Shaker*Wyraźnie zadowolony szedłem hotelowym korytarzem w stronę swojego pokoju, który dzieliłem z Laurą. Z każdym krokiem coraz bardziej wchłaniałem w siebie wesołą i radosną atmosferę tego miejsca pełnego pięknych oceanów, gór, wysepek, plaż, lagun, i jeszcze innych fantastyczności, które sprawiały, że określenie „Cidade Maravilhosa" – co po portugalsku oznacza „cudowne miasto" było jak najbardziej trafne.
Boskie Rio rozbrzmiewało dźwiękami wszechobecnej samby nie tylko w okresie karnawału, już wczoraj wieczorem, gdy tutaj przylecieliśmy mieliśmy okazje słuchać hucznej i energicznej muzyki z wnętrz naszych pokojów hotelowych. Chociaż to miasto jest pełne kontrastów, które wzbudzały strach i fascynacje jednocześnie. Rio de Janeiro było jak narodowy drink Brazylii – caipirinha – czyli słodki, ale kwaśny jednocześnie napój. Choć wszyscy go kochali, potrafił wpędzić w kłopoty, o czym przekonałem się już kiedyś, gdy tutaj byliśmy.
Powoli nacisnąłem klamkę, słysząc dobiegające ze środka dźwięki. Kiedy tylko drzwi lekko się otworzyły od razu uderzył we mnie powiew pracującej klimatyzacji. Wszedłem do środka, rozglądając się w poszukiwaniu swojej dziewczyny. Przelotnie zauważyłem siedzących na zaścielonym łóżku Bruna i Lily, którzy właśnie oglądali znaną wszystkim animację o dwóch arach błękitnych na moim tablecie stojącym pionowo przy pomocy złożonego etui.
W tym samym momencie do moich uszu doszedł czyiś śpiew, dochodzący z rozsuniętego balkonu, przysłoniętego przez półprzezroczyste zasłony, wciąż wpuszczające światło słoneczne, ale w takiej ilości, żeby pokój się nie nagrzewał.
Lekko uśmiechnąłem się pod nosem, odsuwając jedną z połów zasłony. Przede mną odsłoniła się drobna kobieta, ubrana w swoją piżamę składającą się z luźnej ciemno-karmazynowej koszulki z kwiatowym logiem Strikas, ulokowanym na prawej piersi i pasujących krótkich szortów w słoneczno-żółtym kolorze. Jej ciemne kręcone włosy były związane w wysokiego kitka, którego końcówki kręciły się w loki od panującej wilgoci, a opalona skóra bosych stóp wyróżniała na szarych kaflach, sporej wielkości balkonu.
- Hot girls, where I'm from, we don't look like models...Tan lines, big curves and the energy glows, You'll be falling in love with the girl from Rio~ Vai malandra, gringo canta, todo mundo canta...Hot girls, where I'm from, we don't look like models...Tan lines, big curves and the energy glows, You'll be falling in love with the girl from Rio~
Powoli do niej podszedłem, zauważając białe słuchawki na kablu w jej uszach. Ostrożnie wyciągnąłem rękę w stronę jej ucha, wyciągając z niego słuchawkę, która teraz luźnie zwisała w kierunku ziemi. Bardziej się nachyliłem, przelotnie całując jej skroń.
- Wiem, że jesteś partyzanem, Shaker, ale mógłbyś nie skradać się w taki sposób. - zaśmiała się pod nosem, wyciągając drugą słuchawkę i wpychając telefon razem ze zmielonymi w supeł słuchawkami do kieszeni szortów.
- Wcale się nie skradałem, nic nie poradzę, że umiem teraz bezszelestnie chodzić, a poza tym...miałaś słuchawki. - mówiąc, to na moich ustach wykwitł uśmieszek, kiedy jej dłoń delikatnie wsunęła się w moją, a ja obróciłem ją do siebie w obrocie.
Wtedy nasza dwójka usłyszała trzepot skrzydeł, a nasz wzrok od razu przeniósł się na hotelowy dziedziniec pełen tropikalnych kwiatów, palm oraz drzew, dopełniany przez czysty błękit nieba, gdzie właśnie przelatywały dwie barwne papugi. - których widok tak blisko miasta raczej nie był tak częsty.
- Są prześliczne...tylko szkoda, że ich dom z każdym rokiem jest coraz bardziej ogołocony. - szepnęła, mrużąc oczy, kiedy dotarło do nich jasne światło słoneczne.
CZYTASZ
„Anioł ze złamanym sercem || Supa Strikas fanfic ||"
FanfictionJeden dzień, ta jedna chwila. Od tych obu rzeczy zaczęła się nić, która połączyła dwie osoby. Obie z nich mijały się przez wiele dni. Obie czuły to samo, ale dopiero tego pamiętnego dnia życie Laury zaczęło się tak naprawdę zmieniać na lepsze nawet...