Soviet został siłą zmuszony do wejścia do samochodu, a po chwili obok niego usiadł czerwonowłosy. Drugi mężczyzna zasiadł za kierownicą i ruszył w drogę.
- To jest porwanie! – Krzyknął patrząc na ojca.
- Nie jeżeli mam zgodę na zabranie cię. – Powiedział spokojnie.
- Vater się nie zgodził! Zabraliście mnie z domu i zawozicie nie wiadomo gdzie! – Krzyknął patrząc przez okno i obejmując się ramionami. Może gdyby wyskoczył z samochodu udałoby mu się wrócić do domu.
- To dla twojego dobra. – Powiedział złotooki dotykając jego ramienia.
- Nie dotykaj mnie! – Odepchnął dużą dłoń patrząc na niego wściekle. Zsrr aż się zastanawiał czy przed nim nie siedzi Rzesza. – Przez ciebie całe ramiona mnie bolą. Cholera. – Zamknął oczy i wziął głęboki wdech. Wiedział, że będzie miał całe ramiona w siniakach.
- Robię to dla twojego dobra. – Powiedział cicho patrząc na syna smutno. Soviet spojrzał na niego marszcząc brwi.
- W ogóle cię nie znam, jedynie z opowieści Vater jaki to jesteś dobry i kochający. Mimo to zabierasz osobie, którą niby kochałeś dziecko, które trzymał jego chorobę psychiczna w ryzach.
- Bił cię.
- Do cholery jasnej on mnie nigdy nie uderzył! – Krzyknął czując łzy w oczach. – Te siniaki pojawiają się podczas zbyt mocnego uścisku, albo upadku, a wczoraj spadłem ze schodów i tak się to limo pojawiło!
- I myślisz, że w to uwierzę? – Spytał sceptycznie mężczyzna. – Wiem do czego zdolny jest Rzesza i kiedyś będziesz mi wdzięczny, że cię stamtąd zabrałem.
Godzinę później dotarli do domu Zsrr, Soviet patrzył na budynek szeroko otwartymi oczami.
- Powodzenia z dzieciakiem. – Powiedział FBI i odjechał.
- Jak ci się podoba? – Spytał czerwonowłosy stojąc obok syna.
- Widziałem lepsze. – Mruknął odwracając wzrok. Nie powie mu, że domu wygląda przepięknie, nie da mu takiej satysfakcji. Komunista zaśmiał się i wprowadził chłopca do mieszkania.
- Chciałbym abyś poznał swojego starszego brata, nie martw się jest dość miły. – Powiedział prowadząc czerwonowłosego do salonu. – Rosja, przyprowadziłem gościa.
Soviet spojrzał na mężczyznę i uśmiechnął się z ulgą widząc znajomą twarz. Ze łzami w oczach podbiegł do zdezorientowanego chłopaka.
- S-soviet? Co tu tutaj robisz? Tato? – Spytał patrząc to na ojca, to na brata.
- Znacie się? – Spytał zdziwiony Zsrr.
- Soviet! – Krzyknął o rok młodszy chłopak podbiegając do kuzyna i mocno tuląc. Ameryka wszedł chwile później czując ciężką atmosferę.
- Tak, znam go. – Powiedział cicho Rosja patrząc na dzieci. – Wraz z Ameryką odwiedzaliśmy go i Rzesze.
- Co robiliście? – Powiedział przerażony. – Rosja czy ty oszalałeś?
- Nie będę słuchać tych bzdur tato. – Powiedział patrząc na ojca. – Jestem dorosły i odwiedzam kogo chce.
- Chciał cię zabić! Co gdyby zrobił coś Rus?!
- Vater nikogo by nie skrzywdził. – Powiedział Soviet osuwając się od kuzyna.
- Później o tym porozmawiamy Soviet. – Powiedział Zsrr nie racząc go nawet spojrzeniem. – Co jeszcze przede mną ukrywaliście?
- Nic, tylko to, że go odwiedzaliśmy i pomagaliśmy. – Powiedział Ameryka patrząc na męża. – Chcieliśmy mu pomóc.
Zsrr pokręcił głową niedowierzając z głupoty swojego syna. Znając życie pewnie Polska i Niemcy również wiedzieli o chłopcu, chociaż nie mógł obwiniać Niemcy o odwiedziny ojca.
- Skąd masz to limo? – Spytał białowłosy przyglądając się oku. – Znowu sobie coś zrobiłeś?
- To jak wy ich odwiedzaliście, skoro nie wiedzieliście, że Rzesza go bił? – Spytał patrząc na ich krytycznie.
- Bił? Rzesza nigdy nie podniósł na niego ręki. – Powiedział Ameryka. – Ma podatność na siniaki.
- Wam też nagadał tą śpiewkę? – Spytał czerwonowłosy podchodząc do najmłodszego syna. – Chodź pokaże ci pokój, a z wami jeszcze porozmawiam.
Razem weszli na piętro i skierowali się do jednego z pokoi gościnnych.
- Tutaj będę spał? – Spytał złotooki przyglądając się pomieszczeniu. Był większy niż jego, ale nadal to nie był jego pokoju.
- Tak, powiedz co będziesz chciał od Rzeszy, a przywiozę ci.
Soviet usiadł na łóżku i spojrzał na ojca nieczytelnym wzrokiem.
- Chce do domu.
- To jest teraz twój dom. – Powiedział siadając obok.
- Nie ma tutaj Vater, a więc to nie jest mój dom. – Powiedział i odwrócił wzrok. – Zawsze mi mówił jak za tobą tęskni, jak bardzo chciałby zadzwonić chodź nie może. Myślałem, że ty to samo czujesz, ale się myliłem. – Poczuł jak łzy zaczęły spadać na jego dłonie.
Zsrr spojrzał na syna smuto i poprawił za dużą uszankę na jego głowie.
- Nie potrafię już mu zaufać. – Powiedział i wyszedł zostawiając płaczącego chłopca samego.
-------------------------------------
Jako iż kolejny rozdział jest najkrótszym z wszystkich jakie napisałam, zostanie opublikowany jeszcze dzisiaj wieczorem :) Dlatego wyczekujcie cierpliwie
CZYTASZ
Nowe życie - Rzesza x Zsrr Countryhuman
FanfictionPo zakończeniu wojny wychodzi na jaw choroba Rzeszy, ale nikt nie chce mu pomóc w wyleczeniu jej. 15 lat później Rzesza próbuje na nowo zacząć swoje życie i zdobyć zaufanie ważnych dla niego osób Uwaga! Choroba występująca w opowiadaniu została prze...