#41 - Dat Boot

307 6 0
                                    


Shaker*


Po słodkim tygodniowym wypoczynku w sekretnym kompleksie Black Shadows, a raczej ja bym tego nie nazwał wypoczynkiem. Wróciliśmy do Strikaland idealnie w dzień wylotu w Alpy. Mieliśmy jeszcze trochę czasu do wylotu, więc zdecydowaliśmy się przeczekać go w naszym tajnym ośrodku szkoleniowym. 

Laura aktualnie była w naszym mieszkaniu w Singapurze, szykując dla naszej dwójki wszystkie niezbędne rzeczy. Za to ja dostałem polecenie: „siedzenia na tyłku nie zrobienia niczego głupiego, bo inaczej smierć mi bliska i bla bla bla..." 

W każdym razie, jako „grzeczny chłopiec" właśnie spędzałem czas z kolegami na boisku, ćwicząc strzały do bramki na specjalnym ekranie treningowym. Oprócz mnie w naszym towarzystwie był też Skrętny Tygrys, Klaus, Matador i Gibki Rasta. 



- Świetne strzały, panowie! - zawołał zadowolony mężczyzna, gdy pięć piłek idealnie trafiło w każdy z przypisanych celów. 

- Tak! Dobrze będzie, kapitanie. - uśmiechnąłem się, ale nasza satysfakcja nie trwała na długo. 

- Niestety dobrze to stanowczo za mało. - spojrzeliśmy za siebie, kiedy za nami rozległ się surowy głos naszego trenera, wchodzącego właśnie do naszej sekcji treningowej.

- Ale panie trenerze... - zaczął Tygrys, jednak ktoś mu przerwał. 

- Trenerze, jesteśmy w mega formie, nie? - spytał pewny siebie El matador, prężąc muskuły z uśmiechem. 

- Obejrzyjcie to. - odwróciliśmy się, spoglądając na ekran, na którym właśnie pojawił się urywek relacji pomeczowej kręconej na żywo ze stadionu Hydr. 

- [Półkowniku Von Pushup, zmietliście Hydry na ich własnym boisku! Jakim cudem?] - przed nami pojawił się trener Żelaznych Czołgów wraz ze swoim pupilkiem tuż obok. 

- [Ustawiliśmy Johanna Ubera na pozycji pomocnika, Thor strzelał prawie non stop i nikt nie mógł przedrzeć się przez naszą główną broń, Manglera!] - w tym samym czasie zza pleców dwójki mężczyzn wyrósł ogromny kolos, może nie pokroju Santosa, zaczynając śmiać się śmiechem, który mieliśmy zapamiętać już do końca tego wyjazdu. 

- [Hahahahahaha!]

- [Zastosujecie tę samą taktykę za tydzień przeciw Supa Strikas? 

- [Stadion Forteca jest, co prawda wysoko w górach, ale Supa Strikas pójdą na dno.] - każdy z zawodników zaczął znikać we włazie łodzi podwodnej, aż ta szybko się zanurzyła. 

- [Pffu! Mówiła Lena Long, Futbol 360. Do zobaczenia.] - wielka fala całkowicie ochlapała wszystkich reporterów, łącznie z reporterką Futbol 360, która bezskutecznie próbowała ochronić się parasolem.  



Laura*


Jak zawsze przed meczem przeciwko Żelaznym Czołgom, tak i dzisiaj czekała nas „wycieczka edukacyjna", choć w nieco bardziej odległe miejsce niż zwykle... Pod nami rozciągał się niekończący przestwór morza arktycznego, a temperatura na zewnątrz była... Dosyć surowa jak na nasze standardy. 


- Ach, ciepło i fryz pod kontrolą, zawsze gotowy na każdą okazje. - choć trzeba było przyznać, że El matadorowi jakoś nie doskwierała ujemna temperatura. Podczas, gdy my odmrażaliśmy sobie zadki, jedynie siedząc na fotelach, Hiszpan w spokoju wiał na siebie ciepłym powietrzem ze swojej złotej suszarki.

„Anioł ze złamanym sercem || Supa Strikas fanfic ||"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz