Dojechałam na miejsce o 20.00. Na szczęście nasze mieszkanie znajdowało się kawałek od dworca więc przeszłam na pieszo jakieś 10 minut i już stałam pod drzwiami. Zapukałam. Stałam i trzęsłam się z nerwów. Chyba jednak źle zrobiłam, że przyjechałam tu sama. Malcolm próbował dzwonić jeszcze kilka razy ale ja nie odebrałam.
- Moje słonko- mama otworzyła drzwi i od razu wciągnęła mnie do środka po czym przytuliła.- Tak tęskniłam za tobą- niecała mi nic powiedzieć bo sama dalej mówiła i ciągnęła mnie za sobą do kuchni- musisz kogoś poznać. Jest wspaniały i taki dobry dla mnie.
Weszłam do kuchni i od razu zapragnęłam z niej wyjść w ogóle chce wyjść z tego domu.
Mama dalej trzymała mnie za nadgarstek jakoś tak mocniej zaciskając na nim palce. Drugą ręką wskazywała na faceta. Na pewno starszego od niej. Typ niby ubrany całkiem normalnie w skórzaną kurtkę i jeansy ale jego twarz jest cholernie przerażająca. Kilka blizn przecina jego groźną twarz do tego wygląda jakby dopiero wyszedł z więzienia. Mocno napakowany i chyba wysoki chociaż siedzi. Patrzy na mnie wzrokiem od którego robi mi się niedobrze jakby widział we mnie tylko kolejną łaskę do bzykania. Ten facet jest obleśny i nie wiem co mama z nim robi. O Boże a jeżeli to jej jakiś alfons? Robi mi się nie dobrze na samą myśl. Na pewno wyciągam pochopne wnioski.
- No podejdź się przywitać- mama mnie do niego pchnęła tak że prawie wylądowałam mu na kolanach.
- Jaka szybka- skomentował.- Podoba mi się.- Mówi bardziej do mamy.- Witaj słonko- powtórzył ostatnie slowo tak jak mama.
Nic nie odpowiedziałam. Jestem w ogromnym szoku i najzwyczajniej w świecie się boję.
- Mamo możemy pogadać na osobności.
- No to mi się nie podoba, nie wychowana jesteś- wyciągnął rękę i klepną mnie w pośladek.
Zatkało mnie, dosłownie zabrakło mi tchu nie wiem czy przez ból czy z szoku.
- Zostaw ją narazie- Mówi przestraszona mama.
O co jej chodzi z tym narazie. Kurde w co ona się wpakowała. Mam nadzieję, że jednak Malcolm przyjedzie i mnie uratuje bo długo tu nie wytrzymam.
- Mamo chodź na chwilę ze mną do sypialni.- Poprosiłam patrząc na nią. W oczach stanęły mi łzy bo teraz zauważyłam, że w mojej mamie nie ma już tej kobiety, która mnie wychował, która uczyła mnie piec ciasta, jeździć na rowerze i szyć. Boże gdzie jest moja mama? Serce mi pęka na stan w jakim się znajduje. Ta kobieta postarzała się o co najmniej 10 lat. Jest chuda, ma zapadnięte policzki i szarą cerę. Jest przygarbiona a w jej oczach, które kiedyś tak błyszczały nie ma nic. Pusto.
- Nie mamy z mamą sekretów mów co chcesz powiedzieć bo nie mam czasu na pierdoły- powiedział ten oblech. Spojrzałam na niego a później rozejrzałam się po kuchni z tąd też był widok na salon oba te pomieszczenia wyglądały koszmarnie. Bałagan, rozrzucone ubrania. Puszki i butelki po alkoholu w kuchni. Mam wrażenie, że czas się zatrzymał gdy spojrzałam znowu na mamę a ona wyciągnęła do mnie rękę i powiedziała.
- Potrzebna mi pomoc w pracy.- Zrobiła pauzę. Dziwne, że ma jakąś pracę.- Ken jest moi szefem, pójdziesz z nim?- To nie brzmiało jak pytanie bardziej jak rozkaz.
- Mamo w co ty się wpakowałaś? Jaka praca? Ja zaraz kończę szkołę i mam już swoją pracę- Nie mogę w to uwierzyć to jest na prawdę cholerny alfons a matka chce mi co? Sprzedać? Nie wytrzymuje i łzy zaczynają mi płynąć po policzkach a świat staje się rozmazany.
- Skarbie to tymczasowe, mam trochę długów i sama nie dam rady ich spłacić a twój tata zostawił mnie z niczym. Pomożesz mamusi trochę. Będzie fajnie, zamieszkamy znowu razem jak za dawnych czasów.- Ona w to na prawdę wierzy?
- Tata płaci za twoje mieszkanie. Utrzymywać musisz się sama.- Tak bardzo boli mnie serce, chce żeby moja mama wróciła. Gdybym jej nie zostawiła może nie doszłoby do tego a teraz. Patrzę na matkę, która jest zniszczona przez alkohol i może nawet narkotyki. Tak nie powinno być. Powinnam się nią zająć, powinnam być z nią tutaj i niedopuścić do tego co ją spotkało.
- Życie kosztuje. Zobaczysz będzie fajnie to tylko przez wakacje a później pójdziesz do szkoły.- Czy ona nie pamięta, że idę już na studia?
- Na studia, mamo. Będę studiować a prace już mam.- Głos mi drży.
- Matki słuchaj. Teraz będziesz pracowała u mnie.- Spojrzał na mnie i oblizał przy tym obleśnie usta. Mdli mnie od jego wzroku. Czemu ta ja tu przyjechałam ale ja jestem głupia.
- Nie. Mamo wracam do domu.- Cofnęłam się kilka kroków ale oblech złapał mnie za rękę.
- Skarbie wiem, że ci ciężko ale to tylko przez jakiś czas.- Mama przytrzymała mnie za drugą rękę.- Spójrz na to inaczej. Pobędziemy trochę razem.- Powtarza to ciągle ale ja nie mogę tego słychać.
Oblech wstał i złapał mnie za kark po czym próbował wyprowadzić z kuchni. Zaczęłam się szarpać, krzyczeć i płakać głośno ale nic to nie dało. Ten zbok nie chciał mnie puścić a mama tylko powtarzała, że nic mi nie będzie, że to dla naszego dobra.
- Zostaw mnie, nigdzie z tobą nie pójdę.- Trzymał mnie mocno, już teraz właściwie obejmował w pasie i wynosił z kuchni do salonu.
- Mamo, mamo- drę się ale mamy nigdzie nie widzę.
Rzucił mnie na łóżku i usiadł na de mną.
- Spłacisz długi mamy i cię puszczę a teraz zamknij się albo zatkam ci gębę czymś innym- złapał moja twarz w palce i ścianą mocno.
Kopię i walę go gdzie popadnie ale on nic sobie z tego nie robi.
- Jak tu się do ciebie dobrać?- pyta z cwaniackim uśmiechem. Oddycham przez usta bo od jego oddechu chyba na prawdę zwymiotuje.- Zawisł nade mną i probujemnie rozebrać. Boże, umrę jeżeli on to zrobi. Nie pozbieram się po czymś takim.
Szarpie za dekolt aż ten się poddaje i rozrywa. Na szczęście mam stanik ale on już zaczyna dotykać moich piersi.- Piszczę, drę się, próbuje go ugryźć, kopnąć, co kolwiek ale to wszystko na nic on jest za silny. Kiedy już powoli zaczynam się poddawać a serce pęka mi na pół ktoś wchodzi głośno do domu. Drzwi wejściowe odbijają się echem a krzyk mamy i.... Malcolma słychać w całym domu.
- Zostaw mnie kurwa.- Słyszę jak chyba mama o coś uderza a już po chwili widzę Malcolma, który łapie oblecha za kark i odciąga ode mnie. Kiedy tylko przestaje czuć jego ciężar uderza we mnie fala mdłości, zrywam się i biegnę zwymiotować. Kiedy kończę przepłukuje zęby i myję ręce.
W pokoju siedzi obity oblech. Malcolm ma rozciętą wargę i rozdartą koszule. Mama siedzi w kącie skulona a ja nie mogę patrzeć na ten widok. Malcolm dzwoni na policję, informuje o całym zajściu i mówi, że będziemy czekać na przyjazd policji. Patrzę na każdego po kolei i dopiero teraz dostrzegam, że oblech ma związane ręce. Podchodzi do mnie i mocno przytula a ja wciskam się w jego szerokie ramiona tak jakby miały być ostatnim co mi zostało. Chciałam żeby mnie zabrał do domu i wymazał z pamięci to co się tu stało. Policja spisała nasze zeznania. Opowiedziałam o tym co się stało i dopiero w trakcie się załamałam uświadamiając siebie, że była to próba gwałtu. Moja mama była dziwnie spokojna jakby to wydarzenie nie miało dla niej żadnego znaczenia. Później okazało się, że przy nim znaleziono jakieś narkotyki i w domu też ich było sporo. Zabrali i mamę i jego. Dobrze, tak musiało być może dzięki temu nie skrzywdzi innych dziewczyn. Policjant powiedział nam, że to znany im przestępca i już nie raz siedział w więzieniu a dzięki mnie znowu tam trafi. Martwiłam się tylko o mamę a wyrzutów sumienia nie pozbędę się chyba nigdy. Musieliśmy złożyć też zeznania na komisariacie i tam też złożyłam oficjalną skargę na tego śmiecia. Dopiero nad ranem wróciliśmy do naszego domu. Bo to właśnie tu był mój dom. Moja przyszłość. Malcolm w czasie podróży i teraz mało się odzywał. Zjedliśmy trochę i każdy poszedł się zdrzemnąć po ciężkiej nocy.
CZYTASZ
Przyjaciel ojca.
RomanceMam odgórny zakaz flirtowania z kumplami taty ale co ja mogę poradzić na to, że oni są tacy przystojni. Przy jednym z nich serce bije mi na prawdę szybko.