29. Wieczór z nimi.

7.4K 154 0
                                    

Kolejne wieczory spędzam z Malcolmem. Po pracy przyjeżdża po mnie i jedziemy do niego. Jest miło a nawet bardziej niż miło. Nie wspomina jednak jeszcze o seksie a ja robię się coraz bardziej nerwowa jak o tym myślę. Nie dlatego, że się boje ale dlatego, że Malcolm chyba mnie nie chce w taki sposób. Martwię się tym. Rozmawiałam o tym nawet z Mel. Ona już nie jest dziewicą ale ta się ze mnie śmiała i uspokajała, że on pewnie czeka na ten idealny moment. Może Mel ma rację. Zobaczymy. Jeszcze trochę mogę poczekać ale chciałabym już być z nim tak na prawdę.
Teraz jednak wracam z Malcolmem i Mel do nas do domu. Chłopaki zamówili jedzenie, zaprosiłam też Zacka.
Siedzimy już wszyscy przy stole i jemy. Nawet nie wiem jak to się stało, że jesteśmy tu razem. Jakoś tak wyszło, że Mel i Zack chcieli gdzieś wyjść a ja chciałam spędzić ten wieczor z tatą. Połączyłam to wszystko i tym o to sposobem wszyscy się spotkaliśmy.
Siedzimy i rozmawiamy a po obiedzie gramy w wszyscy w karty. Chłopaki piją whisky a ja i Mel wino. Jest wesoło i na prawdę dobrze nam się spędza czas razem.
Pamiętam jak jeszcze nie tak dawno w weekendy widzieliśmy się najmniej bo ja wychodziłam ze znajomymi a oni też zawsze gdzieś imprezowali.
- Mel teraz twoja kolej.- Mówi tata uśmiechając się do niej szczerze i chyba nawet trochę zalotnie. Oj nie podoba mi się to spojrzenie. Moja przyjaciółka już, któryś raz z kolei zagapiła się na mojego tatę.
- Oh no tak.- Mel wykłada kartę po czym znowu patrzy na swój obiekt westchnień. Nie wiem czy się śmiać czy płakać.
- Chcesz jeszcze wina?
- Tak, poproszę.- Mel podsuwa kieliszek a Malcolm już nam dolewa.
- Moi drodzy ja spadam- Mówi Zack wstając- nie wszyscy mamy jutro wolne, ktoś musi pracować. Dziękuję za fajne popołudnie. Paaa.- Przyjaciel, żegna się z nami.
- Odprowadzę cię.- Idę go odprowadzić. Żegnamy się i zamykam za nim drzwi.
- Mel, podglądała twoje karty- Mówi nagle tata smiejc się.
- Co? Nie prawda, Eli nie słuchaj go. Ja nie jestem taka.- Mówi przyjaciółka i rzuca w tatę garścią popcornu.
- A co to ma być! Serio Mel, popcornem?- Tata wykrzykuje jeszcze bardziej rozbawiony. Bierze garść orzeszków solonych i trach wszystko leci na Mel, kilka odbija się o jej czoło.
Malc i ja patrzymy na nich w osłupieniu.
- Sedricu to takie dziecinne.- Mówi znowu Mel. Imię mojego taty wypowiada z takim szacunkiem i czymś jeszcze w głosie. Śmieją się jak dzieci a ja sama nie wiem co mam robić. To wcale nie jest śmieszne. Marnują moje orzeszki i kto to później posprząta.
Mel teraz bierze z miseczki m&m's. Rzuca w tatę trafiając jednym prosto w usta.
- Mniam, częściej możesz mnie karmić- Mówi czym już do reszty wprawia mnie w osłupienie, że co?
Nie zdążyłam jeszcze usiąść i patrzę na tą sytuację z góry. Malcolm patrzy na mnie i śmieje się wzruszając ramionami. Podchodzę do niego i siadam do niego na kolanach.
- Chcesz, żebym cię karmiła? To może teraz coś do popicia?- Bierze połowę cytryny i podchodzi z nią do taty. Wyciska mu ją na głowę. Szok na jego twarzy jest naprawdę zabawny jednak gdy po chwili łapie ją w pasie bo ta stoi między jego nogami przestaje się śmiać. Tacie wyraźnie zmienił się wyraz twarzy. On mu się do cholery na prawdę podoba. Mel dalej siłuje się z cytryną a tata odchyla głowę i Mel wyciska mu trochę prosto do ust.
- Mmmm, dziękuję Mel z twoich rąk jest taka słodka.- Boże on tego nie powiedział. Oni się śmieją a ja no nie mogę na to patrzeć.
Malc czuje jak się spiełam. Pocałował mnie w kark i przejechał po tym miejscu językiem. Spojrzałam na niego chyba lekko wściekła a ten zaśmiał się i szepnął.
- Daj spokój. To tylko zabawa.- Może i ma rację. Sięgnęłam po mój kieliszek. Opróżniam go.
Tymczasem tata i Mel dalej stoją blisko siebie on trzyma na niej ręce. Są w siebie wpatrzeni ale Mel już nie trzyma cytryny. Zdejmuje z włosów taty jakieś okruszki. Patrzę na nich i mówiąc szczerze wyglądają uroczo. Tata jakby o 5 lat młodszy a Mel rozpromieniona z lekko zaróżowionymi policzkami.
Zrobiło się cicho w końcu tata chyba zorientował się co się dzieje i, że ich obserwujemy.
Odchrząka i mówi.
- Kto tu teraz posprząta? Ale zrobiłaś bałagan Mel.- Śmieje się o wstaje, Mel musi się odsunąć.
- Przecież ty lubisz sprzątać ale nie martw się trochę ci pomogę.- Mel oszołomiona tym wszystkim idzie gdzieś. Chyba sama nie bardzo wie gdzie więc idę za nią.
- Mel...
- Daj spokój Eli, wiem. Poniosło mnie.
- Chodź weźmiemy zmiotkę i szmatkę.- Poszła za mną do przedpokoju. Wyjęłam przybory do sprzątania.
- Ja sama nie wiem co się ze mną dzieje gdy on jest w pobliżu.
- Chyba wiem co czujesz Mel. Chodźmy.- Nie chce prawić jej kazań.
Wróciliśmy do chłopaków, którzy mieli już z grubsza ogarnięte jedzenie trzeba było tylko zgarnąć na szufelkę.
- Pójdę wziąć prysznic. Muszę zmyć tą cytrynkę- Mówi z przekąsem tata.
- Ja już chyba pójdę.- Odzywa się Mel.
- O nie. Zostajesz na noc. Przecież nie będziesz jeździła po nocach.
- Jest dopiero wieczór Eli. Nie chcę ...
- Żaden problem- Odzywa się tata.- Możesz się przespać w pokoju Malcolma skoro on teraz urządził się Eli. Zresztą wieczór jeszcze młody.
- Właśnie! Mam ochotę na karaoke.- Wszyscy patrzą na mnie jakbym zgłupiała.
- Wieki nie używaliśmy zestawu do karaoke.
- No dobrze.- Mel jest chyba zachwycona pomysłem nocowania tutaj.
Tata poszedł pod prysznic a Malc przygotował zestaw.
Chwilę później śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Dobrze, że mieszkamy w domku bo inaczej ma pewno złożyła by nam wizytę policja. Przygotowałam na szybko karteczki do losowania kto z kim śpiewa i jaką piosenkę. Dzięki temu było jeszcze śmieszniej.
Malc wylosował siebie więc śpiewał sam. Parskałam ze śmiechu gdy próbował wczuć się w słowa romantycznej piosenki, którą śpiewa kobieta.
Później ja i Mel w rockowym wydaniu. Tata i ja śpiewając piosenkę Snoop Dooga.
Tata i Malc śpiewając piosenkę dla dzieci. A w końcu tata i Mel śpiewający piosenkę country.
Śmiałam się tak bardzo, że aż bolał mnie brzuch i policzki. W między czasie wypiliśmy też sporo więc ja i Mel jesteśmy już wstawione ale chłopaki chyba trochę też bo teraz to oni znowu śpiewają razem a piosenkę doprawili i choreografię. Dosłownie patrząc co wyprawiają spadłam z krzesła a Mel rzuciła mi się na ratunek ale zamiast tego poleciała na mnie przygniatając mnie a ja zamiast wstać zaczęłam ją łaskotać. Teraz to już mamy wojnę na łaskotki. Tata i Malc stoją nad nami i patrzą rozbawieni nie wiedzą czy nas rozdzielać czy tylko oglądać przedstawienie. Tarzamy się po podłodze. Łzy ciekną nam po policzkach. Nie możemy się uspokoić ale w końcu opuszczają nas siły.
- Stop. Nie siły.- Drę się ale dalej ją łaskocze.
- To przestań mnie łaskotać- Drze się ta wariatka i sama dalej nie odpuszcza.
Po chwili jednak przestaje, ona też się uspokaja. Malcolm podaje rękę mi a tata Melce. Wstajemy. Malc mnie całuje a oni podchodzą do stolika i piją alkohol.
- Co to było. Cofnęłyście się do młodszych lat?- Śmieje się tata.
Siadamy. Oddychamy ciężko po tej walce.
Siedzę u Malca na kolanach. Znowu się całujemy.
- Eli przez ciebie będę miała zakwasy na twarzy- Mówi Mel próbując nam przerwać.
- Czemu przeze mnie? To ty na mnie spadłaś.- Malc całuje mnie w kark a mi chyba przez wypity alkohol w ogóle nie przeszkadza, że widzi to mój tata.
- Idźcie do sypialni jak chcecie się p....- tata przerwał chyba dopiero pomyślał co chciał powiedzieć.
- Sed, oni jeszcze tego nie robią- Mówi Mel pochylając się do taty, żebyśmy nie słyszeli ale słyszymy.- Malcolm chyba jeszcze nie jest gotowy.- ciągnie dalej a ja próbuję jej przerwać ale ona nic sobie z tego nie robi. Malc się śpią i patrzy na mnie z szokiem- Eli mi się skarżyła, że już by chciała, no wiesz stracić dziewictwo ale on chyba nie chce.- Jestem czerwona na twarzy i mam ochotę ją udusić.

Przyjaciel ojca.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz