Rozdział 7

2K 105 147
                                    


Minęło kilka dni od wizyty Polski w domu Rzeszy, od tego dnia dziewczyna codziennie pisała lub dzwoniła czy niczego nie potrzebuje. Czerwonowłosy czuł się urzeczony taką opiekuńczością dziewczyny, cały czas jej mówił, że nie zasłużył sobie na taką dobroć od niej, ale zawsze odpowiadała, że każda osoba powinna otrzymać pomoc. Dlatego nie kłócił się z nią już o to, zadowolony z głębi serca, że chociaż ktoś się nim interesuje.

Kupił potrzebne rzeczy dla futrzastego przyjaciela i skierował się prosto do domu. Od rozmowy z Polską próbował mentalnie przygotować się na rozmowę z synem i dawnym przyjacielem, ale zawsze rezygnował z telefonu. Czuł się okropnie, że nie potrafił skontaktować się z nimi, ale był pewny, że nie chcieliby z nim w ogóle rozmawiać.

Gdy był już na swojej ulicy zobaczył dwie osoby stojące przed płotem jego małego, ale przytulnego domku. Zatrzymał się przerażony gdy rozpoznał stojące tam kraje.

- Vater? – Usłyszał głos swojego syna, którego nie słyszał od 15 lat. Wziął drżący oddech i spojrzał na nich.

Niemcy i Zsrr obserwowali Rzesze z mieszaniną ulgi i niepewności. Oni sami byli zdenerwowani tym spotkaniem, a nie wiedzieli jeszcze czy Rzesza będzie chciał z nimi porozmawiać.

- Niemcy, Zsrr co wy tu robicie? – Spytał ciesząc się w duchu, że nie zająknął się. Od paru lat zdarzało mu się to podczas stresu, czego bardzo nie lubił.

- Czy możemy porozmawiać? – Spytał Zsrr podchodząc trochę bliżej mężczyzny. – Bardzo nam na tym zależy.

Białooki przyjrzał im się uważnie i nie zauważając nieszczerości uśmiechnął się prawie niewidocznie i przeszedł obok nich.

- Tak, bardzo chętnie.

Otworzył drzwi i wpuścił dwie najważniejsze osoby w jego życiu. Ściągnął płaszcz, a w jego ślady poszła pozostała dwójka.

- Ładnie się urządziłeś. – Pochwalił Niemcy obserwując wnętrze.

- Dziękuje, starałem się aby było tu miło. Chcecie coś do picia?

- Kawę. – Powiedzieli równocześnie Niemcy i Zsrr przez co Rzesza się zaśmiał, co nie umknęło mężczyzną.

- Wejdźcie do salonu, a ja zaraz przyjdę. – Powiedział i skierował się do kuchni aby zaparzyć wodę na kawę.

Zsrr i Niemcy weszli do salonu rozglądając się uważnie. Czerwonowłosy usiadł na fotelu i zauważył rude futro skradające się w stronę kuchni. Zaśmiał się spodziewając się wielkiego psa, a nie małego kotka.

- Zsrr, Polska tu była. – Powiedział zaskoczony czarnowłosy. Złote oczy spojrzał na chłopaka i zobaczył jak przygląda się pewnemu zdjęciu.

- Skąd wiesz?

Niemcy wziął do ręki zdjęcie i pokazał wyższemu. Znajdowali się na nim on i Polska podczas ich wspólnych wakacji.

- Myślałem, że Polska wzięła to zdjęcie aby... - Nie dokończył odkładając je i siadając na drugim fotelu.

- Widzisz, wzięła je aby dać Rzeszy. Zbyt dramatycznie myślałeś.

Po chwili wrócił Rzesza z tacą trzech kubków. Postawił na stole, podał obu i usiadł na kanapie trzymając swój ciepły kubek.

- Nic się nie zmieniliście przez te lata. – Powiedział patrząc to na Niemcy, to na Zsrr. – Co was o mnie sprowadza?

Niemcy spojrzał na ojca nieczytelnym wyrazem twarzy by po chwili złapać go za rękę i mocno ścisnąć.

- Vater, ja. – Zatrzymał się czując jak łzy kłują go w oczy. – Ja chciałbym bardzo cię przeprosić za moje zachowanie. Nie pamiętam co ci powiedziałem w domu Szwajcarii, byłem za bardzo emocjonalny, ale bardzo cię przepraszam.

- Niemcy. – Powiedział cicho Rzesza kładąc dłoń na jego włosach.

- Nie wiem, co bym zrobił gdybym dowiedział się, że to przeze mnie popełniłeś samobójstwo. – Powiedział zalany łzami. – Polska miała rację nazywając mnie złym synem, powinienem ci pomóc, a nie bardziej ci uprzykrzać życie.

Rzesza przyciągnął syna na kanapę i mocno go przytulił głaszcząc po czarnych włosach.

- Nigdy nie byłem na ciebie zły, jedynie smutny, że tak bardzo mnie nienawidzisz. Myślałem wtedy, że najlepiej dla ciebie będzie jak odejdę.

- Nie! – Krzyknął patrząc na ojca złotymi oczami. – Obiecaj mi, że nigdy nie targniesz na swoje życie! Nie wybaczę sobie jeżeli to zrobisz!

Rzesza uśmiechnął się i pocałował Niemcy w czoło głaszcząc po plecach.

- Obiecuje, trudniej będzie o tym nie myśleć, ale zrobię to dla ciebie.

Niemcy uśmiechnął się i mocno przytulił ojca. Zsrr uznał, że to jego kolej i odłożył kubek na stół.

- Ja również chciałbym cię przeprosić, byłem egoistą myśląc tylko o sobie, a nie o naszej przyjaźni. Ja i Niemcy pomożemy ci z chorobą najlepiej jak umiemy. Przepraszam, że dopiero teraz jesteśmy na tyle mądrzy aby to zrobić. – Powiedział unikając wzroku z mężczyzną lekko się rumieniąc z zażenowania. Rzesza zarumienił się uroczo i lekko uśmiechnął patrząc na swoją miłość.

- Tak jak mówiłem, nigdy nie byłem na was zły, na waszym miejscu zrobiłbym to samo. Jednak dziękuje, że chcecie mi pomóc, to wiele dla mnie znaczy. – Powiedział i wyciągnął dłoń do czerwonowłosego. Ten niepewnie złapał go i został przyciągnięty do mocnego uścisku. Poczuł jak mocno bije mu serce, a ręce drżą. Uśmiechnął się i spojrzał w białe oczy osoby, która była dla niego bardzo ważna.

- W sobotę robię obiad dla nas i Niemca oraz Polski, nie chciałbyś wpaść? Dzieciaki byłyby szczęśliwe z nowej osoby przy stole.

Rzesza spojrzał na niego zdziwiony i zerknął na syna, który z uśmiechem ochoczo kiwał głową.

- Pewnie, z chęcią do was dołączę.

Czyżby jego życie zmieniało się na lepsze?

-----------------------------------

Kolejny rozdział :) Wreszcie przepisałam całe opowiadanie na komputer więc nie muszę siedzieć nad klawiaturą i pisać. Mam tylko nadzieje, że przy kopiowaniu nic się nie popsuje hahaha.

Nowe życie - Rzesza x Zsrr CountryhumanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz