Laura*Powietrze coraz głośniej świszczało mi w uszach. Dół od sukni szamotał w dole moich nóg, oplatając się o dolne kończyny Shakera. Serce waliło mi w piersi, a nasze spojrzenia wciąż wzajemnie się przenikały. W pewnym momencie spojrzałam w bok. Nie wiedziałam, czy znajdujemy się w połowie wysokości wieżowca, czy ledwie w jego 1/4. Zaparło mi dech, a oczy zwęziły się w małe kropki.
Czułam, jak zimne powietrze szczypało mnie w oczy, uszy, nos i usta. Nie pomagał w tym też otaczający nas dym, który podrażniał moje drogi oddechowe i spojówki. Łzy zaczęły płynąć mi z oczu, a moje dłonie wciąż nie zwalniały uścisku. Nie mogłam się unieść, nie mogłam lecieć. Świat wirował mi przed oczami, a ja spadałam jak kamień w wodę. Przesunęłam wzrok z powrotem na wiszącego nade mną chłopaka. Ciągnęłam go za sobą jak kotwica odpadająca na dno morza.
Nagle z nikąd zrobiło mi się gorąco, a moja świadomość się zamgliła. Spojrzałam w górę. Jego twarz też była zamazana. - Straciłam ją. Leniwy uśmiech ciemnowłosego zmył się jak makijaż z mojej twarzy. Wtedy moje oczy przesunęły się na kłęby gazu, który oplatał mnie zewsząd. „To przez ten dym" - pomyślałam, lekko rozchylając usta, gdy nieco odchyliłam się w tył. Palce zaczęły mi drętwieć, a z ust wydobywały się ciche zdania, plączące w niezrozumiałym majaczeniu. Majaczyłam jego imię, tracąc czucie w palcach.
Już miałam się puścić, gdy wtedy jego dłoń mocno przycisnęła moje czoło do jego ramienia. Ostatkiem sił, otoczyłam jego kark rękoma, zakleszczając jego szyję po same łokcie. Oddychałam ciężko, co jakiś czas kaszląc. W uszach dudnił mi jego ciężki oddech i szybko bijące serce sapiące mi tuż koło twarzy. Ciśnienie ciągnęło mi głowę w dół, co trochę bolało, ale ja wciąż uparcie przyciskałam ją do jego ramienia.
Czarne plamy wytrysnęły mi przed oczami, zasłaniając pole widzenia. Jakby już nie było ciemno, tak dopiero teraz znalazłam się w całkowitej otchłani. Było mi niedobrze, a w ustach pojawił się słodki smak, ale nie ten przyjemny, tylko taki sztuczny, jak po zażyciu antybiotyku dla dzieci. Powieki były coraz cięższe, tak jak oddech, który uwiązł mi w gardle.
Słyszałam o przykrych skutkach zmiany ciśnienia, ale to co działo się teraz to musiała być jakaś tortura. Chociaż czy faktycznie tortura? Myśli mieszały mi się w głowie, a racjonalne myślenie zniknęło bez śladu. Pot zaczął ściekać mi ciurkiem po skroniach i szyi, gdy żar rozpalał mi policzki. W pewnym momencie ciemny dym otulił mnie jak miękki kocyk, a moja głowa wygodnie ułożyła się tuż przy zagłębieniu szyi Shakera.
Błogi zapach nieco wypłowiałych przez wieczór perfum, tulił mnie niczym kołysanka, kiedy moje powieki zatrzymywały się już milimetr przed dolną krawędzią oka. Jego ciało też było ciepłe, nawet jeśli trzymające mnie dłonie wydawały się chłodne. Ostatni raz otworzyłam oczy, wyczuwając, jak czubek mojego nosa otarł się o jego skórę. Była tak blisko mnie, a jednocześnie moje usta i oczy były od niej tak daleko.
Wciągnęłam ostatni chrapliwy wdech, ostatkiem sił przysuwając się bliżej niej. Walczyłam z szarpiącym wiatrem, mdłościami i uczuciem zabójczej senności, które osaczały mnie z każdej strony, chcąc wyrwać z jego objęć. Tak jakby świat nie chciał dać mi umrzeć z nim, tak jakbyśmy byli z dwóch odrębnych istnień. Piszczało mi w uszach, więc już nawet nie słyszałam, co mamrotały moje usta. Myślałam tylko o jednym. O ostatniej rzeczy, którą chce się zakończyć.
Moje wargi musnęły o coś ciepłego, aksamitnego, delikatnego, a zarazem twardego. To nie była jego szyja, a tak przynajmniej mi się zdawało. Coś bardziej jak kość albo chrząstka od nosa, czy ucha. Raczej nie zdołałam dociągnąć się tak daleko. Znowu przysunęłam usta w stronę tajemniczego miejsca, składając w nim lekki pocałunek.
CZYTASZ
„Anioł ze złamanym sercem || Supa Strikas fanfic ||"
Hayran KurguJeden dzień, ta jedna chwila. Od tych obu rzeczy zaczęła się nić, która połączyła dwie osoby. Obie z nich mijały się przez wiele dni. Obie czuły to samo, ale dopiero tego pamiętnego dnia życie Laury zaczęło się tak naprawdę zmieniać na lepsze nawet...