5.

284 27 6
                                    


Pov. Polska

Biegłem tak szybko jak tylko potrafiłem. Kompletnie zapomniałem o moim spotkaniu z Węgrami! Wyłączyłem telefon bo chciałem mieć dziś trochę spokoju, poza tym trochę zmęczony jestem. Długo nie spałem. Ale nie zrobił bym tego gdybym pamiętał o Węgrach. Mówiłem, że przyjdę więc nie ważne czy zmęczony czy nie zawsze do niego pójdę

Jestem już przed jego domem. Mam nadzieje, że nie będzie bardzo zły..

Zapukałem kilkakrotnie i po chwili czekania drzwi otworzyła mi Austria

A – proszę proszę, kto się zjawił – powiedziała i spojrzała na mnie jakby wściekła. Tylko dzisiaj była wściekła jakoś inaczej. Tak nie złośliwie tylko bardziej na serio

P – przyszedłem po Węgry – powiedziałem ignorując jej wcześniejsze słowa. Ona podniosła do góry lekko jedną brew

A – co? Przecież on poszedł do ciebie. Przecież nie czekałby tyle godzin marudząc, że nie przyszedłeś tylko wziął sprawy w swoje ręce i sam do ciebie poszedł – powiedziała krzyżując ręce na piersi

P – oh.. to musieliśmy się jakoś minąć.. okej dzięki – powiedziałem do niej jeszcze a gdy już zamknęła drzwi westchnąłem, że teraz musze znów zasuwać z powrotem.

Postanowiłem, że może do niego zadzwonię upewnić się czy na pewno jest u mnie. Może wyszedł niedawno i jest jeszcze w połowie drogi? Wtedy miałbym przynajmniej skróconą trasę..

Gdy już odebrał i usłyszałem ciche „Halo?" od razu zacząłem się tłumaczyć

P – Węgry strasznie cię przepraszam! Jakoś po prostu wyleciało mi to z głowy. Byłem dzisiaj trochę zmęczony i to może też dlatego ale i tak- nie dokończyłem ponieważ mi przerwał

W – Polska spokojnie. Nic się nie stało, naprawdę. Rozumiem – powiedział spokojnie co bardzo mnie ucieszyło – wiesz, już chciałem iść do ciebie, ale w połowie drogi zrezygnowałem. Ale za to poznałem kogoś – powiedział radośnie a ja na te słowa z początku lekko zesztywniałem.

Poznał kogoś? Kogo? Jakoś mi z tym dziwnie. Chyba nie jestem zazdrosny co? No może trochę.. chociaż z drugiej strony może dobrze będzie poznać kogoś nowego. W dodatku Węgry wydaje się być szczęśliwy..

P – o naprawdę? To.. super – powiedziałem z uśmiechem ale trochę bez przekonania

W – wiem że ty nie masz zbytnio ufności do innych ale on naprawdę jest w porządku. Bardzo dobrze mi się z nim rozmawia. Sądzę, że wy też się dogadacie. Jesteśmy w parku, niedaleko jeziorka. Przyjdziesz prawda? – zapytał z nadzieją a ja oczywiście nie umiałem mu odmówić

P – tak. Oczywiście że przyjdę – powiedziałem na co on ucieszył się bardzo. Pożegnaliśmy się po czym rozłączyłem się.

Do parku nie miałem stąd daleko. Szedłem chwilę i już byłem na miejscu. Zacząłem się rozglądać aż w oddali nie ujrzałem Węgra. On też mnie zobaczył i zaczął do mnie energicznie i radośnie kiwać. Obok niego stał ktoś odwrócony tyłem. To pewnie ten jego nowy znajomy. Nie widzę stąd za bardzo kto to może być

Zacząłem do nich biec, a raczej truchtać. Ale kiedy byłem jakieś 2 lub 3 metry od nich, on się odwrócił. Od razu zatrzymałem się i stanąłem w bezruchu. Patrzyłem na niego szeroko otwartymi oczami i na chwile nieświadomie wstrzymałem oddech. J-Jak to jest możliwe? Ja myślałem że...

On też na początku wydawał się być zaskoczony jednak po chwili zaczął się uśmiechać. Uśmiechną się tak diabolicznie i z taką rządzą zemsty w oczach że byłem pewny, że nawet w tym momencie byłby w stanie wyciągnąć nóż i poderżnąć gardło Węgrowi.

W – Polsko.. wszystko dobrze? – powiedział ze zmartwieniem i podszedł trochę bliżej. Teraz przeniosłem wzrok na niego i otrząsnąłem się trochę

P – em..t-tak. Mówiłem ci już że trochę źle się dziś czuję – powiedziałem i uśmiechnąłem się krzywo

W – przepraszam jeśli przeze mnie przyszedłeś tu wbrew własnej woli – powiedział trochę smutno a ja zapewniłem go że naprawdę nic się nie stało.

Potem chciał mnie przedstawić jemu. Ale wcale nie musiał tego robić. Akurat jego znałem aż za dobrze..

W – no dobrze, więc tak. Litwo to jest mój przyjaciel. Nazywa się-

Litwa(Li) – Polska – przerwał mu uśmiechając się niby normalnie, ale ja wyczuwałem w tym złośliwy uśmieszek.

Po jego słowach Węgry spojrzał na niego zaskoczony a ja wściekły. Miałem nadzieje, że nie powie prawdy. Że tak ja będzie udawał, że nic nigdy się nie stało. Ale to była głupia nadzieja.. mogłem się spodziewać

W – to.. wy się znacie? – zapytał zaciekawiony Węgier spoglądając raz na mnie raz na niego

P – można tak powiedzieć..- spróbowałem jeszcze jakoś uratować moją sytuację ale on znów wszystko zepsuł

Li – byliśmy.. – przerwał na chwilę a ja pokiwałem głową lekko na boki -... przyjaciółmi. Najlepszymi – dokończył a ja odetchnąłem z ulgą, że nie powiedział tego o co się bałem.

W – byliście? – powiedział jakby trochę zmartwiony

Li – niestety tak. Wiesz różnie to w życiu bywa. Niektóre drogi się rozchodzą – powiedział patrząc na mnie z wyrzutem. Nie, koniec tego.

P – Węgry chodź na słówko – powiedziałem stanowczo i zanim jakkolwiek zareagował wziąłem go za rękę i odszedłem z nim trochę – słuchaj.. tak jak powiedział. Byliśmy.. przyjaciółmi. Wolałbym nie rozdrapywać starych ran..-

W – ale byliście najlepszymi przyjaciółmi! Tak jak my teraz. Przecież, gdybyś ze mną stracił kontakt, to chciałbyś go odnowić..prawda?.. – powiedział i spojrzał na mnie z dołu. Zaczynam mieć znów jakieś dziwne wyrzuty sumienia

No tak ale to... jest inna sprawa.. Zupełnie inna..

Podrapałem się nerwowo po karku i westchnąłem ciężko

P – niech ci będzie.. – powiedziałem zmęczonym głosem a on uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie mocno. Oddałem przytulasa a kiedy już chciał iść z powrotem do niego zatrzymałem go jeszcze na chwilę – tylko... obiecaj mi że nie będziesz się z nim spotykał beze mnie.. – powiedziałem a on spojrzał na mnie z wyrazem twarzy mówiącym „Ale dlaczego?". – proszę.. – powiedziałem a on trochę spoważniał i przytaknął poruszając lekko głową

"Nienawidzę cię kochać" - Węgry&Polska&Litwa ( countryhumans )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz