8. Myśli.

9.2K 174 1
                                    

Patrzeliśmy na siebie i nie wiem czy bardziej miałam ochotę uciec czy podejść i go pocałować. Sama myśl o tym wywołuje u mnie łaskotki w brzuchu.
Dlaczego to wszystko nie może być prostsze. Mogły być moim rówieśnikiem wtedy na pewno byśmy byli razem tylko czy wtedy nadal by mnie tak pociągał? Pewnie nie. Może gdyby nie był przyjacielem ojca tylko kimś zupełnie obcym to by było inaczej ale wtedy prawdopodobnie nigdy bym go nie poznała.
- Liz, mówię do ciebie.- Macha mi przed oczami ręką a ja nawet nie zauważyłam, że się zbliżył.
W końcu spojrzałam w jego oczy i zrobiłam jedyną rzecz jaka mi przyszła do głowy żeby tylko z nim teraz nie rozmawiać . Podskoczyłam, pocałowałam go w usta i uciekłam do siebie do pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i włączyłam głośno muzykę.
Strzępki jego słów i walenie w drzwi zagłuszał kawałek muzyki metalowej. Położyłam się na łóżku i westchnęłam ciężko. Chciałabym tak bardzo bym chciała z nim być. Dzielić z nim życie a nawet mieszkanie. Kurde dlaczego nie interesuje mnie nikt prócz niego. Dlaczego to na jego punkcie tak zfiksowałam?
Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, spojrzałam na telefon.
Malcolm: Otwórz te cholerne drzwi i wycisz muzykę.
Przeczytałam ale nie odpisałam bo co miałam napisać?
Malcolm: Nie zachowuj się jak dziecko. Porozmawiajmy.
Po raz kolejny obiecuje sobie, że z nim kończę. Od tej chwili nie będę już o nim myślała i będę go unikać. Muszę tak zrobić dla siebie bo z mojego zakochania nie wyjdzie nic dobrego. Zresztą cały czas zastanawiam się czy to miłość czy poprostu fascynacja i zauroczenie?
Niedługo kończy się szkoła. Może poznam kogoś nowego? Bardziej interesującego i w moim wieku? Mam nadzieję, że tak się stanie.
Przewracając się z boku na bok i rozmyślając w końcu przyciszyłam muzykę a już po chwili i ja się wyciszyłam i zasnęłam.
Obudziło mnie pukanie do drzwi.
- Eli zaspałaś do szkoły.
- Trudno, nie wstaję.- Krzyknęłam.
- Daj spokój, jeszcze kilka dni i zakończenie. Odwiozę cię.
- Nie idę. Źle się czuję.- Usłyszałam westchnienie.
- Otwórz te cholerne drzwi w końcu. Nie będę krzyczeć i chce zobaczyć czy masz gorączkę.
- Nie mam gorączki poprostu nie chce iść do szkoły. Bez przesady prawie nigdy nie opuszczałam zajęć.- Drę się już trochę wkurzona bo chce mi się dalej spać.
- Dobra jak chcesz ja jadę do firmy gdybyś czegoś potrzebowała dzwoń. Przyjadę po pracy.
Nic już nie odpowiedziałam. Zasnęłam.
Obudził mnie telefon. Tata.
- Hej tatku co tam?
- Hej, dalej źle się czujesz, że nie ma cię w szkole?
- Tak trochę. Zresztą nic się już nie dzieje a nauczyciele puszczają nam jakieś durne filmy.
- Dobra ale jutro idź.
- Dobrze. Kiedy wracasz?
- Trochę mi się przeciągnęło i wrócę prawdopodobnie w czwartek. Na pewno będę na zakończeniu.
- No dobrze...- zrobilo mi się smutno. Jestem przyzwyczajona, że tata wyjeżdża czasami nie ma go dwa tygodnie ale dzisiaj, teraz mam jakiś dziwny humor.
- Czy ja słyszę smutek?
- Nie, obudziłeś mnie to dlatego...
- Eli wiem, że często wyjeżdżam ale tak to jest w naszej pracy.
- Rozumiem nie martw się radzę sobie zresztą jestem już dorosła.
- Kiedy to zleciało- westchnął tata.- Tylko pamiętaj, że nie chce byc jeszcze dziadkiem- zaśmiał się.
- Wiadomo, muszę kończyć, jestem głodna.
- W takim razie do usłyszenia córcia. Paaa.
- Paaa.
Poleżałam jeszcze chwilę myśląc nad słowami taty. Ciekawe jakby wyglądały dzieci moje i Malcolma. O nie! Besztam się w myślach bo przecież nie miałam już o nim myśleć.
Idę wziaść chłodny prysznic, wklepuje balsam nawilżający i zakładam lekką zwiewną krótką sukienkę. Daruję sobie bieliznę żeby nie drażniła nie potrzebnie skóry i idę zjeść śniadanie albo raczej lunch. Ogarniam trochę dom po weekendzie i wstawiam pranie. W czasie prania czytam książkę i wymieniam wiadomości z koleżankami. Pranie przekładam do suszarki. W taki sposób mijają mi 2 godziny a z 13 robi się 15.
Dzwoni mój telefon. Wyświetla się numer którego nie znam więc odbieram.
- Hej Liz. Co słychać córeczko?- Mama, akurat ona musi teraz zadzwonić.
- Hej- Mówię nie pewnie bo nie wiem co ona znowu wymyśliła i chociaż cieszę się na jej głos to mam też obawy.
- Kończysz nie długo szkołę może byś przyjechała w odwiedziny do mamy.- Mówi a ja nabieram pewności, że jest pijana.
- Sama nie wiem czy mi się uda, parę dni później zaczynam pracę więc raczej nie będę mogła wziaść wolnego.
- Nie daj się prosić a może dzisiaj? Zostaniesz do jutra. Przecież teraz nie masz już lekcji.- Mówi jakimś takim tempym głosem a mnie ściska w sercu na myśl, że znowu miałabym się z nią zobaczyć.
- Mamo, mimo to muszę jeszcze chodzić do szkoły.
- Co z ciebie za córka! już tak dawno cię nie widziałam- Unosi głos a ja nagle mam ochotę się rozłączyć.
- Dobrze może uda mi się przyjechać na jedną noc.
- Oh cieszę się, może upiekę jakieś ciasto? Kiedy przyjedziesz?- od razu humor się jej polepszył.
- To może niech będzie dzisiaj.
Rozłączyłam się i obiecałam, że przyjadę wieczorem.
Do mojego domu rodzinnego były 3 godziny drogi autobusem więc poszłam się spakować i sprawdzić, o której autobus. O 17.00 odjazd więc musiałam się spieszyć.
Z torbą na ramieniu i przebrana w kombinezon z krótkim rękawkiem i spodenkami zeszłam na dół. Zamierzałam coś jeszcze przegryźć i zadzwonić po taksówkę żeby zawiozła mnie na dworzec.
Tak też zrobiłam, zjadłam i ruszyłam taksówką na dworzec. Pomyślałam, żeby dać znać tacie albo Malcowi tym bardziej, że ten drugi pisał, że nie będzie go do wieczora ale stwierdziłam, że odezwę się jak już będę na miejscu. Do niego napisałam tylko krótkie ,, ok’’ żeby nie przyszło mu do głowy zadzwonić.
Siedząc już w autobusie zastanawiałam się czy mama na prawdę chce mnie zobaczyć czy może czegoś ode mnie chce. Jak z nią mieszkałam ciągle podbierała mi pieniądze które tata nam wysyłał. Już później straciła pracę i wtedy tylko tata nas utrzymywał. Mam nadzieję, że nie chce ode mnie pieniędzy tym bardziej, że dawno się nie odzywała. Nawet nie ma opcji żebym dała jej jakaś kasę. Po około 1,5 h drogi zadzwonił mój telefon. Malcolm. Pewnie wrócił do domu. Co mam mu powiedzieć. Prawdę czy skłamać. Na pewno będzie wkurzony, że mu nie powiedziałam.
Po trzecim połączeniu odbieram.
- Hej.- Mówię, cicho i spokojnie.
- Gdzie ty kurwa jesteś?
- Nooo....jest 18.36- spojrzałam na godzinę w telefonie- nie martw się tak przecież jestem już dużą dziewczynką.
- Elizabeth, nie denerwuj mnie. Gdzie jesteś?
- Oj pojechałam na małą przejażdżkę, będę jakoś w nocy albo może jutro.- Mówiąc to słyszę warczenie po drugiej stronie- Ty warczysz.- Stwierdzam chyba nawet trochę rozbawiona.
- I cię kurwa ugryzę jak zaraz nie wrócisz do domu.
- Nooo zaraz to nie wrócę aktualnie jestem dość daleko od domu.
- Eli gdzie jesteś?- Pyta już spokojniej.
- Jestem z...- przerwał mi.
- Nie kłam, że jesteś z Mel bo ona jest tutaj.- Kurde no i się nie udało.- Więc? Gdzie się podziewasz?
Serce mi wali nawet nie wiem czemu, ale w końcu mówię prawdę.
- Jestem w drodze do mamy.
- Eli- jego głos złagodniał- Po co tam jedziesz?
- Mama dzwoniła i mnie zapraszała.
- Powinnaś była zadzwonić najpierw do mnie albo taty. Nie powinnaś była jechać tam sama. Chciałbym żebyś wysiadła i wróciła do domu albo wysiądź i poczekaj na mnie.
- Nie, Malcolm, jadę do mamy. Ona chce się zobaczyć a ja chcę się upewnić czy u niej wszystko dobrze.- Kolejne westchnienie, czułam i wyobrażałam sobie jak zaciska szczękę ze złości.
- Eli twoja mama nie mieszka sama i nie jest już taka jak wcześniej. Zmieniła się bardzo mocno.
- Co masz na myśli, że nie mieszka sama?
- Ma faceta, bardzo złego faceta. Nie chce żeby on cię tam widział. Proszę wysiądź i poczekaj na mnie ja już wyjechałem.
- Proszę nie przyjeżdżaj. Dam sobie radę i jutro wrócę. Muszę kończyć.- Rozłączyłam się.

Przyjaciel ojca.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz