5 - Wracam do ciebie

366 34 6
                                    

Jego mieszkanie wydawało się inne, gdy wrócił. Nic się jednak nie zmieniło, odkąd wyszedł. Salon był bezsprzecznie ciepły, ale w jakiś sposób wydawał się pusty. Louis delikatnie zamknął za sobą drzwi, nie trzaskając nimi lekkomyślnie, jak to zwykle robił.

Czegoś tu brakowało. Nie potrafił jednak określić czego.

Dzień minął mu jak mrugnięcie okiem. Ledwie słońce wzeszło, już zaczęło zachodzić. Gdy Louis wrócił do domu z pracy, gdzie zasadniczo wykonywał swoje obowiązki jak we śnie, żółto-pomarańczowe światło zachodzącego słońca oświetlało jego mieszkanie ciepłym blaskiem.

Sapnął, sfrustrowany. Nadal nie potrafił tego określić - tej pustki.

W bezowocnej próbie wypełnienia nowej pustki w swoim mieszkaniu, Louis zająć się kilkoma nudnymi zadaniami, które wciąż odkładał na później. Z roztargnieniem przejrzał swoje maile, wrzucając kolejne reklamy do kosza, dopóki tego nie zobaczył - zaproszenia na pogrzeb. Przeklął w myślach, niezdolny uwierzyć, że mógł zapomnieć o nagłej śmierci jednego ze swoich pracowników.

Jego pierś się zacisnęła i rzucił zaproszenie na szafkę obserwując, jak cienki papier ślizga się po powierzchni. Złapał brzeg granitu, podtrzymując się, gdy jego umysł powrócił do wspomnienia, o którym chciał zapomnieć - cholera, myślał, że zostawił przeszłość za sobą.

Louis sięgnął po swój telefon, szukając lepszego rozproszenia dla swojego zdezorganizowanego umysłu - najpierw mieszkanie, a potem to głupie zaproszenie. Naprawdę potrzebował, żeby ktoś wbił mu do głowy trochę rozsądku.

Połączenie nawiązało się po zaledwie dwóch sygnałach.

- Lou? Co tam, stary?

- Hej, Li - powiedział, niepewnie umieszczając telefon pomiędzy policzkiem a ramieniem. Jego kolana wciąż były nieco chwiejne, a jego kanapa zdawała się w niego wpatrywać, rzucając mu oceniające, piorunujące spojrzenia. - Wczoraj w nocy zrobiłem coś nieco głupiego. Chciałem poznać twoją opinię na temat mojej głupoty.

Liam i Niall wtargnęli do jego mieszkania niecałe pół godziny później. 

- Poważnie, Louis, mogłeś umrzeć - pouczał to Liam. - Wczoraj w nocy temperatura była taka niska, nie wspominając nawet o zimnym wietrze... 

- Chryste, Liam. Przez ciebie mam cholerne bóle głowy - Louis przycisnął dwa palce do swoich skroni i już żałował wtajemniczenia swoich przyjaciół w tę sytuację. 

- Nie, masz bóle głowy od prawdopodobnego odmrożenia - odparł Liam. Uniósł brwi w stronę Nialla. - Jakie są symptomy, panie szkoło podyplomowo? 

Niall wyglądał na urażonego. 

- Studiuje historię Ameryki. 

- Nie było nawet tak zimno - dodał jako  refleksję Louis. Myślał o drżącym ciele Harry'ego przyciśniętym do jego piersi, ciepłym i komfortowym mimo lodowatej skóry chłopaka. 

- Masz urojenia. Traci głowę, Ni. 

- Nie traci głowy - parsknął Niall, poruszając brwiami do Louisa z sugestywnym uśmieszkiem na ustach. - Jest zakochany. 

Oczy Liama niemal wypadły mu z orbit na ten żart, a jego twarz wykrzywiła się z niedowierzaniem. 

- Nie ma takiej opcji. Powiedz mi, że nie... O nie... 

- Nawet nie zaczynaj - przerwał mu Louis, ale drugi chłopak w ogóle nie zwrócił na niego uwagi. 

- Na litość boską, Louis. Nie kochasz go, prawda? 

Petal [Tom 1] ❀ l.s. [Tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz