#30 - Broken rose and British madness

491 8 6
                                    


Laura*

Dzisiaj wypadał dzień kolacji zapoznawczej u nowej drużyny w Superlidze - Cognito FC. Cóż... Jak na razie to nasza drużyna „znała się" jedynie z ich kapitanem, ale muszę przyznać, że jestem ciekawa drużyny reprezentującej Wielką Brytanię. 

Stałam przed lustrem w łazience, kończąc się przygotowywać. Byłam już ubrana w swoją sukienkę, a Shaker miał na sobie swój czarny smoking i białą koszule pod spodem. Chociaż, wnioskując po zdenerwowanych pomrukach dochodzących z naszej sypialni, właśnie szarpał się z klubowym krawatem. 

Po paru minutach, powoli wyszłam zza parawanu, stając przed lustrem. Oczywiście była to ta sama biała suknia, która czekała na swój moment w naszej szafie. Jej góra na ramiączkach miała boczne wcięcia, a spódnica rozkładała się na boki. Była skromna w ozdobach dzięki czemu w pewnym stopniu odwzorowywała moje usposobienie. 

Włosy spływały mi na barki oraz plecy nieujarzmionymi lokami. Dopiero teraz zauważyłam, jak bardzo urosły. Czupryna stawała się coraz dłuższa, a razem z tym coraz bardziej lokowana.

Mój wzrok przykuły leżące przy umywalce nożyczki, połyskujące w świetle. Usiadłam przed lustrem na tapicerowanym stołku w kolorze cappuccino. Wzięłam metalowy przedmiot w dłonie, ostrożnie przejeżdżając palcem po jednym z ostrzy, uważając żeby się nie zaciąć. 

Ujęłam garść swoich gęstych kręconych włosów w kolorze hebanu. Zdecydowanymi ruchami zaczęłam obcinać jedwabiste loki, które prześlizgiwały się przez moje palce, niczym najczystsza woda przez górskie strumienie. Nożyczki za każdym razem gładko skracały moją czuprynę, a kosmyki spadały na podłogę martwym, ciemnym kręgiem.

Od zawsze strzyżenie przynosiło mi pewien rodzaj spokoju. Czułam się wtedy, jak Mulan, a nożyczki były moim mieczem. Jednak tym razem kosmyki zaczynały być owijane przez błyszczące, złociste smugi, które przybierały postać kwiecistych pnączy.

Kiedy skończyłam czupryna sięgała mi do łokci, a moje loki były teraz ułożone w romantyczne fale, spływające mi pojedynczymi kosmykami na barki. Uśmiechnęłam się do siebie, zarzucając włosy na jedną stronę.

Zrobiłam sobie lekki makijaż złożony z pudru, delikatnego cienia do powiek, korektora i tuszu do rzęs. Dopełniłam go rozświetlaczem, który nałożyłam na policzki, a na usta nałożyłam jasną, matową szminkę. 

Wzięłam do rąk białą kopertówkę, wkładając do niej parę niezbędnych rzeczy. Ostatnimi akcesoriami był mój łańcuszek z serduszkiem i delikatne kolczyki z kryształkami, które lekko połyskiwały razem z drobnymi złotymi akcentami sukni. Za to moje stopy zostały przyozdobione przez niskie sandałko-obcasy.

Może i nadal czułam się nieco zestresowana reakcją innych na moją obecność, ale dobrze się czułam w stroju, który miałam na sobie, więc... Myślę, że mogę iść stawić czoła dzisiejszemu wieczorowi. 

- Uciekaj zanim moja dziewczyna Cię zobaczy. - usłyszałam cichy szept koło ucha, a na karku poczułam czyiś ciepły oddech. Nie musiałam się zbytnio domyślać, żeby wiedzieć kto to był... 

- (chichot) Shaker... - zachichotałam, odwracając się do stojącego za mną partyzana. 

 - Wyglądasz przepięknie... - Poczułam lekkie motyle w brzuchu, kiedy patrzył na mnie ze swoim śnieżnobiałym uśmiechem. Nieśmiało się uśmiechnęłam, zakładając sobie kosmyk włosów za ucho.

- Ty też wyglądasz bardzo przystojnie. - ostrożnie przejechałam ręką w górę po jego klatce, poprawiając kołnierzyk od koszuli i czerwony krawat. - Powinieneś częściej nosić smoking.

„Anioł ze złamanym sercem || Supa Strikas fanfic ||"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz