"Skérverg (nazywany tak na terenach masywu Uthra) lub Istota Demoniczna to stworzenie o połowicznie wykształconej formie fizycznej i niezbadanym pochodzeniu – przypuszczalnie jednak jest ono jednym ze starszych gatunków dzisiejszego smoka. Najwcześniejsze wzmianki o nim pojawiają się już w Wiekach Najstarszych, tj. ok. 400 lat przed utworzeniem państwa Keraghar. Skérverg nie posiada w pełni wykształconego ciała, dlatego jedyną możliwością jego funkcjonowania jest zdominowanie innego, nazywane również "kontrolowaniem" i "opętaniem" (stąd otrzymała nazwę "Istoty Demonicznej") . Opętanym może być człowiek o odpowiednio słabej sile psychicznej, w którego esencję duchową istota wgryza się, a w ciele staje się jakby pasożytem. Szacuje się, że dziewięć na dziesięć przypadków ludzi jest podatnych na takie opętania.
Reakcja ofensywna – istnieją przypadki, w których odpowiednio dobrze szkolony lub długo nękany przez zewnętrzne czynniki bez natychmiastowych skutków człowiek wypracowuje sobie pewną odporność – jest wtedy w stanie przeciwstawić się obcej sile. Skérverg taki nie jest w stanie samodzielnie wycofać się z opętanego, choć sytuacja samego nosiciela nie jest jeszcze całkowicie zbadana. Można jedynie wywnioskować, że ludzie o większej sile zdolni są do czynów wykraczających poza możliwości zarówno zwyczajnego człowieka, jak i Skérverga."
Anonim, "Encyklopedia ze zbiorów królewskich – tom XIII"
Kaerenn skrzywiła się, czując na czole poranne promienie słoneczne, przebijające się światłem przez opuszczone powieki w postaci pomarańczowych plamek. Subtelne ciepło spotęgowało ból głowy, który zaczęła zauważać już od przebudzenia. Czuła się okropnie - zarówno fizycznie, jak i psychicznie, a przez gwałtowną utratę sił miała wrażenie, że nie da rady podnieść się z ziemi. W końcu otworzyła oczy, zamglonym spojrzeniem omiatając przestrzeń wokół siebie. Pierwszym, co rzuciło jej się w oczy była bursztynowa, łuskowata powierzchnia i wielkie, szkarłatne ślepia obserwujące ją z uwagą. Otworzyła szeroko oczy, gwałtownie wciągając powietrze w nozdrza i krztusząc się własną śliną.
Ifrit cierpliwie położył łeb na kamienistej ziemi, majestatycznie przymykając powieki. Potężne, zakończone pazurami łapy miał złożone pod sobą.
Kaerenn cofnęła wyciągniętą rękę i odczołgała się nieznacznie w tył. Zdumionym i przerażonym spojrzeniem lustrowała smoka, który leżał sobie przed nią spokojnie, odkąd straciła przytomność.
— Dlaczego mnie nie zabiłeś? — spytała po jakimś czasie zachrypniętym głosem.
Ifrit wypuścił dym z nozdrzy, co wyglądało zupełnie tak, jakby próbował prychnąć śmiechem.
"Może jeszcze miałbym cię zeżreć, co?" — w głowie łowczyni rozległo się ironiczne przypuszczenie. Nie ona jednak była tym, kto je wysunął. Nie ulegał wątpliwości fakt, że smoki nigdy nie potrafiły porozumiewać się z ludźmi za pomocą zwykłej mowy. Zamiast tego mógły to robić dzięki połączeniom telepatycznym. Mało kto jednak był w stanie owo psychicznie wytrzymać. Z tego też powodu ze zdolności tej korzystano niezwykle rzadko, a rozmowy z przeciętnym smoczym zabójcą, za obopólnym przyzwoleniem zazwyczaj nie było sensu nawet rozpoczynać — zarówno mentalność łowców, jak i skrzydlatych gadów była zgodna w kwestii spotkań najchętniej rozpoczynanych od rękoczynów.
"To nie ja na ciebie poluję, venatrix" — wyjaśnił po chwili.
— Jesteś aż tak pewny siebie, czy zwyczajnie w świecie próbujesz zrobić ze mnie durnia?
"Po prostu chcę ci pomóc."
— Przestań pieprzyć.
"Ufam ci. Ty również zacznij, bo z trudem ci to przychodzi."
— Żartujesz sobie? Nie mam pojęcia, jak bardzo musiałabym być uchlana, żeby spełnić twoje oczekiwania. Powiedz po prostu, czego chcesz — burknęła.
CZYTASZ
Venatrix
FantasyKontynent nie jest już dla nikogo bezpiecznym miejscem. Wyniszczony wojnami, plagami głodu i epidemii, władany przez podupadające mocarstwo coraz bardziej chyli się ku zagładzie. Ponadto od pewnego jest czasu systematycznie atakowany przez hordy smo...