#24 - Sweet nicknames and bloody roses

682 15 12
                                    


Właśnie kończyłam przebierać się w piżamę i szczotkować zęby. Narzuciłam na siebie białą koszulkę na długi rękaw i ciemnoszare, bawełniane szorty. Włosy, które miałam związane w niskiego koka, wreszcie luźno opadły na moje ramiona. 

Wyplułam nadmiar pasty do zlewu, przemywając ubrudzone nią wargi i płucząc usta. Powiesiłam jeszcze mokre ręczniki na kaloryferze i wrzuciłam brudne ubrania do kosza na pranie. W tym czasie suszarka do ubrań głośno szumiała i zgrzytała wykonując swoją pracę. 

Zamknęłam drzwi do pomieszczenia, idąc prosto do sypialni, w której dawno znajdował się mój chłopak, po raz kolejny czytając szkolną lekturę. W międzyczasie tuż obok niego na jednej z poduszek spokojnie spała dwójka naszych kulek, cichutko oddychając. 

Powoli podeszłam do swojej strony, przeciągłe przy tym ziewając. Położyłam się obok, wtulając w ciepłą kołdrę, która owinęła mnie niczym naleśnik. 

- Hej, nie zabieraj mi kołdry! - usłyszałam niezadowolony głos swojego partnera. 

- Wcale Ci nie zabieram. - mruknęłam, bardziej wsuwając się pod okrycie, by po sekundzie poczuć uderzający we mnie chłód i dotkliwy brak pierzyny. - Ej, teraz to mi jest zimno. - burknęłam pod nosem, nieco się skulając. 

- Ostrzegałem.

- Misiu, oddaj mi kołdrę... Proszę. - powiedziałam słodkim głosikiem, wciąż nie otwierając oczu. Naprawdę chciało mi się spać. Trzeba przyznać mecz potrafi dać w kość, a zakwasy, które miałam już w ogóle. - Misiuuu... Zimno mi. - zrobiłam naburmuszoną minę, wydymając usta. 

- (śmiech) Jak to się dzieje, że zawsze jesteś takim słodziakiem. - zaśmiał się pod nosem. Czułam, jak podnosi moje ciało, kładąc je sobie na klatce, przy okazji przykrywając mnie po samą wysokość ramion. Uśmiechnęłam się, czując przyjemne ciepło, jednak uśmiech zniknął szybciej niż się spodziewałam. 

- Au! - cicho pisnęłam, gdy dotknął ręką mojego przedramienia, na którym wciąż miałam zadrapanie. 

- Coś się stało? - spytał wyraźnie zmartwiony. 

- Nie, to tylko zakwasy. - Jednak nie przewidziałam, że mój rękaw się podwinął, ukazując czerwoną ranę. 

- Taa, raczej kłamstwo i jeszcze raz kłamstwo. - rzucił oskarżycielsko. - Czemu nie powiedziałaś mi o tym, że przez tego suki syna masz takie zadrapanie? - otworzyłam powieki, zerkając w tamtą stronę. 

- To nic takiego, naprawdę. - zsunęłam rękaw, ale w oczach pojawiły mi się łezki przez kolejny bolesny impuls. 

- Daj, lepiej żeby trener tego nie zobaczył, a poza tym sama mówiłaś, że chowanie kontuzji czy ran nie jest mądre. - delikatnie złapał za moją dłoń, zatrzymując dalsze zsuwanie. Z powrotem podwinął rękaw bluzki, dotykając palcem zranionego miejsca. - Hmm... Nie wygląda najlepiej. 

- Bez przesady. To tylko zadrapanie. - dodałam chicho.

- Może i tak, ale lepiej nie ryzykować. - mówił, całując mnie w czoło. - A to, żeby mojej księżniczki nie bolało. - szepnął, na co cicho się zaśmiałam, tak aby nie obudzić śpiących kuleczek. - Przez chwilę może być trochę nieprzyjemnie, ale tylko chwilę. - złapał moją dłoń. Przymknęłam oczy, czując nieprzyjemne, ciepłe szczypanie. Podczas, gdy moja ręka była owijania przez złociste smugi. Po dłuższym czasie uczucie zniknęło. - Już po wszystkim. - odezwał się, puszczając dłoń. 

- „Strefa" naprawdę zaczyna mnie zadziwiać. - powiedziałam zdziwiona, oglądając swoją rękę w miejscu gdzie jeszcze parę sekund temu była krwawiąca rana. - Tylko pytanie, czy powinnam się tego bać... - dodałam nieco ciszej. 

„Anioł ze złamanym sercem || Supa Strikas fanfic ||"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz