15 - Druga strona

300 29 4
                                    

Louis spędził każdą noc tego tygodnia wędrując po opustoszałych ulicach Chicago, gdy zimny wiatr drażnił jego nos. W wieczór, kiedy Harry wyszedł, wykopanie Eleanor i pozostawienie Liamowi gorącej wiadomości na poczcie głosowej zajęło mu całe dziesięć minut, ale gdy wybiegł z budynku, znalazł się sam w złowieszczym blasku ulicznych latarni.

Harry'ego nie było.

Nie poddał się jednak. Nie mógł tak po prostu odpuścić. Mimo, że jego życie stało się znacznie bardziej skomplikowane, odkąd poznał Harry'ego, nie mógł odpuścić, nie próbując. Chociaż nie mógł zaakceptować wszechogarniającej miłości, którą opisywał Harry, nie mógł sobie wyobrazić życia, w którym Harry'ego nie było.

Tak więc, każdego dnia po pracy, targał Nialla po Chicago, szukając. Wzbudził nawet poczucie winy u Liama, by mu pomógł, i chociaż jego przyjaciel próbował rozdzielić go z Harrym, nawet Liam wydawał się na tyle zmartwiony, że chciał znaleźć Harry'ego i upewnić się, że nic mu nie jest. Pięć dni poszukiwań odbiło się jednak na nich wszystkich. Po Harrym nie pozostał nawet ślad na jego stoisku na rynku, ani śladu wśród bezimiennych twarzy w tłumie Chicago.

Motywacja Louisa zaczęła słabnąć, kiedy zadzwonił Niall.

- Znalazłem go - dobiegł z telefonu głos jego przyjaciela.

- Zostań tam. Nie pozwól mu się ruszyć- polecił Louis. Choć starał się brzmieć rozkazująco, jego głos drżał, słaby z desperacji. - Będę tam za pięć minut. Jestem zaledwie kilka przecznic dalej.

- W porządku - zgodził się Niall. Stał przed podupadłym sklepem z kanapkami, wpatrując się w znajomą, kędzierzawą postać. Harry siedział na skraju chodnika z podwiniętymi kolanami i brązową torbą kanapkową przyciśniętą do piersi. Wyglądał na zmarzniętego i zmęczonego, a każdy jego ruch był powolny, jakby wymagał wiele, wiele energii - a tok myśli Nialla został przerwany, gdy Harry podniósł głowę.

Cholera. Harry go zauważył.

- Hej - zawołał niezręcznie. Zbliżył się o kilka kroków, wciąż pozostając na tyle daleko, by nie musieć patrzeć na niego z góry. Nie chciał, żeby Harry czuł się onieśmielony, jakby próbował nad nim górować. - W porządku?

Harry zwinął się bardziej w sobie; jego skóra nosiła w sobie błyszczącą bladość, a jego palce drżały z zimna. Przynajmniej miał trochę jedzenia, pomyślał ze smutkiem Niall.

- Zostaw mnie w spokoju - błagał słabo. - Proszę. Proszę, zostaw mnie w spokoju.

- Louis szaleje ze zmartwienia. Musisz wrócić do domu, Harry. Nie wiem, co się między wami wydarzyło, ale musisz z nim porozmawiać. Zasługuje przynajmniej na tyle.

Harry zawahał się, dręczony ciągłą niepewnością, która określała jego związek z Louisem - nękany przez świeży obraz Louisa i nagiej dziewczyny na jego kanapie - i pokręcił głową. 

- Nie mogę. Nie mogę teraz stawić mu czoła. On nie chce mnie w pobliżu, Niall, a ja nie potrafię tego zmienić.

- Bez przerwy cię szuka. Sądzę, że nie spał przez ostatni tydzień, bo włóczył się po okolicy, szukając cię. Chicago to duże miasto, kiedy nie wiesz, od czego zacząć. 

- Nie mogę. Przepraszam, ale nie mogę.

- Już dzwoniłem do Louisa - wyznał Niall. Zerknął w stronę wejścia do zaułka, jakby jego przyjaciel mógł wyłonić się z powietrza na dźwięk swojego imienia. - Będzie tu lada chwila. Powinieneś już pójść, jeśli chcesz go uniknąć.

Harry zamrugał, zaskoczony, ale z trudem wstał, używając ściany jako wsparcia. Gdyby tylko chęciami mógł wyzbyć się zimna ze swoich bolących stawów.  - Ty ... dlaczego mi pomagasz?

Petal [Tom 1] ❀ l.s. [Tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz