Rozdział 1

2.5K 120 76
                                    

Czerwonowłosy kraj siedział na stołku barowym w kuchni przeglądając książkę kucharską za przepisem na ciasto, tym samym słuchając radia. Za oknem świeciło słońce, które ogrzewało jego spokojną twarz. Białe oczy odnalazły przepis, a właściciel uśmiechnął się zadowolony.

Rzesza westchnął zauważając iż brakuje mu kilka składników, więc wstał ze stołka kierując się na korytarz. Ubrał buty oraz płaszcz, wziął pieniądze, telefon i wyszedł z mieszkania zamykając je na klucz. Skierował się w stronę parku, ponieważ przez niego jest najszybciej do centrum miasta.

Minęło 15 lat odkąd został zabrany przez Szwajcarie do jego prywatnej kliniki. Początki leczenia były ciężkie, nie mógł pogodzić się z chorobą, wyparciem ze strony syna i swojej miłości. Przeczuwał, że wiadomość o jego chorobie nie zmieni ich myśli o nim, ale miał nadzieje, że będą chętni mu pomóc. Pierwsze dwa lata były dla niego najtrudniejsze, 15 razy próbował popełnić samobójstwo. Na jego nadgarstkach były blizny ukazujące te próby. Depresja i brak wsparcia od najważniejszych mu osób robiło swoje. Z pomocą Szwajcarii udało mu się przeżyć najgorszy okres. Nie miał już myśli samobójczych ani zachowań, w których chciałby zrobić innym krzywdę. Brał leki na jego depresje i od miesiąca mieszka w swoim domku. Jego kuzyn bardzo mu pomógł mimo iż wyrządził wiele szkód.

- Rosja nie bądź wredny! – Usłyszał donośny głos młodej dziewczyny. Odwrócił wzrok na lewo i zobaczył dwa młode kraje, które o coś się wykłócały.

- Jestem twoim starszym bratem, powinnaś się mnie słuchać. – Powiedział obojętnie wysoki chłopak z uszanką na głowie. Serce Rzeszy zatrzymało się na moment.

- Dlaczego ty możesz mieć chłopaka, a ja nie? – Powiedziała zła niebieskowłosa tupiąc nogą.

- Jesteś za młoda na związek, tata powie ci to samo.

- Zaraz się okaże, tato! – Zawołała do podchodzącego do nich mężczyzny podnosząc rękę. Wysoki kraj uśmiechnął się i przytulił dziewczynę.

Rzesza nie zarejestrował, że stanął w miejscu nie mogąc uwierzyć w zaistniałą sytuacje. Po tylu latach widzi swojego dawnego przyjaciela, osobę którą całym sercem kocha. Zsrr zaśmiał się z czegoś co powiedziała dziewczyna i podniósł wzrok zatrzymując go na czerwonowłosym. Jego złote oczy rozszerzyły się, a ciało spięło. Rzesza nie wiedząc co robić szybko zawrócił i biegiem skierował się do domu zapominając o sklepie i upragnionym cieście. Rosja zmarszczył brwi i spojrzał w kierunku gdzie patrzył jego ojciec, ale nikogo nie zauważył.

- Tato, wszystko w porządku?

Zsrr nie mógł uwierzyć w to co widział, nie wierzył, że widział Rzesze. On powinien być zamknięty w izolatorium u Szwajcarii, zamknięty na cztery spusty. Dlaczego tutaj był? Co on chciał zrobić? Dlaczego ich obserwował? Tyle pytań, a na razie brak odpowiedzi. Bał się, że Nazista mógł uciec kuzynowi i pragnie zrobić coś złego, że chce się zemścić za to iż go zostawili. Czerwonowłosy uśmiechnął się fałszywie do syna i poklepał po plecach uspokajająco.

- Tak, chodźmy do domu.

Ukraina spojrzała na brata niepewnie, a Rosja jedynie pokręcił głową i cała trójka skierowała się do domu.

Rzesza przestał biec gdy dotarł do mieszkania zdyszany. Oddychał szybko i ścierał ręką łzy z twarzy. Dlaczego płakał, przecież nic się nie stało. Jednak wzrok komunisty mówił mu wszystko. Był nim przerażony, prawdopodobnie bał się co chce zrobić, czy chce skrzywdzić jego dzieci. Białooki westchnął głęboko i otworzył drzwi gdzie powitał go rudy, puszysty kot. Pogłaskał mruczka i ruszył w kierunki kuchni, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Zdziwiony podszedł do nich i otworzył je.

- Guten Tag Rzesza. – Przywitał się z lekkim uśmiechem Szwajcaria.

- Guten Tag, wejdź.

Nazista otworzył szerzej drzwi pozwalając wejść do środka kuzynowi. Ten cicho podziękował i razem weszli do salonu niższego.

- Wychodziłeś gdzieś? – Spytał pokazując na płaszcz, który nadal miał na sobie.

-Nie, dopiero co wróciłem. Chciałem iść do sklepu, ale nie udało mi się. – Powiedział cicho siadając na kanapie.

- Coś się stało? – Spytał zmartwiony siadając obok i odkładając małą reklamówkę na stolik.

- Spotkałem w parku Zsrr z dziećmi, wyglądali na bardzo szczęśliwych, ale jak tylko mnie zobaczył jego nastrój się zmienił. Widziałem w jego oczach strach o dzieciaki, jakby myślał, że chce im coś zrobić.

- A chciałeś?

- Oczywiście, że nie! – Powiedział szybko patrząc na kuzyna. – Ja tylko tam stałem i nic nie robiłem. Gdy mnie zauważył uciekłem.

- Rozumiem.

Szwajcaria wziął reklamówkę i podał ją zdezorientowanemu mężczyźnie.

- Co to?

- Twoje leki, umówiliśmy się, że ci je przywiozę, pamiętasz? – Spytał bacznie się mu przyglądając. Szczerze Rzesza z natłoku wrażeń zapomniał.

- Przepraszam zapomniałem, dziękuje za leki.

Czerwonowłosy uśmiechnął się i poczochrał włosy młodszego kraju, co zaowocowało lekki rumieniec zażenowania u Nazisty.

- Nie martw się Zsrr, prawdopodobnie był zdziwiony twoim widokiem, przecież ostatni raz widział cię 15 lat temu. Spróbuje z nim porozmawiać gdy będę miał czas.

- Dziękuje, wiele dla mnie robisz, choć nie musisz.

- Trzeba rodzinie pomagać. – Uśmiechnął się lekko i wstał z kanapy. – Pamiętaj, że za tydzień mamy wizytę lekarską. Ja będę leciał.

Rzesza również wstał z kanapy i odprowadził kuzyna do drzwi. Pożegnali się i czerwonowłosy skierował się do kuchni i sięgnął po książkę kucharską szukając przepisu na który miał składniki, przygotowując się mentalnie na ponowne spotkanie z synem i Zsrr. Miał tylko nadzieje, że kiedyś uda mu się takie spotkanie zrealizować.

---------------------------------

Na dzisiaj tyle, kolejne rozdziały codziennie będą wstawiane :)

Nowe życie - Rzesza x Zsrr CountryhumanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz