14 - On i ona

374 32 27
                                    

Louis wpadł przez frontowe drzwi dopiero przed północą, z marynarką przerzuconą przez ramię, a jego zapinana na guziki koszula pogniotła się. Rzucił kurtkę na ladę i skierował się do salonu, gdzie czekali Liam, Niall i Harry. Liam zadzwonił do Nialla w drodze powrotnej do mieszkania Louisa i wszyscy zebrali się razem, by czekać, aż wróci z miejsca morderstwa.

Nawet jeśli nie potrafił się do tego przyznać, Louisa obchodziła tylko jedna osoba. Harry leżał zwinięty na kanapie, a jego oczy były szkliste i odległe. Louis przeszedł przez pokój w zaledwie kilku krokach, a jego palce naturalnie odnalazły ramię Harry'ego. Na pierwszy rzut oka kędzierzawy chłopak wyglądał, jakby zamarł w miejscu, ale gdy tylko Louis go dotknął, zdał sobie sprawę, że Harry się trzęsie.

Zniżył głos, pochylając się nad oparciem kanapy.

- W porządku?

Harry skinął głową. Jego ból głowy tylko się pogorszył i nie mógł powstrzymać się od przysunięcia się bliżej do dłoni, którą Louis trzymał na jego ramieniu. Prosty dotyk ukoił jego bolącą głowę bardziej niż jakikolwiek środek przeciwbólowy.

Głosy były głośnym i niespójnym dudnieniem, a smak porażki był gorzki na jego języku. Gdyby tylko zdał sobie sprawę z tego wcześniej, może mógłby ocalić życie Cartera.

- Co się stało? - odezwał się z fotela po drugiej stronie pokoju Niall. - Liam przekazał mi już ważne szczegóły, ale czy policja miała coś do powiedzenia?

Louis pokręcił głową. Wyglądał na starszego niż tego ranka, gdy ciemne worki pod oczami nadawały mu znużony i zmęczony wygląd. Usiadł obok Harry'ego na kanapie, a Harry potrzebował całej siły, którą w sobie miał, by natychmiast nie wtulić się w niego w poszukiwaniu pocieszenia - i ciszy.

- Nie mieli pojęcia. Idioci - mruknął, kręcąc głową. Oparł się o poduszki, wyciągając jedną rękę na oparciu kanapy i otwierając swoje ciało na Harry'ego. Harry mógłby zapłakać z ulgą.

Niall prychnął, powielając frustrację Louisa.

- Nie mogą po prostu tego zignorować. Twierdzą, że sprawy są otwarte, a potem nie robią z nimi nic. Nie brzmi to dla mnie zbyt otwarcie.

Harry wytężył słuch, marszcząc brwi.

- Sprawy? - zapytał. Pozostała trójka spojrzała na niego jednocześnie, jakby zapomnieli, że w ogóle tam jest. - W liczbie mnogiej?

- To trzecia śmierć w firmie Louisa w ciągu dwóch miesięcy - powiedział Liam monotonnym głosem. Wyraźnie był w szoku, choć jego twarz pozbawiona była emocji. - Trzech pracowników.

- Jeden z nich zmarł od wcześniejszych dolegliwości - zapewnił nieprzekonująco Louis.

- Trzech? Dlaczego nikt z was nie wspomniał o tym wcześniej?

- Myślałem, że już wiesz - zażartował Liam.

- Oi - wtrącił się Louis. Nie miał zamiaru tolerować złośliwości Liama ​​w stosunku do Harry'ego nawet przez sekundę. - Odwal się albo wynoś się stąd.

Liam zamknął się bez słowa.

Głos Harry'ego ponownie wypełnił pokój, gdy kierował pytanie do Louisa.

- Co się stało z Thomasem?

Louis zamrugał, a jego onieśmielające spojrzenie zmiękło, gdy zwrócił się do Harry'ego.

- Z kim?

- Z człowiekiem, na którego pogrzeb poszliśmy.

Louis nie mógł uwierzyć, że Harry pamiętał imię tego faceta - do diabła, on sam nie mógł sobie przypomnieć jego imienia, a to nie on miał atak paniki podczas ceremonii. Pamiętał jednak wypadek, jakby to było wczoraj:

Petal [Tom 1] ❀ l.s. [Tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz