18. Więcej plaża.

7.8K 161 0
                                    

Nurkowanie to coś wspaniałego. Nigdy nie miałabym dość. Mogłabym siedzieć pod wodą ciągle.
Obiad jemy na tarasie a kolację na plaży. Jest cudownie ale czuję jakbym było gdzieś obok tego wszystkiego. Tata i Malcolm co jakiś czas wracają w rozmowach do pogrzebu. Chcą chyba wzbudzić we mnie jakieś emocje ale ja udaję, że ich nie słucham.
Jednak teraz gdy siedzimy dalej na plaży a chłopaki piją piwo rozmawiając o tym jakie nowe wiadomości mieli prawnicy dla taty coś we mnie pęka. Po raz pierwszy właściwie od całego zdarzenia wracam myślami do tej chwili. Do chwili gdy przekroczyłam próg mojego starego domu. Kiedy mama przedstawiała mnie....nie stop ale cholera nie udaje mi się tego powstrzymać. Znowu to cholerne palenie w płucach.
- Eli?
- Eli? Co się dzieje?
- Eli mów do nas.
- Patrz na mnie, patrz tutaj.
Słyszę ich ale jakby przez mgłę albo wodę. Zaczynam ciężko oddychać a właściwie już nie mogę złapać powietrza.
Widzę przerażoną twarz taty i przenoszę wzrok na Malcolma. Trzymam się kurczowo jego oczu. Tak jak za pierwszym razem łapie mnie za nadgarstki i zaczyna mówić kojąco. Uspokajam się. Oddech i myśli zwolniły, serce puka coraz wolniej. Jednak tym razem się nie powstrzymuje. Jestem bezpieczna, mam obok siebie mężczyzn, których kocham nad życie. Zaczynam płakać a płacz przeradza się w szloch. Mówię bez składu i ładu. Wyrzucam z siebie to co mi leży na sercu. Przetacza się przeze mnie cała gama emocji. Żal, smutek, złość, nienawiść, wyrzuty sumienia. Nie mogę sobie z tym wszystkim poradzić sama dlatego część ciężaru zrzucam na nich a oni tulą mnie i słuchają nie mówiąc za wiele. Nigdy nie pomyślałam, że to będzie takie kojące, oczyszczające. Uspokajam się i znowu tylko płacze. Łzy ściekają mi po policzkach ale już mi lepiej bo mam ich. Nie jestem sama. Siedzimy tak we trójkę na plaży obejmując się na wzajem i pewnie dla ludzi, którzy mogą nas obserwować wygląda to co najmniej dziwnie ale nam było to potrzebne. Czuje jak całe nagromadzone napięcie znika. Czuje jak oni się odprężają chociaż przez ostatni czas byli mocno spięci. W końcu przestaje płakać, ocieram ostatnie łzy i odsuwam się od nich ale tylko odrobinkę.
- Dziękuję, dziękuję, że ze mną jesteście, że jesteście dla mnie oparciem. Tato dziękuję, że mnie stamtąd zabrałeś, gdy to wszystko się zaczęło a ty Malcolmie...dziękuję, że jesteś taki cierpliwy i ze mną wytrzymujesz. Tak bardzo was kocham. Obu.- Daje buziaka w policzek tacie po czym drugiego tak samo daje Malcolmowi.
- Córeczko nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu się poddałaś i wyrzuciłaś to wszystko z siebie.- Przytula mnie mocno.
- Słodka, zawsze będę cierpliwy i zawsze będę przy tobie.- Nazwał mnie przy tacie ,,słodka’’ ale tata chyba nie zauważył.
- Kto ma ochotę popływać przed snem?- Pytam i szybko wstaje. Zrzucam kimono i biegnę do wody po czym cała się zanurzam i płynę kawałek.  Oczywiście chłopaki mnie doganiają. Przystaje bo chlapią na mnie wodą a już po chwili wygłupiamy się wszyscy razem. Staje na barkach u taty i wyskakuje w powietrze dając nura pod wodę. Malcolm popisuje się staniem na rękach w wodzie a tata ciągle mu przeszkadza. Uwielbiam to jak we trójkę spędzamy czas. Jest tak naturalnie. Nie zamieniłabym tych chwil na nic innego. Teraz przyjaciele robią zawody, kto dłużej wytrzyma pod wodą a zaraz pewnie będą się ścigać a ja będę metą. Zaczynam lekko dygotać z zimna więc wychodzimy z wody. Zbieramy nasze rzeczy i wracamy do chatki.
Idę pod prysznic a zaraz po nim w samym szlafroku idę do części wypoczynkowej. Tutaj nie ma prądu. Telefony można podładować w hotelu, nie ma tv i żadnych innych urządzeń wymagających prądu. Z obsługą mamy łączność dzięki krotkofalówkom. Mój telefon leży wyłączony gdzieś na dnie torebki i tak jest dobrze, krótka przerwa od mediów na pewno mi nie zaszkodzi. Faceci grają w karty.
- Chce grać z wami.- Mówię siadając obok taty na jednej z poduszek.
Gramy co chwilę wybuchając śmiechem. Mamę zawsze będę miała w sercu i nigdy nie zapomnę jak się mną opiekowała gdy byłam mała ale teraz muszę się skupić na sobie i na tym, żeby żyć pełnią życia.
Ok 1 w nocy kładziemy się spać. Jednak przekręcam się długo z boku na bok nie mogąc zmrużyć oka. Wstaje idę po wodę i wychodzę na taras. Ciemność jest przytłaczająca ale też uspokaja. Siadam na leżaku i patrzę przed siebie chociaż nie widzę za wiele. Mimo, że za moimi plecami gdzieś, kawałek dalej jest hotel i całe miastu tu jest tak spokojnie.
- Też nie możesz zasnąć?- Uśmiecham się mimowolnie na dźwięk tego głosu, jego głosu.
- Nie mogę ale to chyba dlatego, że za długo spałam. A ty? Też nie możesz zasnąć?
- Nie mogę.- Odpowiada krótko przysiadając obok mnie.
- Jaki jest powód twojej bezsenności?
- Raczej kto nim jest?
- Więc? kto nim jest?
- Piękna, mądra ale bardzo młoda dziewczyna.
- Czy ta dziewczyna sprawiłaby, że byś zasną?
- Na pewno.- Mówi co raz ciszej a mnie przechodzą ciarki.- Blisko niej zawsze się czuje najlepiej.- Szepcze mi do ucha i opiera się plecami o kawałek leżaka a ja podnoszę się, żeby zrobić mu miejsce i opieram się o jego pierś swoimi plecami. Głowę kładę tuż nad jego brodą.
- W takim razie powinieneś zrobić wszystko, żeby zasypiać i budzić się właśnie przy niej.
- Powinienem...- całuje mnie w głowę.- Jestem z ciebie dumny, że w końcu odważyłaś się stawić czoła prawdzie o mamie i całej tej chorej sytuacji.
- Dużo lepiej się teraz czuję, lżejsza.- Mówię ale oczy coraz bardziej mi się kleją.
- Śpij moja słodka.
Zasypiam.
Budzę się rano w swoim łóżku. Sama. Leżę jeszcze przez chwilę, przeciągam się i wstaje. Przechodzę obok sypialni taty i Malcolma ale ich tam nie ma. Na stoliku w saloniku leży karteczka.
,,Biegamy, jak wstaniesz zamów jedzenie’’.
Nawet tutaj nie odpuszczają sobie treningów.
Biorę szybki prysznic, wklepuję balsam w ciało, rozczesuje włosy i nie zawracając sobie głowy makijażem  wychodzę z łazienki. Zakładam na siebie strój dwuczęściowy a biodra przewiązuję chustą. Dzisiaj jest naprawdę gorąco. Zamawiam przez radyjko śniadanie i czekam aż ktoś nam je przyniesie.

Przyjaciel ojca.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz