21 - Uwierz w nas

406 31 2
                                    

- Louis. - Głos Harry'ego wyrwał Louisa z głębokiego snu. - Louis, proszę.

Jęknął, odwracając się twarzą do drzwi. Materac poruszył się obok niego, gdy Harry przysiadł na krawędzi; wciąż otrząsając się z resztek snu, Louis sięgnął po niego instynktownie, zaciskając pięść wokół biodra młodszego chłopca.

- Kochanie - mruknął, odchrząkując po tym, jak przemówił. - Kochanie, co się stało? Zły sen?

Przez kolejne kilka sekund jego wzrok przyzwyczajał się do ciemności, ale w końcu dostrzegł zaczerwienione oczy Harry'ego i jego zalane łzami policzki. Harry ukrył twarz w obu dłoniach, a jego ramiona drżały od cichych szlochów.

- Przepraszam - wyszeptał, a jego stłumiony głos wybrzmiewał spomiędzy jego palców. - Nie mogę już spać, Lou, po prostu nie mogę. Kiedyś... Kiedyś potrafiłem. Nie wiem dlaczego. Po prostu nie mogę.

Czkał, gdy napadł go kolejny szloch, i ledwie wypowiadał słowa. Widząc Louisa w oświetlonym księżycem cieniu -- jego rozczochrane włosy i miękkie od snu oczy -- Harry tylko zapłakał mocniej. 

- Kochanie - powtórzył Louis, przesuwając kciukiem po pasku spodni od piżamy Harry'ego. - Nie płacz. Proszę, nie płacz. Wypiłeś trochę wody?

Harry pokręcił głową, wciąż zakrywając swoje błyszczące oczy dłońmi. 

Louis ścisnął jego biodro. 

- Idź, napij się wody, a potem wróć. To pomoże twojej głowie. - Wciąż musiał mrużyć oczy, żeby dostrzec cień Harry'ego w ciemności, gdy jego oczy nie do końca przystosowały się do upiornego światła księżyca. - Idź. Będę tutaj.

- Dobrze. - Materac zaskrzypiał, gdy Harry wstał z łóżka, a jego kroki odbijały się echem po ich cichym mieszkaniu.

Louis odetchnął, przewracając się na plecy i pocierając dłonią swoje ciężkie powieki. Musiało być około północy, ponieważ wciąż pamiętał, jak próbował zasnąć; czuł, jakby spędził tylko kilka krótkich sekund w miękkim uścisku snu. Odsłonił oczy w chwili, gdy Harry wszedł z powrotem do pokoju, stawiając do połowy pełną szklankę wody na nocnym stoliku.

- Ułóż się tutaj obok mnie - powiedział, podnosząc ciepłą kołdrę. 

Harry wczołgał się pod kołdrę, wciąż ocierając z oczu łzy. Natychmiast wtulił się w bok Louisa, owijając ramieniem brzuch starszego chłopaka i przytrzymując go mocno. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że wciąż się trząsł, dopóki nie poczuł silnego, stabilnego ciała Louisa przy swoim.

- W porządku - Louis uspokoił go delikatnie, odgarniając rozczochrane loki z jego czoła. - Wszystko będzie dobrze. Obiecuję.

- Cmentarz. - Harry pociągnął nosem. - On wszystko pogarsza. Wszyscy są tak blisko.

Louis skinął głową, nucąc swoje zrozumienie w sposób, który miał nadzieję, że brzmiał kojąco. Nie był pewien, czy kiedykolwiek naprawdę zrozumie sposób, w jaki Harry postrzega świat - sposób, w jaki Harry istniał na świecie - ale wiedział na pewno, że Harry czuł się bezpieczniej, kiedy byli razem.

Kiedyś wystarczało mu przebywanie w tym samym mieszkaniu. Ostatnio zaobserwował, jak Harry napina się, gdy tylko przestawali się dotykać; obserwował, jak zaciska zęby i marszczy brwi w chwili, gdy ręka Louisa puszczała jego. 

Głupie głosy. Głupi, pieprzony cmentarz.

Zaplątał palce we włosach Harry'ego, gładząc je delikatnie. 

- Czy możesz teraz spróbować się trochę przespać, płatku? - wyszeptał.

Harry niepewnie skinął głową, przyciskając policzek do klatki piersiowej Louisa, jakby po prostu nie mógł znaleźć się wystarczająco blisko niego.

Petal [Tom 1] ❀ l.s. [Tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz