Rozdział 4

2K 114 90
                                    

Zapraszam na kolejny rozdział. Przepraszam za jakiekolwiek błędy.

------------------------------------------

Zsrr siedział w swoim biurze i niespokojnie patrzył na zegarek, minęła godzina od wyjścia Niemiec i Polski z jego mieszkania w ciężkiej atmosferze. Dzieci pytały go dlaczego dziewczyna była na nich tak wściekła, ale uspokoił ich, że nic się nie stało i w swoim czasie wszystko im wyjaśni. Teraz niecierpliwie czekał na Szwajcarie, który miał do niego przyjechać, aby wszystko wyjaśnić. Wstał z krzesła i usłyszał dzwonek do drzwi. Szybko wyszedł z biura i zobaczył jak Rosja otwiera drzwi ukazując czerwonowłosego mężczyznę.

- O, privet Szwajcaria. – Przywitał się białowłosy wpuszczając kraj do środka.

- Guten Tag Rosjo, jest twój ojciec? Chciał abym przyjechał. – Spytał zdejmując płaszcz i wieszając go na wieszak.

- Tak, już po niego idę. – Czerwonooki odwrócił się i zobaczył ojca stojącego w drzwiach biura. – Tato, przyszedł Szwajcaria.

Zsrr oprzytomniał i podszedł do białookiego witając go uściskiem dłoni.

- Privet, dzięki że przyjechałeś.

- Nie ma sprawy, wydawałeś się przez telefon zdenerwowany. Co się stało? – Spytał dokładnie się mu przyglądając. Szczerze nie lubili się zbytnio odkąd zostawił jego kuzyna na pastwę losu, ale zawsze był chętny do pomocy.

- Chodźmy do mojego biura, tam porozmawiamy.

Zaprowadził kraj do pomieszczenia zamykając drzwi, usiadł na fotelu, a Szwajcaria na kanapie. Zaproponował coś do picia, ale czerwonowłosy odmówił kręcąc głową i wygodniej usiadł na kanapie.

- A więc w czym mogę ci pomóc? Chyba mogę się domyślić, że chodzi o mojego kuzyna.

- Tak, spotkałem go dzisiaj w parku. Jak to możliwe, że tam był skoro miał być zamknięty u ciebie? Uciekł ci? – Spytał wyobrażając sobie najgorsze. Nie mógł pozwolić, aby jego dzięciom stała się krzywda.

- Nie, od miesiąca mieszka sam niedaleko mnie. Jego stan jest na tyle stabilny, że może zacząć normalnie żyć. – Powiedział spokojnie zabierając czekoladowe ciastko ze stołu.

- Skąd jesteś pewny, że nie oszukuje aby się zemścić? Dlaczego nas nie poinformowałeś.

- Rzesza leczył się u mnie 15 lat, gdyby dostał większe wsparcie, może leczenie przebiegłoby krócej. Dlaczego więc miałbym informować osoby o jego stanie zdrowia, gdy przez cały czas miały go w dupie?! – Spytał podnosząc głos.

- Dla naszego bezpieczeństwa! Bardzo dobrze wiesz, że jest niebezpieczny!

Szwajcaria wziął głęboki wdech próbując się uspokoić. Rozumiał komunistę, na jego miejscu też byłby niepewny wobec Rzeszy, ale to nie oznaczało, że nie potrafi pomóc swojej rodzinie. Oskarżając mężczyznę, że kłamie i nie jest zdrowy wmawia się mu niekompetencje jako lekarz.

- Gdy ostatni raz widziałeś Rzesze był przekonany, że mu pomożecie. Jego autodestrukcyjne zachowanie po tym wszystkim przeniosło się na jego osobę. Nie ranił nikogo, kto przy nim pracował, nawet nie krzyczał na personel. Zamiast tego przez pierwsze lata wyniszczał samego siebie, uważał, że tak odpłaci krzywdy wyrządzone przez niego wobec innych krajów. 15 razy próbował popełnić samobójstwo, nie chciał jeść, nie spał, był wrakiem człowieka. Był to stan krytyczny choroby spowodowany waszym odrzuceniem, jedynych osób którym ufał.

Zsrr patrzył na mężczyznę szeroko otwartymi oczami. Nie przeczuwał, że słowa, które wypowiedzieli tamtego dnia tak bardzo wpłyną na Nazistę.

- Jak teraz się czuje? – Spytał cicho oczekując braku odpowiedzi.

- Jest lepiej, bierze leki, które mu przepisałem aby tłumić chorobę. Uczy się dobrych i złych rzeczy dzięki czemu może pomału ingerować się z innymi krajami, jednak nadal się boi. Co tydzień rozmawiamy terapeutycznie i pomagam z depresją, która nadal go trzyma.

Czerwonowłosy przetarł twarz dłonią patrząc na zdjęcie rodzinne, które stało na biurku. Rzesza zobaczył go pierwszy raz od 15 lat, skoro nadal boi się integracji z ludźmi nie było więc dziwne, że uciekł gdy tylko zorientował się, że go widzi. Czuł się jak gówno słysząc ile razy próbował popełnić samobójstwo przez nich, nawet Niemcy byłby przerażony.

- Co powinniśmy zrobić? – Spytał patrząc na Szwajcarie.

- Spróbuj z nim porozmawiać, tak samo jak Niemcy. On naprawdę robił wszystko, aby pokonać chorobę. Chciał abyście mogli na nowo mu zaufać.

- Nie wiem czy dam radę, a jeżeli choroba wróci? Jeżeli zrobi coś moim dzieciom?

Białooki uśmiechnął się lekko kładąc dłonie na kolanach. Zsrr był naprawdę dobrym ojcem, troszczącym się o dzieciaki.

- Rzesza bierze leki, więc choroba jest wytłumiona. Musi je brać do końca życia jeżeli nie chce powtórki z rozrywki. Znając go zrobi wszystko aby już nikt się go nie bał, dlatego nie musisz się bać o dzieciaki. Skoro jesteś dla niego ważną osobą, nawet bez wytłumionej choroby nic by im nie zrobił. Przecież wam nigdy nic nie zrobił, prawda?

Czerwonowłosy kiwnął głową zgadzając się z mężczyzną, Rzesza nigdy nic nie zrobił mu czy Niemcom w porównaniu z innymi. Owszem zerwali pakt, ale to było objawem siły niż zranienia, chciał pokazać ojcu, że jest silny, że potrafi pokonać taki kraj jak on.

- Masz racje, porozmawiam z Niemcem, powiem mu wszystko co mi powiedziałeś i uzgodnimy razem jak pomożemy Rzeszy.

- Robisz to bo ci zależy, czy chcesz odkupić swoje winy? – Spytał Szwajcaria patrząc w złote oczy komunisty. Ten odpowiedział pewnym głosem.

- Zależy mi w odzyskaniu osoby, którą kocham całym sercem.

Nowe życie - Rzesza x Zsrr CountryhumanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz