Autorka: amazaynly-in-deniall
Link: https://www.wattpad.com/story/252920917❀❀❀
Październikowy wiatr wywołał dreszcze wzdłuż kręgosłupa Louisa, chłopak poprawił więc swoją cienką kurtkę na ramionach. Przed wyjściem z pracy musiał odbyć jeszcze tylko dwa spotkania, ale nie wysiedziałby w swoim depresyjnym biurze ani minuty dłużej; zamiast poprosić swoją sekretarkę, żeby przyniosła mu lunch, zdecydował się na wyjście w miasto, by w końcu samemu znaleźć coś do jedzenia.
Miał wiele opcji. Mieszkanie w mieście takim jak Chicago dostarczało tego typu luksusów. Louis do szpiku kości był niewolnikiem swoich nawyków; bardzo się starał zachowywać spontanicznie i zmieniać czasem swoją rutynę, często jednak wracał do swoich starych zwyczajów, które prowadziły go z jego mieszkania do pracy i z powrotem.
Zdecydował jednak, że dzisiejszy dzień będzie tym, w którym kupi lunch w nowym miejscu.
Był to mały krok, ale jednak krok. Nawet jego lunch zdawał się już powtarzalny; zwykle jego sekretarka potrafiła odgadnąć jego prośbę zanim jej o tym powiedział. Choć szczerze, za każdym razem jej szanse wynosiły jedna do trzech, biorąc pod uwagę fakt, że w kółko zamawiał lunch z trzech restauracji, w każdej z nich jedno danie.
Boże, zrobił się na starość nudny. Uświadomił to sobie nagle, a jego żołądek się zacisnął. W wieku zaledwie dwudziestu czterech lat czuł się wypalony; jak stary człowiek, który był zbyt zdeterminowany w swoich zwyczajach, by je zmienić, choć potajemnie ich nienawidził.
Dzwonek zadzwonił radośnie, gdy otworzył drzwi do małej kawiarni. Charakterystyczny zapach niezmielonych ziaren kawy i świeżo upieczonego chleba uderzył w jego nozdrza i uśmiechnął się do siebie, stając w kolejce. Rozejrzał się wokół siebie, gdy wiedział już, co zamówi; nawet w nowym miejscu, nadal wiedział, które jedzenie lubi. Nawet podczas przygody, wciąż był niewolnikiem nawyków.
Kędzierzawy chłopak, siedzący w rogu sklepu, natychmiast przyciągnął jego spojrzenie. Louis obserwował go ostrożnie, z zafascynowaniem. Oczy miał zamknięte, głowę oparł na ścianie za krzesłem i wyglądał nienaturalnie spokojnie. Jego loki układały się w dziki, niesforny bałagan na czubku jego głowy, stercząc we wszystkie strony; Louis zazwyczaj preferował bardziej wytworny, ułożony wygląd, w tym chłopaku było jednak coś niewytłumaczalnie intrygującego.
Upchnął swoje uczucia z tyłu głowy. Zrobił krok do przodu, by stanąć przed ladą i zamówić typową dla siebie kanapkę z kurczakiem, sałatą i pomidorami. W ramach kaprysu, w ostatniej sekundzie, dodał do zamówienia truskawkową wodę sodową. Nie wiedział po co.
Opierając się od niechcenia o wysoką ladę, Louis stukał w swój telefon, czekając na swoje zamówienie, decydując się odpowiedzieć na kilka względnie pilnych e-maili, by zabić czas. Nie mógł powstrzymać się od rzucenia kilku spojrzeń kędzierzawemu chłopakowi w rogu pomieszczenia. Wyglądał na bardziej czujnego niż wcześniej - pił spokojnie swój ciepły napój, a jego oczy były teraz otwarte, od niechcenia obserwując innych klientów kawiarni. Jego wzrok nie prześlizgiwał się od jednego człowieka do drugiego; zamiast tego, zdawał się nie spieszyć z analizą każdego z osobna, a jego oczy czujnie wyłapywały każdy szczegół, zanim przeniosły się na kolejny obiekt jego obserwującego spojrzenia.
I jego oczy były zielone. Zielone w odcieniu ciemnego lasu, a Louis już zdawał się w nich tonąć.
Louis podskoczył, zaskoczony, kiedy usłyszał numer swojego zamówienia. Był tak zatopiony w swoich e-mailach i myślach, że nie słyszał, co się wokół niego dzieje, więc właściwie cudem tylko udało mu się to usłyszeć. Podziękował krótko kasjerce, która podała mu plastikowe pudełko, a wtedy skierował się w stronę drzwi z zamiarem powrotu do biura i spożycia swojego spontanicznego lunchu w kompletnej ciszy i znajomym miejscu.
CZYTASZ
Petal [Tom 1] ❀ l.s. [Tłumaczenie]
Fanfiction❝To ogród, który rośnie w moim sercu i głowie, tyle że większość kwiatów jest już martwa, I choć zaakceptowałem, że miłość potrzebuje czasu pomyślałem, że powinieneś wiedzieć, że jestem twój, a ty jesteś mój.❞ (Albo: Harry jest medium, który mówi, c...