Wchodzimy do pełnego domu ludzi. Tu jest chyba ze sto osób. Impreza trwa już w najlepsze. Składamy życzenia solenizantowi i wręczamy prezent, który kupiłyśmy wspólnie z Mel. Jakiś kolega robi nam drinka, inny częstuje pizzą. Po godzinie jesteśmy już wstawione i dobrze się bawimy śpiewając i tańcząc. Tak jak mówiła Mel Brad kręci się ciągle obok mnie. Po alkoholu faktycznie mam ochotę iść z nim do pokoju. A kiedy Mel znika z jakimś gościem w sypialni to Brad zajmuje jej miejsce i bawi się ze mną. Tańczymy a on jest coraz śmielszy. Jego ręce błądzą po moim ciele. Tańczę do niego tyłem a jego ręce od brzucha przemieszczają się do piersi na szczęście po sekundzie znowu wracają do brzucha i tak kilka razy. Jestem już podniecona ale w myślach mam tylko Malcolma. Wyobrażam sobie, że to jego ręce mnie tak dotykają. Odwracam się do mojego towarzysza i zarzucam my ręce na szyję. Jego ręce opadły teraz na moje pośladki. Patrzę mu w oczy i zaczynamy się całować. Jest mi dobrze, na prawdę. Brad przyciągnął mnie bardziej do siebie tak, że teraz czuję jego wzwód. Mruczę z rozkoszy a on pogłębia pocałunek. Nagle przerywa a ja rozglądam się po salonie czy ktoś to widzi jednak wszyscy są zajęci zabawą, część z nich zachowuje się tak samo jak my. Prawda jest taka, że takie imprezy zawsze kończą się seksem przynajmniej dla większości.
Brad cięgnie mnie do góry. Pewnie do którejś z sypialni a ja mu na to pozwalam.
Idę z głupim uśmiechem na twarzy. Wchodzimy do pierwszego z brzegu pokoju ale jest on już zajęty przez jakąś parę. Do następnej sypialni nie musimy nawet zaglądać bo z daleka słychać jęki przez nie zamknięte drzwi. W końcu znajdujemy miejsce w gabinecie. Brad zaczyna mnie całować po czym sadza na biurku. Jestem bardzo podniecona. Chce się z nim pieprzyć chociaż wiem, że jutro będę żałować. W głowie mam tylko Malcolma. To chore wiem. Brad rozchyla mi nogi i wchodzi pomiędzy nie dzięki czemu czuje jego twardego penisa. Całujemy się mocno, zatapiam dłonie w jego krótko przyciętych włosach a on swoimi sprawnymi rękoma pięści moje piersi przez materiał sukienki. Po chwili jednak rękę zsuwa między moje nogi. Zapiera mi dech w piersi bo nigdy żaden facet jeszcze mnie tam nie dotykał. On jednak nic nie zauważa i przykłada palce do mokrej łechtaczki.
- O kurwa ale mokra. Mam ochotę cię mocno zerżnąć- I w tym momencie przytomnieje. Z mocno bijącym sercem próbuje się od niego odsunąć ale on mi na to nie pozwala ciaśniej mnie obejmując.- Czuje jak na ciebie działam zaraz bardzo dobrze się tobą zajmę.- Całuje mnie ponownie ale ja już nie chcę on jednak nie zwraca na to uwagi. Nagle jednak dzwoni głośno mój telefon w torebce, która cały czas mam przewieszoną przez ramię na długim pasku. Zaczynam się szarpać żeby odebrać.
- Olej go. Zara się zabawimy- Mruczy Brad cały czas dotykając mojej łechtaczki przez majtki. Ten dotyk nie sprawia mi w ogóle przyjemności, chce się stąd wyrwać.
- Czekaj, muszę odebrać.- Odepchnęłam go mocniej.
- Ej, chyba też chcesz się bzykać, o co ci teraz chodzi?
- Muszę odebrać- Znowu go odpycham i wyciągam telefon, zeskakuje z biurka, odbieram i uciekam z gabinetu zostawiając go samego. On coś krzyczy ale ja się cieszę, że się wyrwałam. Nie mogę uwierzyć, że jestem aż tak głupia.- Hallo?- głos mi drży.
- Elizabeth, co się dzieje?
- Nic, o której będziesz?
- Właśnie chciałem o to zapytać, jest 02.30 i czekam pod bramą.
- Zaraz będę.- Cała drżę bo dopiero dociera do mnie, że prawie przespałam się na imprezie z byle kim. Pisze krótką wiadomość do Mel, że już wychodzę. Żegnam się ze znajomymi a naszemu przyjacielowi mówię, że ma pilnować Mel.
Wychodzę i idę długim podjazdem cały czas próbuje się uspokoić. Co ja do cholery sobie myślałam albo raczej czemu ja nie myślałam.
Malcolm chodzi w tą i z powrotem koło swojego Astona Martina a ja zastanawiam się czy jest bardzo zły.
- Co się stało?- Zapytał podchodząc do mnie gdy tylko mnie zobaczył. Patrzyłam na niego nie mówiąc nic- Elizabeth co się dzieje? Ktoś zrobił Ci krzywde.- Bardziej stwierdził niż zapytał.- Zaprowadź mnie tam! Kto to kurwa jest? Ten Brad?- W jego oczach widziałam wściekłość. On chciał tam na prawdę iść.
- Nie, nic mi nie jest- mówię pospiesznie i zatrzymuje go łapiąc za rękę.- Jestem dość mocno wstawiona to przez to, poprostu zabierz mnie do domu.
Malcolm westchnął i zaprowadził mnie do auta. Odpalił auto ale nie ruszył patrzył na mnie oceniając czy na pewno nic mi nie jest. Przełknęłam łzy i uśmiechnęłam się żeby go upewnić, że wszystko jest dobrze. W końcu odjechaliśmy. Gdy już przysypiałam dostałam wiadomość. Wyjęłam telefon i odczytałam wiadomość od Brada.
- Gdzie mi uciekłaś? Chciałbym dokończy to co zaczęliśmy. Mam nadzieję, że nie muszę długo czekać.
Zrobiło mi się nie dobrze. Malcolm nagle lekko skręcił i się zatrzymał.
- Elizabeth co się stało? Jesteś blada.
- Zrobiło mi się trochę nie dobrze. Wysiądę na sekundę.- Odpiełam pas i Wysiadłam a on zrobił to samo. Podszedł do mnie i złapał za ramię.
- Słabo ci? Będziesz wymiotować?- Pyta zatroskany przytrzymując mnie.
- Nie, nie już mi lepiej. Wracajmy w końcu do domu, muszę się porządnie wyspać.- Wsiadamy do auta i po ok 15 minutach jesteśmy w domu.
- Chcesz, żebym został?
- Chcę, jest już późno bezsensu żebyś wracał do siebie.- Nie ważne, że do siebie ma tylko kawałek, chce żeby został bo czuję się przy nim bezpieczna.
- Dobrze się już czujesz? Chyba trochę wytrzeźwiałaś.
- Tak, już lepiej. Dziękuję.- Idę do kuchni żeby nalać sobie wody. Z blatu biorę gumkę do włosów, którą widocznie tu zostawiłam i związuje wysoko włosy w luźnego koka. Malcolm wyjmuje z lodówki wodę i mi nalewa. Podaje mi ją i znowu mi się przygląda. Zamiera i patrzy ze złością w oczach na moją szyję. Wyciąga rękę i dotyka miejsca gdzie można wyczuć mój puls.
- Malinka, masz na szyi malinkę. Co za dziecinada.- Prycha i pociera mocniej to miejsce jakby chciał ją zetrzeć.
- Serio? Może to dlatego, że jeszcze nie jestem taka stara jak ty. Dla mnie to urocze.- Mówię chociaż dla mnie to też dziecinada i nawet nie poczułam tej malinki.
- Czyli jednak do czegoś doszło?!- Mówi oskarżycielskim tonem.
- To nie twoja sprawa.- Mówię zdenerwowana. Ostatnio coraz częściej tak się kończy każda rozmowa. Co chwilę się kłócimy i krzyczymy na siebie. Mam już tego dosyć.- Mogę robić co chcę.- Cały czas trzyma rękę na moim gardle ale teraz obejmuje je całą ręką. Nie wiem czemu ale ten gest bardzo mnie podnieca. Niby nie ściska mi szyi ale trzyma tak jakby chciał mnie przyciągnąć do siebie i pocałować.
- To jest moja sprawa, nie chce żebyś później cierpiała a tak się stanie jak nie będziesz uważała. Nie daj się skrzywdzić- Puścił moją szyję, przeszedł obok mnie i poszedł za pewne na taras zapalić. Zazwyczaj pali gdy wytrące go z równowagi.
Pije wodę i zastanawiam się czy on się martwi czy może jednak troszkę tak, chociaż tyci, tyci jest zazdrosny ale to raczej nie możliwe. Do pijam wodę. Nalewam sobie jeszcze jedną szklankę i idę do siebie. Biorę szybki prysznic i kładę się do łóżka jednak długo nie mogę zasnąć. Jestem dziwnie pobudzona. Czuje przyjemne łaskotanie w podbrzuszu i ciepło między udami. Na noc nigdy nie zakładam majtek, mam na sobie tylko zwykła koszulkę na ramiączkach. Zjeżdżam dłonią w dół i pocieram delikatnie łechtaczkę. Zaczyna robić mi się naprawdę dobrze. Fantazjuje o Malcolmie, który widział mnie dzisiaj nago. Tylko w mojej wyobraźni patrzy na mnie z pożądaniem. Podchodzi powoli i całuje a już po chwili kładzie mnie na łóżku i pocałunkami dociera do mokrej cipki, którą powoli zaczyna lizać i ssać. Nie muszę czekać długo na pierwsze skórcze. Orgazm uderza we mnie mocno i gwałtownie. Nie udaje mi się powstrzymać głośnego jęknięcia i nagle wchodzi Malcolm.
- Co się...?- Sytuacja się powtarza. On staje jak wryty a ja na szczęście szybko zakrywam się kołdrą. Mój wstyd sięga zenitu. Gdy wszedł leżałam z rozłożonymi nogami i podciągniętą koszulką więc widział cipkę i piersi. Jeszcze drżę i na pewno mam zaróżowione policzki. Na pewno domyślił się co robiłam. Kurwa.
- O nie- Pisnęłam i zakryłam twarz kołdrą.
- Przechodziłem,usłyszałem jęki i myślałem, że źle się poczułaś.- Zaczerwienił się ale po chwili roześmiał.- Dobrze wiedzieć, że jednak ten chłoptaś nie zrobił ci na tyle dobrze, żebyś była zaspokojona.
- Błagam, wyjdź. Chcę o tym zapomnieć.- Mówię rozpaczliwie spod kołdry.
- Daj spokój, to przecież normalne. Nie przejmuj się tak.- Znowu się zaśmiał.
- Zostaw mi na biurku papierosa, proszę.
- Po dobrym orgazmie fajka jak znalazł, zostawię ale masz się w tej chwili odkryć i spojrzeć na mnie.- Wzdycham i powoli odsuwam kołdrę z twarzy.- Piękna.- Powiedział ledwo słyszalnie właściwie nie wiem czy on to powiedział na prawdę. Patrzy na mnie takim wzorkiem, że znowu mam ochotę się tam dotknąć.
- Idź już błagam- nie patrzę na niego. Wzrok mam utkwiony w papierosie, którego położył na stoliku obok łóżka. Stoi przez chwilę nade mną a ja nie wytrzymuje i patrzę na niego. Nasze spojrzenia się spotykają. Przełykam głośno ślinę i widzę, że on robi to samo.
- Wydoroślałaś.- Stwierdził po czym odwrócił się i wyszedł a ja odkryłam się i na drżących nogach wyszłam na taras. Mimo chłodu mi było gorąco. Zapaliłam papierosa i myślałam o tym, że to chyba zaszło za daleko. Gdyby on wiedział, że myślałam o nim jak robiłam sobie dobrze to bym się ze wstydu spaliła. Wróciłam do łóżka i zasnęłam bardzo szybko.
CZYTASZ
Przyjaciel ojca.
RomanceMam odgórny zakaz flirtowania z kumplami taty ale co ja mogę poradzić na to, że oni są tacy przystojni. Przy jednym z nich serce bije mi na prawdę szybko.