zamówiliśmy jedną dużą Margheritę a w czasie czekania dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się i po prostu cieszyliśmy się swoją obecnością. Kto wie kiedy znowu będzie okazja do takiego wieczoru.
W końcu przyszła nasza zamówiona pizza. Wszyscy ucieszyliśmy się na jej widok jak małe dzieci. Zwłaszcza Węgry. Od razu szybkim ruchem wziął jeden z kawałków i zaczął go pałaszować. Uśmiechnąłem się lekko na ten widok
Jedliśmy wszyscy przez chwilę w ciszy. I właśnie wtedy zauważyłem że Czechy znów zaczął się dziwnie zachowywać. Już chciałem go o to spytać, jednak on mnie wyprzedził
Cz – hej Polska, możemy pogadać? – zapytał niby normalnie, jednak dało się wyczuć małą nutkę stresu w jego głosie
P – em, no jasne. Wal śmiało – powiedziałem bez przejęcia zagryzając kolejny kawałek mojego trójkąta zwanego pizzą
Cz – em..no tak..tylko, chodziło mi bardziej, że na osobności.. – powiedział troszkę ciszej a my od razu wszyscy spojrzeliśmy na niego
Sł – co wy planujecie? – zapytała podejrzliwie dziewczyna mrużąc oczy
P – ja tam o niczym nie wiem – podniosłem symbolicznie ręce lekko do góry po czym spojrzałem na Czecha – no weź stary, wszyscy jesteśmy przyjaciółmi. Jeśli nie jest to plan jakiegoś przyjęcia niespodzianki to po co to ukrywać? – zapytałem kompletnie beztrosko. Słowacja i Węgry popierali moją wypowiedź. On lekko pokiwał głową na boki widocznie niezadowolony
Cz - jak chcesz – powiedział trochę ostrzegawczo jakby miał jeszcze nadzieję, że zmienię zdanie. Jednak widząc że takowego nie zmieniłem westchnął i wypowiedział jedno słowo. Słowo które zmieniło moje postrzeganie na te sytuacje i przez które żałowałem, że faktycznie nie poszedłem z nim gdzieś indziej..
CZYTASZ
"Nienawidzę cię kochać" - Węgry&Polska&Litwa ( countryhumans )
FanfictionPolska to rozgadany, zadziorny i energiczny chłopak. Ma dom, przyjaciół, i wiedzie sobie spokojne życie. Ma również jedną osobę do której czuje coś więcej i zrobiłby dla niego wszystko. Jednak osoba ta nie wie o nim wszystkiego. Nie zna jego przesz...